Strona główna » Aktualności » Wiślacki przegląd prasy: (Nie)realna historia

Wiślacki przegląd prasy: (Nie)realna historia

Data publikacji: 19-02-2019 16:26



To historia rodem z hollywoodzkiego filmu godna nagrody na zbliżającej się gali Oscarów! Kuba wrócił i zdobył zwycięską bramkę! To historyczne wydarzenie, które obiło się szerokim echem w mediach. Grzechem byłoby więc nie sprawdzić, co dziennikarze pisali o wczorajszej wiktorii Białej Gwiazdy!


Przegląd Sportowy - Bajkowa opowieść

Jakub Błaszczykowski uczcił powrót na stadion przy Reymonta strzeleniem zwycięskiego gola dla Wisły. (...) Występ 105-krotnego reprezentanta Polski nie tylko nie zepsuł bajkowej opowieści, ale i dopisał do niej kolejny rozdział. Gdy sędzia podyktował rzut karny dla Wisły, to Błaszczykowski pewnym krokiem ruszył do piłki. Nie było to oczywiste, bo tej zimy w kwestii wykonawców rzutów karnych w Wiśle zapanowało bezkrólewie. Zdenek Ondrašek, który jesienią był wyznaczony do strzelania jedenastek, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W sparingu poprzedzającym start ligi przeciwko Żylinie (1:0) karnego strzelał Krzysztof Drzazga, jednak go zmarnował. Dlatego tym razem odpowiedzialność wziął na siebie kapitan. Mimo nie najlepszych wspomnień ze strzelania rzutów karnych, uderzył bardzo pewnie. Za bramką, na którą strzelał, w dalszym ciągu wisiał poświęcony mu transparent. Stadion mógł jeszcze raz wykrzyczeć nazwisko swojego ratownika, kapitana, bohatera.

 

Interia - Rekordowy poniedziałek

Rekordowa jak na poniedziałek frekwencja i zwycięstwo po zaciętym meczu, dzięki bramce wracającego po 12 latach na Reymonta Jakuba Błaszczykowskiego - lepszej inauguracji ligowej w 2019 r. na Reymonta kibice Wisły nie mogli sobie wymarzyć! Śląsk mógł sobie pluć w brodę - stwarzał sporo zagrożenia, ale nie potrafił pokonać Mateusza Lisa. 

 

Sport.pl - Oprawa dla Kuby

Godzinę przed meczem na stadionie nie było praktycznie nikogo. Pod stadionem też nic nie wskazywało, że kilkadziesiąt minut później aż tylu kibiców zapełni trybuny. Jeszcze kiedy bramkarze Wisły rozpoczynali rozgrzewkę, oklaskiwała ich garstka osób. A kiedy po kwadransie na murawie pojawili się gracze Śląska, gwizdów też było niewiele. Bo stadion był prawie pusty. W końcu się jednak wypełnił. Nie w całości, ale na spotkanie ze Śląskiem przyszło ponad 21. tys. kibiców.

- Nie wiem, czy pamiętacie, co powiedziałem na ostatnim meczu. To były mocne słowa, ale niech zapadną w naszej świadomości na zawsze, jeszcze raz: Wisła nigdy nie zginie! Bardzo się cieszę, że was tutaj znowu widzę. Nie byłoby tego starcia, gdyby nie wy. Wielkie ukłony, szacunek, dziękuję - przywitał kibiców kilka minut przed meczem stadionowy spiker. A po chwili zaczął czytać skład. Podawał numer i imię piłkarza, aż w końcu doszedł do niego: - Z numerem 16, z numerem 16, z numerem 16 - powtarzał trzykrotnie, po czym usłyszał głośne: Błaszczykowski!

To był dopiero początek fetowania Kuby, bo po chwili na trybunie C (za bramką), gdzie zasiadali dotychczas najbardziej zagorzali fani, rozwieszona została sektorówka z jego podobizną, a pod nią transparent: „Miłość większa od milionów, Kuba wreszcie witaj w domu." Do tego cały stadion skandował, że jest legendą. Legendą, która wróciła na Reymonta po 12 latach. Kuba ostatni raz przed krakowską publicznością - nie licząc meczów kadry - wystąpił 26 maja 2007, kiedy przed transferem do Borussii Dortmund, meczem z ŁKS Łódź pożegnał się z kibicami Wisły.

 

Dziennik Polski - Pokaz siły Białej Gwiazdy

Piłkarze Wisły Kraków pokonali na własnym boisku Śląsk Wrocław i zdobyli trzy ważne punkty w walce o miejsce w górnej ósemce tabeli. Zwycięskiego gola zdobył Jakub Błaszczykowski, którego kibice na stadionie przy Reymonta powitali po ponad 11 latach wielkimi owacjami.

Ten mecz miał być pokazem wiślackiej siły charakteru. Kibice „Białej Gwiazdy” przygotowywali się na to spotkanie od tygodni. Było to związane z akcją ratowania klubu. Jednym z wyzwań było bicie rekordu liczby sprzedanych karnetów. Ostatecznie do poniedziałku (18 lutego) sprzedano ich ponad 14 220. To największa liczba w historii Wisły. Do tego fani wykupili kilka tysięcy biletów i na trybunach zasiadło ponad 21 tys. widzów. Jak na poniedziałkowy termin to była więc bardzo wysoka frekwencja. Spiker podkreślił, że to „rekord poniedziałku".

Mecz nie był wielkim widowiskiem, ale nie brakowało walki, zaangażowania. Drużyna Wisły pokazała też, że mimo kadrowych problemów i odejścia zimą kilku kluczowych zawodników nadal może być kolektywem i odnosić zwycięstwa. - Piłkarze chcieli odwdzięczyć się za to wszystko, co kibice zrobili dla nich i dla tego klubu w ostatnim czasie i to też mogło mieć wpływ na to, jak dziś graliśmy. Ja jestem zadowolony, z tego co widziałem - zobaczyłem drużynę zdeterminowaną, która chce za wszelką cenę zwyciężyć i to było dla mnie kluczowe - skomentował trener Wisły Maciej Stolarczyk. - Czasem zdarzą się mecze, w których to zwycięstwo będzie bardziej efektowne. Dzisiaj był czas na to, żeby wygrać i ten czas wykorzystaliśmy, za co jestem wdzięczny zespołowi - dodał.

 

Love Kraków - Jak w debiucie

Strzelił gola w debiucie przed 14 laty. Powtórzył to w poniedziałek, gdy wrócił na stadion przy ulicy Reymonta. Wisła zdobyła pierwsze punkty w tym roku, a autorem zwycięskiego trafienia został Jakub Błaszczykowski. Nazwisko legendy skandowało ponad 21 tysięcy widzów, a gdy piłkarz schodził do szatni żegnała go owacja na stojąco i gromkie „dziękujemy”. To niezwykle ważne zwycięstwo zespołu Macieja Stolarczyka. Wisła nie wróciła do grupy mistrzowskiej, ale wciąż traci do górnej ósemki tylko punkt. Przed krakowianami seria trudnych spotkań z Lechią w Gdańsku, Pogonią Szczecin u siebie, Koroną w Kielcach oraz Cracovią i Legią u siebie.

 

Tomasz Brożek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony