Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Wisła uratowała honor Krakowa
Data publikacji: 10-11-2016 14:24W przeszłości mecze międzymiastowe cieszyły się wielką popularnością, a rywalizacje Krakowa ze Lwowem należały do najbardziej prestiżowych w polskiej piłce. Z okazji jutrzejszego meczu przypominamy spotkanie z 1924 roku, które przyniosło Wiśle wiele chwały.

Współcześnie większą część piłkarskiego kalendarza wypełniają rozgrywki ligowe. Do nich dochodzi krajowy puchar, a kilka najlepszych drużyn dodatkowo występuje na arenach europejskich. Przed laty porządek piłkarski wyglądał jednak zupełnie inaczej. System ligowy wprowadzono w Polsce dopiero w 1927 roku (notabene Wisła była jednym z inicjatorów reformy, której sprzeciwiał się PZPN - ale to jest historia na osobną opowieść), zaś pierwszą edycję Pucharu Polski rozegrano w latach 1925-26. Wcześniej zespoły najczęściej grały z rywalami ze "swojego podwórka" - z tego samego miasta, czy regionu. W tych warunkach mecze towarzyskie miały zupełnie inną renomę niż obecnie - przyjazd ekipy z odległej części kraju lub nawet z zagranicy elektryzował kibiców i przyciągał na trybuny prawdziwe tłumy.
Szczególną rangę miały spotkania reprezentacji miast. Stały one na wyższym poziomie niż rozgrywki klubowe i cieszyły się wielkim prestiżem. Prawdziwą "perłą w koronie" polskich meczów międzymiastowych były zaś boje Krakowa ze Lwowem. Tradycja tych pojedynków sięgała jeszcze czasów galicyjskich (1912 rok), a stawką był okazały puchar ufundowany przez profesora Ludwika Żeleńskiego. Reguły gry były proste - puchar miało wywalczyć to miasto, które wygra trzy razy z rzędu.
Zakulisowy konflikt
Wydawało się, że losy Pucharu Żeleńskiego rozstrzygną się we wrześniu 1924 roku. Lwów prowadził wówczas 2:0 i w kolejnym meczu miał atut własnego boiska. Na dodatek, w oznaczonym terminie podwawelscy działacze... zakontraktowali też starcie Kraków - Wiedeń. Postanowiono, że z Austriakami zmierzy się drużyna oparta na piłkarzach Cracovii, w bój o Puchar Żeleńskiego pośle się zaś Wiślaków. Co kierowało działaczami, by dwa ważne mecze rozgrywać tego samego dnia? Dziś już nie sposób rozwikłać wszystkie zakulisowe wątki. Niemniej jednak, według niektórych komentarzy Krakowski Okręgowy Związek Piłki Nożnej miał już być pogodzony z przegraną, a winą obarczyć miano Białą Gwiazdę. Zaprzyjaźnieni dziennikarze sportowi mieli już nawet przygotowane stosowne szkalujące artykuły prasowe - tak relacjonował sprawę sam kierownik drużyny krakowskiej, Ignacy Rosenstock!
Kwestie zakulisowe tracą jednak na znaczeniu w momencie rozpoczęcia meczu. Na boisku decyduje ambicja i wola walki do spółki z umiejętnościami piłkarskimi. 14 września 1924 roku drużyna Krakowa - a w zasadzie Wisły - pokazała zaś najwyższą klasę. Wiślacy zagrali agresywnie, ale jednocześnie cierpliwie i konsekwentnie. Z równowagi nie wyprowadziła ich nawet brutalność Lwowa (Stefanowi Wójcikowi wybito ząb, a Władysław Krupa przez kilka minut miał ograniczone pole widzenia, gdyż oczy... zalewała mu krew z rozciętej głowy). "Wisła jest drużyną twardą i ambitną - jakby stworzoną do tego rodzaju walk. W takich zawodach trzeba opanować swe nerwy, grać spokojnie i celowo, ale ambitnie, rzucając na szalę wysiłków gry wszystkie swe siły. Wszystko to można powiedzieć o Wiśle" - komplementował krakowian "Sport Ilustrowany".
Wiślacka kontra
Piłkarze pracowali na swój sukces przez całe spotkanie, nie pozwalając się sparaliżować stawce meczu. Kraków musiał grać ofensywnie, ale jednocześnie Biała Gwiazda wiedziała, że kluczem do zwycięstwa jest żelazna obrona. To właśnie rozbicie ataku przeciwnika i wyprowadzenie kontry dało bramkę - w 75. minucie do siatki trafił Władysław Kowalski. Ostatni kwadrans to desperackie ataki Lwowa i skomasowana obrona Krakowa. Ostatecznie udało się obronić wynik 1:0, a tym samym uratować Kraków od porażki.
Wieść o sukcesie szybko dotarła pod Wawel. Piłkarze Wisły wrócili do Krakowa pociągiem o 3.00 nad ranem - mimo tak późnej pory na dworcu czekały na nich setki ludzi. Była tam nawet orkiestra i przy jej triumfalnej muzyce, wśród braw i wiwatów, graczy Wisły porwano na ramiona i tak wyniesiono z peronów.
Z kronikarskiego obowiązku warto wymienić zwycięski skład Krakowa: w bramce Marian Kiliński, w obronie Kazimierz Kaczor i Marian Markiewicz, w pomocy Stefan Wójcik, Witold Gieras i Władysław Krupa, w ataku Józef Adamek, Zygmunt Krumholz (Jutrzenka Kraków), Henryk Reyman, Władysław Kowalski i Mieczysław Balcer. Jak widać, grano wówczas w ustawieniu, które dziś wydaje się bardzo ekstrawaganckie: 2-3-5.
Wisła uratowała honor Krakowa. Okazało się, że zwycięstwo to na dobre odwróciło losy rywalizacji i zapoczątkowało serię 3 triumfów. W 1925 roku - po 13 latach rywalizacji i 17 rozegranych meczach - Kraków zdobył Puchar Żeleńskiego.
Więcej o tym meczu i o historii reprezentacji Krakowa znaleźć można na stronach Internetowej Encyklopedii Wisły Kraków.
Relacje prasowe i zdjęcia z meczu Lwów - Kraków 14 sierpnia 1924 można znaleć TUTAJ.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat historii reprezentacji Krakowa, zapraszamy TUTAJ.
historiawisly.pl
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA