Strona główna » Aktualności » Załuska: Jestem głodny gry!

Załuska: Jestem głodny gry!

Data publikacji: 19-07-2016 09:01



„Wróciłem do Polski po to, żeby bronić. Wierzę, że moja rywalizacja z Michałem będzie napędzała nie tylko nas, ale i cały zespół. Mam także nadzieję, że nasi młodsi koledzy też będą się od nas uczyć i wszyscy na tym skorzystamy” - mówi nowy bramkarz Białej Gwiazdy Łukasz Załuska w swoim pierwszym wywiadzie po transferze do Wisły Kraków.

Fot. Dosia Szopa Fot. Dosia Szopa

Po dekadzie spędzonej zagranicą przyszedł czas na powrót do Polski. Skąd ta decyzja i dlaczego właśnie Wisła Kraków?

Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem, żeby wrócić do kraju. Akurat pojawił się temat Wisły. Nie ukrywam, że nie bez znaczenia był fakt, iż jest to niewątpliwie jeden z najlepszych klubów w Polsce. Do transferu namawiał mnie także mój przyjaciel - Paweł Brożek, zatem decyzja była prosta.
 
Ostatni mecz w polskiej Ekstraklasie rozegrałeś jeszcze w 2005 roku, czyli 11 lat temu! W tym czasie lidze trochę się zmieniło...
 
Wszystko się zmieniło! Z mojego poprzedniego pobytu pozostał chyba tylko stadion Ruchu… (śmiech) No i obiekt Korony, który wtedy był jednym z najnowocześniejszych w kraju. Z pewnością stadiony i cała infrastruktura to zmiana na plus, więc myślę, że choćby pod tym kątem nasza liga zrobiła duży krok do przodu.
 
Twoja kariera obrazuje paradoks. W Szkocji radziłeś sobie znakomicie, grałeś m.in. w słynnym Celticu Glasgow. W Polsce nigdy tak naprawdę nie dostałeś szansy pokazania swoich umiejętności i regularnej gry. Jak to możliwe?
 
Tak się jakoś wszystko potoczyło. Dopiero Szkoci rzeczywiście mnie docenili, a ja zakochałem się w tym kraju. Spędziłem tam praktycznie całe dotychczasowe sportowe życie, Szkocję traktujemy z rodziną jak nasz drugi dom. Mam tam mnóstwo przyjaciół. A nie ukrywam, że i wyspiarski futbol bardzo mi odpowiadał, więc wszystko fajnie się tam ułożyło.
 
4 mistrzostwa Szkocji, 2 krajowe puchary - jak wspominasz grę w tamtejszej lidze, a przede wszystkim przygodę z Celtikiem?
 
Celtic to już zdecydowanie klub z najwyższej półki. Co roku walczy się tam o mistrzostwo, a nawet o potrójną koronę. Do tego dochodzi zawsze Liga Mistrzów albo Liga Europy, więc miałem przyjemność przeżyć kilka niezapomnianych wieczorów na Celtic Park. Atmosfera jest tam niesamowita i sądzę, że kibice Celtiku należą do światowej czołówki. Jestem dumny z tego, że byłem zawodnikiem tak dużego i cenionego klubu.
 
W SV Darmstadt 98 w ostatnim sezonie w Niemczech rozegrałeś tylko 1 mecz. Co o tym zadecydowało?
 
Dołączyłem do zespołu dość późno, chyba na etapie 3. kolejki Bundesligi. Do tamtej pory drużyna nie przegrała, a ówczesny bramkarz rozgrywał znakomity sezon - teraz podpisał kontrakt z HSV Hamburg. Muszę przyznać, że trener nie miał właściwie podstaw, żeby cokolwiek zmieniać. Wiedział, że w każdej chwili jestem gotowy, by wejść do bramki. W ostatniej kolejce sezonu dał mi szansę debiutu w Bundeslidze. Najważniejsze, że się utrzymaliśmy, czyli zrealizowaliśmy postawiony przed nami cel.
 
W korzystniejszej sytuacji jest bramkarz, który jest w klubie od dawna i ma już wypracowaną pozycję czy „ten nowy”, który z marszu może wskoczyć do składu i obalić obowiązującą hierarchię?
 
Chyba nie ma to większego znaczenia. Myślę, że będzie decydowała forma meczowa, treningowa. Po to tu jestem - żeby wzmocnić rywalizację i pomóc Wiśle. Mamy bardzo ambitne plany na ten sezon i wierzę w to, że moja rywalizacja z Michałem będzie napędzała nie tylko nas, ale i cały zespół. Mam także nadzieję, że nasi młodsi koledzy też będą się od nas uczyć i wszyscy na tym skorzystamy.
 
Złośliwi mówią, że pewnie już przyzwyczaiłeś się do ławki rezerwowych. Masz dla nich jakąś ripostę?
 
Taką, iż jestem bardzo głodny gry i wróciłem do Polski po to, by grać. Mimo że miałem oferty z klubów zagranicznych to po prostu odrzucałem nawet lepsze finansowo oferty, bo jestem naprawdę spragniony gry i zrobię wszystko, żeby udowodnić to w Wiśle!
 
Rozmawiał Damian Juszczyk


do góry strony