Strona główna » Aktualności » Tak gra Podbeskidzie Bielsko-Biała

Tak gra Podbeskidzie Bielsko-Biała

Data publikacji: 17-09-2015 15:08



Wyjazdowy maraton Wiślaków trwa. Zaledwie pięć dni po pierwszej w tym sezonie porażce z Górnikiem Łęczna podopieczni Kazimierza Moskala będą mieli szansę zmazać plamę w spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Drużyna Górali prowadzona przez Dariusza Kubickiego zajmuje ledwie 14. pozycję w ligowej tabeli i dopiero w ósmej kolejce odniosła pierwsze zwycięstwo.


Popularni Górale pokonali jednak nie byle kogo, bo mistrza Polski, poznańskiego Lecha. Mimo iż forma graczy Kolejorza w tym sezonie pozostawia wiele do życzenia, mało kto spodziewał się porażki z ekipą z Bielska-Białej. Niewątpliwie piłkarze spod Klimczoka będą starali się pójść za ciosem i ograć kolejną, znacznie silniej wyglądającą na papierze drużynę, jaką jest Wisła Kraków. Wiślacy natomiast nie mogą sobie pozwolić na kolejną stratę punktów, gdyż oznaczałaby ona znaczną utratę dystansu do ligowej czołówki. Przeciwko komu wystąpią gracze trenera Moskala? Zapraszamy na analizę taktyczną Podbeskidzia. 

Bramka:
Przed sezonem do Bielska-Białej przywędrowało dwóch bardzo solidnych, jak na Ekstraklasę, bramkarzy: 32-letni Wojciech Kaczmarek oraz gracz, który niegdyś niemal w pojedynkę utrzymał w lidze GKS Bełchatów – Emilijus Zubas. Początkowo rywalizację o miejsce między słupkami wygrał bardziej doświadczony z zawodników, jednak od meczu z Cracovią, w którym Kaczmarek otrzymał czerwoną kartkę, w bramce Podbeskidzia niepodzielnie rządzi Litwin. Czterokrotny reprezentant kraju, który w przeszłości bronił barw m.in. duńskiego Viborgu, Daugavy Ryga i cypryjskiego AEK Larnaka wrócił do formy, z jakiej pamiętają go polscy kibice. W spotkaniu z Lechem Poznań to właśnie 25-latek był kluczową postacią drużyny trenera Kubickiego i tylko jego kilka wybitnych interwencji zapewniło gościom trzypunktową zdobycz. Nic nie wskazuje na to by Wojciech Kaczmarek szybko odzyskał miejsce w składzie.
 
Linia obrony:
Drużyna Podbeskidzia dopiero w ostatnim spotkaniu po raz pierwszy w tym sezonie zachowała czyste konto. Nie dziwi więc fakt, że w formacji defensywnej trener Dariusz Kubicki dokonywał częstych rotacji. Jak mawia piłkarskie porzekadło: zwycięskiego składu się nie zmienia, w obronie zatem co najmniej trzech z czterech graczy może być niemal pewnych gry od pierwszych minut. Są to, począwszy od lewej strony: Adam Mójta, niegdyś reprezentujący barwy Sandecji Nowy Sącz, czeskiej Victorii Żiżkov oraz GKS-u Bełchatów, Gracjan Horoszkiewicz, 20-latek będący kilka sezonów temu kapitanem juniorskiej drużyny Herthy Berlin, a także Krystian Nowak, pozyskany przed sezonem z Widzewa Łódź. Bardzo ciekawym zawodnikiem wydaje się być drugi z wyżej wymienionych obrońców. Horoszkiewicz, wychowanek Zagłębia Lubin, na wszystkich szczeblach młodzieżowych reprezentacji Polski rozegrał aż 48 spotkań, w seniorskiej piłce natomiast dopiero 180 minut w Ekstraklasie. Kiedyś jego transfer do Cracovii wzbudzał wielkie zainteresowanie, dziś 20-latka znają tylko zapaleni kibice polskiej ligi. Z prawej strony defensywy możemy być świadkami jedynej zmiany w stosunku do meczu z Lechem – Adama Pazio zastąpi najprawdopodobniej wracający po zawieszeniu za żółte kartki weteran piłkarskich boisk, 37-letni kapitan bielszczan – Marek Sokołowski.

Linia pomocy:
Ekipa spod Klimczoka przyzwyczaiła fanów do gry piątką pomocników. Odpowiedzialnym przede wszystkim za przecinanie ataków rywali jest Mateusz Możdżeń, były zawodnik Lecha i Lechii, który zasłynął przede wszystkim z pięknej bramki strzelonej niegdyś Manchesterowi City. W środku pomocy wspomagać go będzie główny rozgrywający Górali, gracz o niezwykle ciekawym piłkarskim CV, 26-letni Japończyk, Kohei Kato. Piłkarz ten w swoim ojczystym kraju występował w drugiej i trzeciej lidze, w drużynie Machida Zelvia, natomiast jeszcze bardziej egzotyczne są jego dokonania na dwóch innych kontynentach. Kato w wieku 20 lat został graczem trzecioligowego argentyńskiego klubu, Sarachispas Buenos Aires, a następnie, w 2014 roku, zameldował się w Europie, w czarnogórskim Rudarze Plevija, w którym jednak nie przebił się do pierwszego składu. Nie przeszkodziło mu to jednak z miejsca stać się wiodącą postacią Podbeskidzia. To właśnie Japończyk jest jedynym zawodnikiem, który wszystkie spotkania rozpoczynał w pierwszym składzie. Dwójkę defensywnych pomocników z przodu będzie wspierać Mateusz Szczepaniak, obecnie najlepszy strzelec drużyny z trzema bramkami na koncie, a na skrzydłach zameldują się najpewniej były pomocnik Ruchu Chorzów, Jakub Kowalski, a także nominalny lewy obrońca Frank Adu Kwame, który zaliczył piękną asystę podczas ostatniego ligowego meczu z Lechem. Co ciekawe, ten ostatni, 30-letni obywatel Ghany, w drużynie bielszczan przebywa na zasadzie trzyletniego wypożyczenia z LZS-u Piotrówka, trzecioligowego klubu słynącego z niezliczonej ilości graczy pochodzących z Afryki. 
 
Atak:
W przypadku, gdy jako ofensywny pomocnik do gry desygnowany jest Mateusz Szczepaniak, trener Kubicki nie ma komfortu wyboru napastnika. Podbeskidzie ma tylko jednego snajpera, a jest nim najlepszy strzelec Górali w historii występów w Ekstraklasie – 32-letni Słowak, Robert Demjan. W sezonie 2012/2013 to właśnie Demjan został królem strzelców Ekstraklasy, a wyróżnienie to zaowocowało transferem do belgijskiego Beveren. Tam jednak wychowanek Slavoja Trebišov nie zagrzał długo miejsca i po roku wrócił do klubu, w którym święcił największe sukcesy. Bez wątpienia to na Demjanie spoczywa głównie zadanie zdobywania bramek, jak na razie jednak Słowak nie jest w stanie zbliżyć się do osiągnięcia sprzed kilku lat. Dotychczas w ośmiu meczach zdobył zaledwie jedną bramkę i daleki jest od optymalnej dyspozycji. 
 
Czy piłkarze Wisły podniosą się po porażce z Górnikiem Łęczna? Czy bielszczanie wysoko postawią im poprzeczkę? Kto zaliczy spory awans w górę tabeli, a kto okrzepnie w jej dolnej części? I w końcu: który trener będzie mógł spać spokojnie? Na te wszystkie pytania odpowiedzi poznamy już w sobotę. Pierwszy gwizdek już o godzinie 18.00
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

 



do góry strony