Strona główna » Aktualności » [wideo] Świątecznie z Sobolewskim

[wideo] Świątecznie z Sobolewskim

Data publikacji: 26-12-2007 02:07



Z Radosławem Sobolewskim wywiad można przeprowadzić "od święta". Postanowiliśmy więc z pomocnikiem Białej Gwiazdy porozmawiać o Świętach, ale nie tylko.

Ten materiał ukazał się w czwartkowym, 48. numerze Newslettera Białej Gwiazdy.



O piłce

Anna Maśko, Marcin Górski: Co Pan pomyślał, gdy okazało się, że Polska na Euro 2008 zagra z Niemcami? Pojawiła się chęć rewanżu?
Radosław Sobolewski: Nie, w ogóle w ten sposób nad tym nie myślałem. Bardziej określałem nasze szanse na awans, na wyjście z grupy. O rewanżu na Niemcach nie myślałem.

Jakie są w takim razie Pana zdaniem szanse Polski na wyjście z grupy?
Ja myślę, że są duże. To jest oklepane stwierdzenie, ale słabeuszy już nie ma, szczególnie w finałach Mistrzostw Europy. Decydować będą przygotowania, jak i dyspozycja dnia. To jest wielka niewiadoma.

Świątecznie z Sobolewskim

Wraca Pan jeszcze do spotkania z Niemcami w 2006 roku? To był dla Pana ważny mecz?
To na pewno nie był to najważniejszy mecz w moim życiu. Jeśli chodzi o te Mistrzostwa, to ważniejsze było już spotkanie z Ekwadorem.

Wspomnienia więc w takim razie są chyba nieciekawe?
Nieciekawe. W ogóle całe Mistrzostwa. Umówmy się, że nie ma z nich ciekawych wspomnień.

Nie chciał Pan mimo wszystko zatrzeć wspomnień z Mistrzostw występem na Mistrzostwach?
Można było tak zrobić, ale ja decyzję podjąłem już wcześniej. Myślę, że zatarłem niekorzystne wrażenia z Mistrzostw Świata tym historycznym awansem. Moim zdaniem jest to wielkie osiągnięcie i tym, można powiedzieć, zrehabilitowałem się.

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby podjąć taką trudną decyzję o rezygnacji z gry w reprezentacji, jakie cechy są do tego potrzebne?
Nie wiem, czemu ludzie myślą, że trzeba być nie wiem jakim człowiekiem. Dla mnie to jest normalne, że można zrezygnować z pieniędzy, sławy, z władzy - ot tak. Dla mnie to jest normalne, nie potrzeba do tego specjalnej siły. Nic szczególnego.

Wielu wielkich sportowców po zakończeniu kariery decydowało się na powrót do sportu. W Pana przypadku tak nie będzie?
Nie będzie na pewno. Nie wrócę do reprezentacji. Wszystko przeanalizowałem, zastanowiłem się nad tym. Jeśli miałbym jakieś znaki zapytania, to nie podjąłbym tej decyzji. A że podjąłem, to znaczy, że nie będę wracał do reprezentacji, że nie ma do niej odwrotu. Naraziłbym się na wielką śmieszność, gdybym wrócił do reprezentacji.

Dwa lata temu w rozmowie z nami mówił Pan, że Mistrzostwa Świata są ważniejsze od Ligi Mistrzów. Teraz chyba się to zmieniło?
Oczywiście, że się zmieniło. Zmieniła się zupełnie sytuacja. Jestem dwa lata starszy, mam większy bagaż doświadczeń. Jeśli chodzi o rangę zawodów, moim zdaniem, Mistrzostwa Świata na pewno są najwyżej w hierarchii, dlatego powiedziałem, że Mistrzostwa Świata są ważniejsze, niż Liga Mistrzów. Teraz dla mnie ważniejsza jest Liga Mistrzów, bo Mistrzostwa Świata w sposób naturalny odpadły.

Wiemy, że, jak to Pan określa, "bawi się Pan w giełdę". Czy gdyby Wisła Kraków zdecydowała się wejść na giełdę, kupiłby Pan jej akcje?
Na pewno.

A czy akcje innych klubów Pan posiada?
Nie. W Polsce na razie żaden z klubów nie wszedł na giełdę. W giełdy zagraniczne na razie się nie bawię. Jestem na to... po prostu za słaby.

Czy giełdowa Wisła byłaby dobrą inwestycją?
To się dopiero okaże. Na razie możemy gdybać. Myślę, że tak. Zobaczymy, na jakim etapie finansowym będzie Wisła za rok, za dwa lata. Na razie ciężko coś powiedzieć.

A piłkarsko Wisła to dobra inwestycja?
Zależy od wielu czynników. Na chwilę obecną to wystarcza, choć jeszcze kilka miesięcy temu wielu z dziennikarzy nas skreślało. Teraz wygląda to w miarę dobrze, ale czy wystarczy to na awans do Ligi Mistrzów? Myślę, że nie. Uważam, że powinny nastąpić wzmocnienia. W tym aspekcie ludzi z Wisły czeka dużo pracy – drużynę trzeba cały czas wzmacniać, cały czas nad nią pracować. Nie można spoczywać na laurach. Cały czas trzeba iść do przodu.

Na jaką pozycję w takim razie Radosław Sobolewski szukałby wzmocnień dla Wisły?
Nie zastanawiałem się nad tym, a nie chciałbym strzelać. Jeśli mamy się liczyć, jeśli chcemy awansować do Ligi Mistrzów, to na każdą pozycję powinniśmy jeszcze ściągnąć bardzo dobrego zawodnika. Trzeba przecież zwrócić uwagę na to, że jeśli awansujemy do Pucharów, to nie będziemy grali tylko w lidze, jak teraz. Gdy będziemy grali mecz środa, sobota, środa, sobota, to nasza kadra powinna liczyć 22 naprawdę bardzo dobrych graczy tak, żeby zmiana jednego na drugiego nie wpływała na jakość gry. Dlatego właśnie mówię, że są potrzebne wzmocnienia na każdą pozycję.

Wiele mówi się o potrzebie sprowadzenia do Wisły ofensywnego pomocnika. Nie bałby się Pan konkurencji ze strony takiego piłkarza?
Ja się nigdy nie obawiałem o miejsce w pierwszej jedenastce. Zawsze o nią musiałem walczyć. To nie jest tak, że ktoś dał mi coś za darmo w życiu. Jestem za tym, żeby do Wisły sprowadzono właśnie takiego ofensywnego zawodnika do środa pola. Wtedy nam, tym bardziej defensywnym, będzie się łatwiej grało, bez względu na to, kto by na pozycji defensywnego pomocnika grał. To, co najbardziej pcha zespół do przodu, to jest konkurencja. Im będzie więcej zawodników, tym konkurencja będzie większa, a postęp szybszy.

Wspomniał Pan o zmianie, jaką przeszła Wisła w ostatnim czasie. Co takiego stało się z drużyną w tej rundzie?
Na pewno zmiana trenera była kluczowa. Poza tym jesienią poprzedniego sezonu graliśmy bardzo dużo meczów. Paru zawodników, doliczywszy jeszcze mecze reprezentacji, rozegrało mnóstwo spotkań. Teraz podstawowy skład gra tylko ligę i Puchar Polski. Te obciążenia są mniejsze, eksploatacja organizmu jest mniejsza. Łatwiej nam się gra teraz jesienią, niż jesienią zeszłego roku.

Święta, Święta

Czy w trakcie przygotowań świątecznych jest Pan raczej defensywnym pomocnikiem, czy rozgrywającym?
Chyba bardziej rozgrywającym. Lubię się angażować w przygotowania, lubię atmosferę Świąt. Angażuję się w to i lubię to robić.

Czy Radosław Sobolewski w takim razie dowodzi całą armią?
Nie, myślę, że nie. Tu raczej prym wiodą mamy.

Jak spędza się Święta w Pana rodzinie?
U nas, jeśli chodzi o tą kwestę, jest konserwatyzm. Cała rodzina spotyka się w domu i tak spędzamy Święta.

Czy jest taki świąteczny prezent, który zapamięta Pan do końca życia?
Akurat nie mam takiego prezentu, teraz nic nie przychodzi mi do głowy. Każde Święta są specyficzne, każde są szczególne. Tu już nie chodzi o prezenty, ale o samą atmosferę Świąt.

A czy Pana syn dostaje piłkarskie prezenty?
Nie za bardzo. Były i piłkarskie, ale były też z innej beczki. Nie chcę narzucać piłki nożnej dla syna. Jeśli sam ją wybierze – proszę bardzo. Jeśli nie to, nic na siłę.

Czy jest coś, co odróżnia Święta w Białymstoku od tych spędzanych w innych rejonach Polski?
Specyficzne jest to, że częściej, niż w innych częściach Polski bywa śnieg. W tym są te Święta szczególne, chociaż i u nas w ostatnich latach narzekamy na deficyt śniegu. Co jeszcze? Potrawy może są czasami jakieś szczególne, ale myślę, że raczej jest to samo, co wszędzie.
Teraz, jak jestem w Krakowie, to wydaje mi się, że prezenty przynosi się tu bardziej na Mikołaja, na 6 grudnia. W Białymstoku są Mikołajki, ale ważniejsze są te prezenty przynoszone przez Mikołaja na Gwiazdkę.

Śpiewa Pan kolędy?
Nie. To jest rzecz, której nie potrafię. Uwielbiam śpiewać, ale nie mogę śpiewać, bo nikt nie rozumie. To jest zupełnie inna melodia, więc wtedy to dopiero jest komedia. Jeśli mam kogoś rozśmieszyć, to mogę pośpiewać, ale tak to staram się tego unikać. Jeśli chodzi o defensywę, to tutaj jestem defensywny.

A jak spędzi Pan w tym roku Sylwestra?
Wyjeżdżamy, jak co roku, z przyjaciółmi, tym razem nie w góry, tylko do drugiej mojej ulubionej krainy w Polsce, czyli na Mazury. Jedziemy tam na trzy dni, jakiś kulig będzie.

A bojery będą?
Nie, nie znam się na tym. Poza tym boję się wchodzić na jezioro pokryte lodem, więc wolę nie ryzykować.

Złowił Pan kiedyś rybę, którą Pan potem zaserwował?
Oczywiście.

A na świąteczny stół?
Nie. Musiałbym łowić na lodzie, a tak, jak mówiłem, mam pełne obawy, żeby wchodzić na lód. Nie zdarzyło mi się więc złowić czegoś na Święta. Ryba by raczej nie dotrwała, jakbym złowił w czerwcu.

Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję.


Aby otrzymywać newsletter Białej Gwiazdy i móc czytać przygotowane przez nas materiały zanim ukażą się one na stronie internetowej, wystarczy zarejestrować się.rozmawiali Anna Maśko i Marcin Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA



do góry strony