Strona główna » Aktualności » Velez: Uche wypowiadał się o Wiśle w samych superlatywach

Velez: Uche wypowiadał się o Wiśle w samych superlatywach

Data publikacji: 06-07-2017 11:30



Wtorkowe starcie z Puszczą Niepołomice w Kalwarii Zebrzydowskiej było debiutem Francisco Manuela Véleza Jiméneza w barwach Wisły Kraków. „Jestem szczęśliwy z pierwszego występu w ekipie Białej Gwiazdy. Mam nadzieję, że pomogę drużynie w każdy możliwy sposób. Chcę w pełni wykorzystać ten okres przygotowawczy” - zapowiadał po pierwszym meczu.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

„Wejście do drużyny, która trenuje już od niemal trzech tygodni na pewno nie należy do najłatwiejszych. Język polski jest trudny, ale koledzy mi pomagają - zarówno po angielsku, jak i po hiszpańsku. Cieszy mnie gra w piłkę, mimo że jest tutaj nieco inaczej niż w mojej ojczyźnie”.

Choć zwycięstwo satysfakcjonuje Hiszpana, to nie końcowy rezultat, a zrozumienie na murawie było kluczowe w tym spotkaniu. „W okresie przygotowawczym każdy mecz jest dla nas okazją do zgrania się i poznania na boisku. To liczy się bardziej niż wynik. Zwycięstwa będą istotne, gdy rozpoczniemy zmagania w lidze. Celem na ten sezon powinna być walka o tytuł, a z pewnością zakwalifikowanie się do europejskich pucharów” - sugerował.

Starzy przyjaciele

Defensor Białej Gwiazdy, podobnie jak Julián Cuesta, dzielił miejsce w szatni Almeríi z Kalu Uche. Nigeryjczyk po latach ciepło wspomina czas spędzony na R22. „Dużo rozmawialiśmy przed przenosinami do Krakowa. Kalu Uche wypowiadał się o Wiśle w samych superlatywach. Mówił, że to wielki klub z wiernymi kibicami, a atmosfera na boiskach w Ekstraklasie jest niesamowita. Chociaż grał przy Reymonta jako dwudziestokilkuletni zawodnik i pewnie część rzeczy się przez tych kilkanaście lat zmieniła, to miło wspomina ten okres, a ponadto było to dla niego rewelacyjne doświadczenie” - wspominał Fran Vélez.

Postać nigeryjskiego pomocnika to niejedyny „smaczek” polsko-hiszpański. Ekipę Białej Gwiazdy przed dwoma tygodniami zasilił bramkarz, który występował w zespole Indálicos. „Fajnie jest znowu spotkać się z Juliánem Cuestą. Pomagamy sobie tutaj nawzajem. Spędziliśmy cztery lata w Almeríi” - mówił obrońca.

Z rodziną nie tylko na zdjęciu

Już niedługo Fran Vélez będzie mógł poczuć się dosłownie jak w domu, ponieważ będzie miał obok siebie najbliższych. „Na razie wciąż mieszkam w hotelu, ale w najbliższych dniach zamierzam sfinalizować temat własnego mieszkania. Wkrótce przyjedzie tutaj moja rodzina - żona i córka, które są dla mnie całym życiem” - przyznał.

Tył koszulki Francisco Manuela Véleza Jiméneza jest pełen symboli. „Numer na koszulce przypomina mi o tacie, który też grał w piłkę. Nosił numer 4, więc ja wziąłem 44. Futbol to w naszej rodzinie tradycja. A oraz V to pierwsze litery najważniejszych kobiet w moim życiu - Andrei i Vegi, czyli żony i córki” - zakończył defensor Białej Gwiazdy.

Przemysław Marczewski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony