Strona główna » Aktualności » W drugiej linii - Maciej Musiał

W drugiej linii - Maciej Musiał

Data publikacji: 03-06-2016 19:23



Choć nie są na pierwszym planie, każdego dnia ciężko pracują na sukcesy Białej Gwiazdy. Trenerzy, zawodnicy, i nie tylko, których kibice ekstraklasowi nie zawsze oglądają na co dzień - to właśnie oni będą bohaterami cyklu „W drugiej linii”. Na pierwszy ogień bierzemy trenera Macieja Musiała.


Trener naszych rezerw urodził się 8 lutego 1977 roku. Można powiedzieć, że na świat przyszedł z piłką w dłoniach. Jego ojcem jest Adam Musiał, który grał w Wiśle przez dziesięć lat, a po zakończeniu kariery przez niemal pół dekady piastował funkcję asystenta oraz trenera Białej Gwiazdy. Matka Macieja Musiała reprezentowała wiślackie barwy jako siatkarka, więc i syn musiał związać się ze sportem. Tak też się stało w przypadku młodszego brata Macieja Musiała - Tomasza, który został sędzią piłkarskim. „Od dziecka wszystko kręciło się wokół sportu. Pamiętam jak chodziłem oglądać treningi i mecze taty. Mama zabierała mnie na spotkania siatkówki. Rodzice nie wywierali na mnie presji, że muszę pójść w tę stronę. Nigdy nie rywalizowaliśmy z bratem, a właściwie zawsze sobie wzajemnie kibicowaliśmy. Dzielą nas cztery lata, co na etapie juniorskiej piłki było olbrzymią różnicą” - wspomina trener Wisły II Kraków.

Mimo że Maciej Musiał od dziecka grał w piłkę nożną to brał aktywny udział w zawodach sportowych z innych dyscyplin. „W szkole średniej grałem w siatkówkę, chociaż w podstawówce byłem jednym z najniższych w klasie. Może gdybym wtedy dysponował innymi warunkami fizycznymi to byłbym teraz w zupełnie innym miejscu”.
 
Od dzieciństwa wielkim marzeniem wiślackiego szkoleniowca była gra w drużynie Białej Gwiazdy. Mimo występów w młodzieżowych zespołach Wisły Kraków, nie udało mu się zaistnieć w pierwszym składzie, choć w sezonie 2006/07 rozegrał dwa mecze sparingowe. „Przede wszystkim zabrakło mi talentu i świadomości. Gdybym wtedy miał tę wiedzę, którą teraz posiadam to mógłbym w piłce osiągnąć znacznie więcej” - przyznaje 39-latek.
 
Musiał uzyskał dyplom trenerski w krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha. Posiada również licencję trenerską UEFA A, która pozwala mu na prowadzenie nawet drugoligowych zespołów. „Studia nie były dla mnie zmarnowanym czasem. Poza zdobyciem wykształcenia, poznałem tam wielu wspaniałych ludzi, z którymi do dziś utrzymuję kontakt. Często wymieniamy się doświadczeniami i uwagami. W Akademii Wychowania Fizycznego nauczyłem się wielu cennych rzeczy. Oczywiście w zawodzie trenera studia jedynie przygotowują teoretycznie, zaś prawdziwej pracy człowiek uczy się dopiero później. Jeśli chodzi o licencję UEFA A to nie miałem z jej zdobyciem żadnych problemów. Zapisałem się na kurs UEFA Pro, ale ze względu na obowiązujące przepisy dostał się na niego Marcin Broniszewski. Ja będę musiał jeszcze trochę poczekać” - tłumaczy. W 2006 roku, za kadencji Adama Nawałki, syn legendy Wisły Kraków objął funkcję kierownika drużyny.
 
Trener na trawie, zawodnik w hali
 
Co ciekawe, Maciej Musiał kilka lat spędził jako zawodnik Wisły Krakbet Kraków. Później reprezentował barwy Kupczyka oraz ZIS-u Gaszyńskich Kraków. Ostatnim futsalowym klubem trenera Wisły II Kraków był MKF Solne Miasto Wieliczka. „To wszystko zaczęło się za sprawą kolegów, którzy zaprosili mnie do gry w Krakowskiej Lidze Futsalu. Moją pracę łatwiej było mi łączyć z futsalem niż z piłką nożną, więc była to raczej decyzja pragmatyczna. To wszystko już jednak za mną. Przygoda z MKF-em Solne Miasto Wieliczka pokazała, iż nie warto było do tego wracać. Gdy postanowiłem zostać trenerem, ta chęć gry zmalała niemal całkowicie”.
 
Mając 30 lat Musiał zdołał rozegrać sześć spotkań w barwach Górnika Wieliczka. Z Solnym Miastem związany był również jako asystent Roberta Kasperczyka, a następnie jako trener. W czerwcu 2009 roku został szkoleniowcem tego klubu. „Sądzę, że trenerzy powinni stale podnosić swoje kwalifikacje. Każdy dzień pracy to nowe doświadczenia”.
 
Po dość długiej przygodzie trenerskiej z seniorami Górnika Wieliczka, w lipcu 2011 roku zastąpił Krzysztofa Bukalskiego w Lotniku Kryspinów. Swoje nowe zajęcie łączył ze szkoleniem „zielono-żółto-czarnej” młodzieży. Pracę w IV-ligowym zespole zakończył po sześciu miesiącach. 
 
Powrót i ciężka praca
 
Do Wisły powrócił na początku 2012 roku. Wtedy to objął funkcję asystenta trenera pierwszej drużyny, Kazimierza Moskala. Zmiany na ławce trenerskiej nie zachwiały jego pozycji. Był członkiem sztabu szkoleniowego również za kadencji Michała Probierza oraz Tomasza Kulawika. 
 
„Staram się znajdować w sobie rzeczy do poprawy. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam słabe punkty, ale dążę do tego, aby je wyeliminować. Moim zdaniem nie ma takiego momentu w rzemiośle trenerskim, w którym coś można odpuścić”.
 
Od 2013 roku Maciej Musiał piastuje funkcję trenera Wisły II Kraków. „Praca w drugiej drużynie jest dość specyficzna, ponieważ piłkarze są tu na chwilę i albo dostają się do pierwszego zespołu, albo szukają innego miejsca. To taki punkt przesiadkowy między piłką juniorską a seniorską. Trudno jest się też przywiązywać, bo oni są tu tak naprawdę tylko na chwilę” - stwierdza szkoleniowiec.
 
W ostatnich dwóch sezonach rezerwy Białej Gwiazdy pod jego wodzą zajmowały miejsca w górnej szóstce III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. W tegorocznej edycji tych rozgrywek Wiślacy są bardzo blisko powtórzenia swojego wyczynu z ostatnich lat. „Przed nami dwa trudne mecze, więc osiągnięcie tego nie będzie tak prostym zadaniem. Będziemy się cieszyć nawet z siódmego miejsca, bo da nam utrzymanie. Patrząc na nasz skład to w porównaniu do poprzedniego sezonu bardzo się osłabiliśmy. Cegiełkę do utrzymania dołożyli również gracze pierwszej drużyny, którzy wspomogli nas w sześciu czy ośmiu spotkaniach” - ocenia szkoleniowiec.
 
Co przyniesie przyszłość?
 
Maciej Musiał twardo stąpa po ziemi i nie wybiega zbyt daleko w przyszłość. „Nie myślę, czy kiedyś poprowadzę jakiś zespół z Ekstraklasy. Koncentruję się na tym co jest teraz i to się dla mnie liczy.”
 
Opiekun trzecioligowych rezerw to człowiek o dwóch twarzach. Prywatnie - spokojny i wyciszony. Zawodowo - ożywiony oraz zapalony. „Czuję, że ludzie oceniają mnie jako człowieka niedostępnego. Ale to są tylko pozory. W pracy daję z siebie wszystko. Do mojego zawodu podchodzę bardzo emocjonalnie i czasami potrafię się bardzo wyładować”.
 
Trener Wisły II Kraków naprawdę żyje piłką i choć czasem chciałby od niej odpocząć to po prostu nie może wytrzymać bez sportu. „Nie popadłem w pracoholizm. Jestem zadowolony, że mogę robić coś, co sprawia mi tyle radości. Czuję, iż jestem w tym naprawdę dobry. Czasami bardzo chciałbym się odciąć od piłki. Nie przypominam sobie, czy w ciągu ostatnich kilku lat zdarzyło się tak, że przez cały dzień nie myślałem o futbolu. Nawet jak wyjeżdżam w Tatry i spaceruję po naszych pięknych szczytach to gdzieś z tyłu głowy kryje się ta pasja”.
 
Prywatnie trener rezerw jest wielkim miłośnikiem podróży, chociaż rzadko może pozwolić sobie na dłuższe wyjazdy. „Po pracy lubię przeczytać dobrą książkę, wyciszyć się albo posiedzieć w ogrodzie. Żałuję, że ostatnio nie mam czasu, bo kocham podróżować. Odciąłem się zupełnie od świata mediów, gdyż to zabiera cenny czas”.
 
Przemysław Marczewski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony