Strona główna » Aktualności » Zła seria trwa...

Zła seria trwa...

Data publikacji: 22-08-2016 20:02



Wisła Kraków uległa na wyjeździe Koronie Kielce 0:1. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, gola w ostatniej akcji meczu strzelił najbardziej aktywny w szeregach rywali Jacek Kiełb.

fot. Przemysław Marczewski fot. Przemysław Marczewski

Zobacz relację foto z tego spotkania

W meczu kończącym 6. kolejkę Lotto Ekstraklasy Biała Gwiazda mierzyła się na wyjeździe z kielecką Koroną. Podopieczni Dariusza Wdowczyka przed spotkaniem zamykali ligową tabelę, natomiast gospodarze plasowali się na 13. miejscu w lidze. Obie drużyny chciały zatem zdobyć trzy punkty i poprawić swoją pozycję. Nic więc dziwnego, że już od pierwszych minut obie drużyny ruszyły do żwawych ataków.

Przez pierwsze dziesięć minut szarże obu zespołów nie przynosiły jednak żadnych efektów. Co prawda raz zagotowało się pod wiślacką bramką, lecz Arkadiusz Głowacki uspokoił sytuację. Po drugiej stronie boiska najpierw próbował Ondrasek, ale został zblokowany, a następnie po błędzie Gostomskiego skutecznie interweniowali defensorzy Korony. Na pierwszy celny strzał musieliśmy czekać do 12. minuty, kiedy to na zza pola karnego próbował Jacek Kiełb. Michał Miśkiewicz bez problemu złapał jednak piłkę. Chwilę później po raz drugi sporo wiatru pod krakowską bramką zrobił pozyskany ze Śląska Kiełb, lecz i tym razem górą był Głowacki.
 
Złocisto-Krwiści zagrażali Wiśle głównie lewą flanką, gdzie szalał Kiełb, którego nie mógł powstrzymać Jakub Bartosz. W 18. minucie meczu "Kiełbik" znalazł się w sytuacji sam na sam z Miśkiewiczem, a golkiper Wisły odbił piłkę nogami. Sędzia i tak odgwizdał jednak spalonego. Dwie minuty później do głosu doszedł prawoskrzydłowy kielczan, Serhii Pylypchuk, który zdecydował się na kąśliwe uderzenie z woleja. Po raz kolejny "Misiek" nie dał się pokonać. Około 20. minuty pojedynku oba zespoły zaostrzyły grę. Za brutalny faul na Krzysztofie Mączyńskim żółtą kartkę otrzymał Marcin Cebula, a na boisku doszło do przepychanek. Zarówno Wisła, jak i Korona zaczęły grać bardzo ostro, a przerywnikiem od tego była próba Pylypchuka, który z ostrego kąta próbował przelobować główką Miśkiewicza. Bramkarz Wisły wspiął się na wyżyny swoich możliwości i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
 
Golkiper na drodze do szczęścia
 
W 38. minucie kontuzjowany Jakub Bartosz opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się powracający po kontuzji Boban Jović. Kilkanaście sekund po zameldowaniu się na murawie Słoweńca, Biała Gwiazda oddała pierwszy groźny strzał. Jego autorem był Arkadiusz Głowacki, który po rzucie rożnym wyskoczył wyżej niż Radek Dejmek i uderzył piłkę głową. Maciej Gostomski sięgnął jednak piłkę zmierzającą pod poprzeczkę kieleckiej bramki. Przy Ściegiennego wciąż było więc 0:0. Tak tez zakończyła się pierwsza połowa meczu, który nie porwał w tej części. 
 
Drugą połowę rozpoczęliśmy od niecelnego uderzenia Radka Dejmka z ok. 45 metrów. Chwilę później jednak przebudzili się Wiślacy. Najpierw wolej Zdenka Ondraska na rzut rożny odbił jeden z obrońców, a po stałym fragmencie gry bardzo groźnie główkował nomen omen "Głowa" - kapitan Białej Gwiazdy. Po raz kolejny świetnie interweniował Maciej Gostomski. Pięć minut później po raz wtóry Ondrasek spróbował zaskoczyć byłego golkipera szkockich Rangersów uderzeniem zza szesnastki, lecz nieskutecznie. W odpowiedzi groźnie zrobiło się pod bramką Wisły. Rzut rożny wykonał Jacek Kiełb, główkował Serhii Pylypczuk, a Maciej Sadlok wybił futbolówkę sprzed linii bramkowej. Tuż po tej sytuacji krakowianie przeprowadzili groźną kontrę, którą strzałem zakończył Małecki. Po raz trzeci bez zarzutu spisał się Gostomski. Po chwili gola zdobyli Złocisto-Krwiści, ale sędzia słusznie odgwizdał przewinienie Mateusza Możdżenia na Głowackim.
 
Przewaga bez efektu
 
W 69. minucie przebojową akcję przeprowadzili Zachara z Małeckim, ale strzał tego drugiego był bardzo niecelny. Minutę później w polu karnym Zachara świetnie uwolnił się spod opieki obrońców i uderzył na dalszy słupek, jednak Gostomski popisał się doskonałym refleksem i sparował piłkę na rzut rożny. Po stałym fragmencie gry w narożniku pola karnego znalazł się Patryk Małecki, który kropnął wprost w zbliżającego się do niego defensora. W drugiej połowie Wisła przeważała, jednak brakowało jej ostatniego podania lub większej precyzji przy strzałach. Doskonałym tego dowodem była akcja Zachary z 81. minuty, kiedy to uderzenie z dystansu napastnika było zdecydowanie za lekkie, by sprawić jakiekolwiek kłopoty Gostomskiemu. W rewanżu najbardziej aktywny pod polem karnym Wisły Jacek Kiełb huknął z 20. metra tuż obok bramki Miskiewicza. W 87. minucie zza pola karnego strzelił wprowadzony w dugiej połowie Vanja Marković, ale Miśkiewicz, który od przerwy mógł zdążyć zmarznąć, spokojnie złapał piłkę.
 
Na półtorej minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po wrzutce Małeckiego z woleja kropnął Jović, lecz jego próba minęła bramkę kielczan. I gdy wydawało się, że Biała Gwiazda wywiezie z Kielc choć punkt, który przerwałby serię czterech porażek, fatalny w skutkach błąd popełnił Richard Guzmics, który stracił piłkę pod polem karnym przeciwnika, czym naraził Wisłę na kontrę, a tę skutecznie wykorzystał Jacek Kiełb. Sędzia Bartosz Frankowski nie wznowił już gry. Piąta porażka Wisły z rzędu stała się faktem...
 
Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 Kiełb 90+4' 
 
Korona: Gostomski - Gabovs, Dejmek, Diaw, Kallaste - Kiełb, Grzelak, Możdżeń, Cebula (57. Palanca), Pylypczuk (72. Marković) - Sekulski (79. Zając)
 
Wisła: Miśkiewicz - Bartosz (38. Jović), Głowacki, Guzmics, Sadlok - Boguski, Mączyński, Uryga, Małecki - Ondrasek, Zachara (86. Brlek)
 
Żółte kartki: Dejmek, Cebula, Gabovs, Grzelak - Głowacki, Ondrasek
 
Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia 
 
Widzów: 6 754
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony