Strona główna » Aktualności » Zachara: Bramka? Taki odruch!

Zachara: Bramka? Taki odruch!

Data publikacji: 09-04-2017 00:08



Mateusz Zachara jeszcze tydzień temu nie zmieścił się w meczowej osiemnastce. Teraz wszedł i pozamiatał! Prawdopodobnie to właśnie jego bramka zapewniła Wiśle grę w grupie mistrzowskiej. Jednak jak przyznaje snajper Białej Gwiazdy - gole w końcówkach to już dla krakowian po prostu normalność.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

„Bramka? Taki odruch. Uderzyłem skąd piłka przyszła. Podobne sytuacje mamy na treningach i później to procentuje. Mamy ułamki sekund na podjęcie decyzji - często bazujemy na wyćwiczonych reakcjach” - opowiada autor złotego trafienia, Mateusz Zachara. 
 
Rehabilitacja na szóstkę
 
Mało brakowało, a 27-latek skończyłby tę potyczkę z dubletem. „Mam do siebie pretensję o moją pierwszą okazję strzelecką. Praktycznie od połówki szedłem sam na sam z bramkarzem, ale obrońcy rywala mnie dogonili. Dlatego tym bardziej cieszę się, że zrehabilitowałem się tym trafieniem na 3:2. O tamtej nieudanej akcji już nie myślę” - cieszy się Wiślak.
 
To niezwykle cenny gol, bo dzięki niemu niemal na pewno ekipa z Reymonta znalazła się w czołowej ósemce Lotto Ekstraklasy. Wiślak zdaje sobie z tego sprawę, ale dostrzega też pewne błędy w tym meczu. „Każdy z nas wiedział jak istotne było to spotkanie w kontekście układu tabeli. Na pewno było trochę nerwowości, zwłaszcza na początku. Nie potrafiliśmy uspokoić tej gry, a z drugiej strony stworzyliśmy sporo niezłych akcji. Zabrakło chłodnej głowy, wyrachowania, ale ważne, że te sytuacje są. Trochę było takiej szarpaniny, ale teraz to już nie ma znaczenia”. 

Wiara czyni cuda!
 
Snajper Białej Gwiazdy zdradził też sekret dobrej gry drużyny w końcówkach ligowych potyczek. Okazuje się, że wszystko to kwestia odpowiedniego nastawienia. „Każdy zawodnik - od pierwszego do ostatniego - wierzy w końcowy sukces. Każde wygrane starcie w ten sposób tylko utwierdza nas w tym, że możemy dokonać niezwykłych rzeczy. To dodaje skrzydeł - pozwala myśleć: skoro udało się w tamtym spotkaniu to dlaczego teraz ma się nie udać?” - zaznaczył „Zaki”.
 
Można śmiało powiedzieć, że Zachara odrodził się jak feniks z popiołów. W zeszłym tygodniu znalazł się poza meczową osiemnastką, w tym stał się bohaterem klubu. „Kadra jest szeroka i zawodnik ma tydzień, żeby udowodnić coś trenerowi. Decyzję o tym, że rywalizację z Lechem będę musiał obejrzeć z perspektywy trybun przyjąłem ze spokojem. Najgorszą rzeczą byłoby się obrazić. Trzeba było wziąć się w garść i trenować jeszcze mocniej. Muszę czekać teraz na kolejną szansę i stale udowadniać, że warto na mnie stawiać”.
 
Michał Hardek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony