Strona główna » Aktualności » Uryga: Najważniejsze, że pniemy się w górę tabeli

Uryga: Najważniejsze, że pniemy się w górę tabeli

Data publikacji: 07-11-2015 19:28



Piłkarze Białej Gwiazdy zgodnie podkreślają, że w rywalizacji z Zagłębiem Lubin nie pokazali się z najlepszej strony. Pod nieobecność Denisa Popovica szansę na grę otrzymał Alan Uryga, który rozegrał pełne 90 minut.

Fot. Adam Koprowski Fot. Adam Koprowski

Wynik starcia w ramach 15. kolejki nie odzwierciedla gry obu zespołów, zwłaszcza w pierwszych trzydziestu minutach, gdy gospodarze zepchnęli Wiślaków do obrony. „Nie ma co ukrywać, że obok meczu w Łęcznej był to jeden ze słabszych spotkań w naszym wykonaniu, taki odskok od naszej normalnej dyspozycji. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie, ale cieszymy się z trzech punktów. Czasem takie mecze trzeba wygrać, przepchnąć ten wynik, bo nieraz gramy ładnie, super, klepiemy, utrzymujemy się przy piłce, a kończy się z remisem czy nawet porażką. Najważniejsze są trzy punkty i fakt, że pniemy się w górę tabeli. Tym bardziej, że niedługo nikt nie będzie pamiętał jak ten mecz wyglądał” – podsumował potyczkę Uryga.

Na pytanie, skąd wzięła się słabsza dyspozycja gracze Białej Gwiazdy, pomocnik Wisły odpowiedział: „Ciężko tak na gorąco doszukiwać się przyczyn, czemu tak się stało. Spodziewaliśmy się, że Zagłębie będzie grało agresywnie i dość wysoko, ale i tak w jakimś stopniu zaskoczyli nas tą agresywnością. W pierwszych dwudziestu minutach byliśmy w lekkim szoku”.
 
Mimo sytuacji Miedziowych, to gracze trenera Kazimierza Moskal otworzyli wynik spotkania. „W pierwszej połowie mieliśmy więcej okazji na kontrę, a to zbyt często się nie zdarza, gdyż to przeciwnicy próbują nas kąsać tymi szybkimi atakami. Jedna z takich akcji zakończyła się bramką i to był punkt zwrotny. Poczuliśmy, że możemy to odwrócić, a nie tylko się cofać pod swoją bramkę. Później była czerwona kartka i każdy już myślał tylko o tym, aby wywieźć stąd trzy punkty” – mówił.
 
Ostatnie minuty meczu sprawiły, że w szeregi krakowian wkradła się niepotrzebna nerwowość i obawa o korzystny rezultat. „Nie ukrywam, że trochę wystraszyłem się, gdy padła bramka na 2:1. Tym bardziej, że rywale nie zdobyli jej po jakiejś fajnej, składnej akcji, tylko z niczego, kiedy mieliśmy wszystko pod kontrolą. Zdarzyło się i trochę zadrżeliśmy. Na szczęście zdobyliśmy trzecie trafienie i nie było wątpliwości, że to my zwyciężymy” – zakończył wypowiedź Alan Uryga.
 
K. Kawula
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony