Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
[wideo] Matusiak: Grać i to jak najlepiej
Data publikacji: 08-02-2008 00:05Marcin Górski: Jak wrażenia po pierwszym dniu pobytu z Wisłą?
Radosław Matusiak: Wszystko w porządku. Trening był spokojny, także jest ok.
Matusiak w Wiśle
br>To było pierwsze spotkanie z trenerem Skorżą?
Znałem się z trenerem Skorżą już wcześniej. Poznałem go, gdy grałem w Wiśle Płock, a on był tam drugim trenerem. Wczoraj przyjechałem późno i byłem zmęczony, więc zamieniliśmy dosłownie dwa zdania. Trener zapowiedział już, że później czeka nas dłuższa rozmowa.
Czego spodziewa się Pan po takiej rozmowie?
Pewnie trener powie mi, jak gramy, czego oczekuje ode mnie, pewnie wspomni też o jakiś taktycznych sprawach, chociaż o tym będzie zapewne mowa także na odprawach. Zawsze dobrze jest porozmawiać z trenerem o tym, czego oczekuje od zawodnika.
A pozostali trenerzy – z nimi pracuje Pan chyba po raz pierwszy?
Trener od przygotowania fizycznego, pan Bahr, wydaje się być dużym fachowcem. To z resztą fajny człowiek. Na pierwszy rzut oka cały sztab wygląda w porządku.
Udało się już odświeżyć znajomości reprezentacyjne?
Tak jest. Większość zawodników tu znam: Brożków jeszcze z czasów kadry juniorskiej, Baszczyński, Sobolewski, Dudka to pierwsza reprezentacja, a pozostałych znam z ligi.
Czyli problemów z adaptacją Pan nie przewiduje?
Nie, wydaje mi się, że takich problemów nie będzie, choć jest to oczywiście nowy klub. Myślę jednak, że trener, jak i inne osoby, pomogą mi w tym.
Ostatnio zmieniał Pan często kluby, więc pewnie może Pan powiedzieć, ile mniej więcej zajmuje zgranie się z drużyną.
To jest różnie. We Włoszech nikt nie mówił w innym języku niż włoski. Dopiero po trzech miesiącach zacząłem się delikatnie w tym języku porozumiewać. W Holandii było łatwiej, bo znałem język angielski. Za granicą w ogóle jest trudniej – musi minąć te pół roku, żeby człowiek zżył się z drużyną, poczuł się jak u siebie. Tu powinno być szybciej, bo jesteśmy w Polsce, będę grał w mieście, w którym już mieszkałem, jest trener, którego juz znam. Myślę więc, że ten czas będzie dużo krótszy.
Cieszy się Pan z powrotu do Krakowa?
Oczywiście – to najpiękniejsze miasto w Polsce. Chyba nie ma człowieka, który nie chciałby tu mieszkać. Pod tym względem więc bardzo się cieszę.
Poszukiwania mieszkania już się zaczęły?
Na razie o tym nie myślę. Myślę, że po powrocie do Krakowa przyjdzie na to czas. Nie przewiduję większych problemów, bo wiem, że część chłopaków ma mieszkania do wynajęcia.
Trener Skorża mówi, że chce wystawić Pana w sobotnim sparingu. Pan jest na to gotowy?
Myślę, że jestem w stanie grać sparing. Cały czas jestem w treningu, co prawda trochę przerywanym ostatnimi czas, bo dwa dni nie trenowałem przed przyjazdem do Bełchatowa i dwa dni nie trenowałem w związku z badaniami w Krakowie i podróżą tutaj. Trochę czuję jeszcze zmęczenie, ale jutro też jest dzień i w sobotę powinienem już być gotowy do gry w sparingu.
Psychicznie też już Pan odpoczął po tych transferowych perturbacjach?
Już dochodzę do siebie powoli. Ostatnie dni trochę nadwyrężyły moją psychikę, szczególnie te negocjacje z Bełchatowem. Cieszę się, że już wszystko jest wiadomo, kontrakt jest podpisany i mogę spokojnie przygotowywać się do meczów.
Mecz przeciwko GKS-owi Bełchatów to będzie trudne spotkanie dla Pana?
Trudne może nie, ale na pewno wyjątkowe. To jest klub, gdzie jako piłkarz wypłynąłem, gdzie dostałem szasnę gry. Klub, gdzie trenował mnie trener Lenczyk – świetny fachowiec i mój przyjaciel - chciałbym tak o nim powiedzieć. Mam tam wielu przyjaciół począwszy od pani sprzątaczki aż po prezesa klubu, pana Ożoga, który też jest fajnym człowiekiem. Tak się w życiu układa: wcześniej grałem w Bełchatowie, teraz gram w Wiśle. Mam nadzieję, że tu będę grał przynajmniej tak dobrze, jak grałem tam.
Podczas dzisiejszego treningu na plaży był taki moment, że odszedł Pan od grupy i o czymś chyba rozmyślał. O czym?
Nie, patrzyłem, jak łowią ryby. Ja lubię łowić ryby i tutejsi wędkarze mnie zaintrygowali, dlatego na nich patrzyłem, sprawdzałem, jak sobie radzą.
Gdyby miał Pan podać jedną rzecz, która zadecydowała o przeprowadzce do Wisły, to co by to było?
Wisła to bardzo ambitny klub, który chce wiele osiągnąć. Jest ambitny trener, są młodzi zawodnicy. To bardzo perspektywiczny klub, piękne miasto, więc wszystko przemawia za tym, żeby tu grać i grać dobrze.
Na razie jest Pan wypożyczony na pół roku. Czy zastanawia się Pan, co dalej, wybiega Pan już w dalszą przyszłość?
Oczywiście: ustaliłem z Jackiem Bednarzem, z trenerem Skorżą, że jeśli obie strony będą zadowolone ze współpracy, to będziemy myśleć nad tym, żebym został dłużej. Może to będzie przedłużenie wypożyczenia, może opcja wykupu. Zobaczymy, jak to się ułoży.
Czy Kraków to dobre miejsce, żeby postarać się o miejsce w kadrze na Euro 2008?
Myślę, że tak, bo tu mam szansę na grę. Chcę grać, bo trudno by było pojechać na Euro, gdybym siedział na ławce. Mam nadzieję, że tu będę dostawał szansę gry, że będę wzmocnieniem tego zespołu, a dzięki temu będę grał także w kadrze.
Czy po związaniu się z Wisłą kontaktował się już Pan z trenerem Beenhakkerem?
Nie. Wcześniej mówiłem natomiast trenerowi, że wracam do Polski, nie mówiłem wtedy do jakiego klubu. Trener poparł tą decyzję, cieszył się, że będę miał szansę częściej grać.
Nie boi się Pan konkurencji w ataku, szczególnie, że trener Skorża mówi, że w niektórych meczach w rundzie wiosennej będziecie grać z jednym napastnikiem?
Oczywiście, w Wiśle jest konkurencja. W dobrych klubach przeważnie jest po dwóch, trzech zawodników na daną pozycję, którzy chcą grać. W Wiśle nie jest inaczej. Trzeba liczyć się więc z tym, gdy się przychodzi do dobrego klubu. Grać będzie najlepszy. Jeśli nie będę najlepszy, to ciężko mieć pretensje o to, że nie gram. Jeśli będę robił swoje, grał dobrze, to na pewno trener nie pozwoli, żebym siedział na ławce.
Z kim by się Pan widział najchętniej w linii ataku?
Nie mnie to oceniać. Od tego jest trener. Powiem tylko, ze grałem już kiedyś z Pawłem Brożkiem i dobrze nam się grało. Grałem też z Rafałem Boguskim. Z Andrzejem Niedzielanem nie miałem przyjemości występować razem.
Wybrał już sobie Pan numer na koszulce?
Nie. Nie przywiązuję większej wagi do numerów. Numer jest taki, jak zawodnik, który z nim gra – numer jest fajny, jeśli zawodnik jest dobry. Ballack grał z 13 i grał dobrze. Obojętne więc, jaki numer dostanę, nie będę narzekał.
Ma Pan jakąś hierarchię celów na najbliższe pół roku?
Podstawowa rzecz to w tym krótkim czasie, który pozostał do pierwszego meczu, dojść do optymalnej formy fizycznej. Potem grać w pierwszym składzie Wisły, potem wywalczyć mistrzostwo Polski, a potem będziemy myśleć, jak tu ugryźć puchary europejskie.
A jakiś plan na ilość strzelonych goli jest?
Nie, takich planów nie robię. Ostatnio w Bełchatowie strzeliłem w rundzie bodajże 11 goli, myślę więc, że jeśli będzie to ilość w tej granicy to będzie bardzo, bardzo dobrze.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał Marcin Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA