Strona główna » Aktualności » Tak gra Duma Lubelszczyzny

Tak gra Duma Lubelszczyzny

Data publikacji: 19-04-2017 17:00



W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Wisła Kraków wyruszy do Lublina na mecz z Górnikiem Łęczna. Oba zespoły znajdują się na dwóch różnych biegunach - Biała Gwiazda jest już pewna piątego miejsca przed podziałem na grupy, Duma Lubelszczyzny natomiast musi wygrać, by zrównać się punktami z przedostatnim Ruchem. Bez wątpienia dodatkowym smaczkiem tego starcia będzie fakt, iż trenerem łęcznian w trakcie sezonu został Franciszek Smuda, który trzykrotnie zasiadał za sterami drużyny z Reymonta.


W pierwszej w tym sezonie potyczce obu ekip, krakowianie pokonali u siebie Górnika 3:2 po hat-tricku Rafała Boguskiego. Gole dla gości zdobywali wówczas Krzysztof Danielewicz oraz Szymon Drewniak, którzy nie cieszą się jednak zbyt dużym zaufaniem byłego selekcjonera reprezentacji Polski. Ten drugi znacznie przybliżył się do składu wskutek czwartej żółtej kartki, którą w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (2:2) obejrzał Łukasz Tymiński. Słynący z ostrej gry pomocnik jest jedynym zawieszonym piłkarzem gospodarzy na mecz 30. kolejki, w Wiśle natomiast wykartkowali się Maciej Sadlok, Krzysztof Mączyński, a także Ivan González. Kiko Ramírez będzie więc miał okazję przetestować w Lublinie kilku zmienników. Z kim zmierzą się Wiślacy? Oto najbardziej prawdopodobne zestawienie Zielono-Czarnych.

Bramkarz: Sergiusz Prusak
 
Jeden z nielicznych graczy w Ekstraklasie urodzonych jeszcze przed 1980 rokiem w przerwie zimowej miał zostać wypożyczony do trzecioligowego Motoru Lublin, ale stało się zupełnie inaczej. Awizowany przez dziennikarzy do gry w rundzie wiosennej Wojciech Małecki zawiódł oczekiwania trenera Smudy, w związku z czym ten ponownie postawił na Prusaka. 37-latek bez wątpienia odpłacił się, kilkukrotnie ratując swój zespół od bardzo wysokich porażek. Interwencje byłego golkipera Floty Świnoujście pozwoliły też dopisać Górnikowi kilka punktów, które mogą być kluczowe w kontekście walki o utrzymanie.
 
Obrońcy: Leandro, Aleksander Komor, Przemysław Pitry, Gabriel Matei
 
33-letni Brazylijczyk, którego dwuletni pobyt w Łęcznej jest najdłuższym nieprzerwanym epizodem w jednym klubie na przestrzeni całej kariery i 27-letni Rumun, który po odejściu ze Steauy Bukareszt nigdzie nie mógł dłużej zagrzać miejsca - to boki obrony Górnika. Środek defensywy prezentuje się równie ciekawie. 35-letni były… napastnik, od czterech spotkań próbowany na środku obrony oraz znacznie młodszy piłkarz pochodzący z Lublina, który miał przyciągnąć na stadion mieszkańców tego miasta. Wydawać by się mogło, że jest to nieco eksperymentalne ustawienie taktyczne Franciszka Smudy, ale jeżeli coś przynosi nie najgorsze rezultaty to po co to zmieniać? Leandro jest jednym z solidniejszych lewych obrońców i umie nieźle podłączyć się w akcje ofensywne łęcznian, Gabriel Matei poza niefortunnym meczem z Wisłą Płock prezentuje się naprawdę dobrze, a Przemysław Pitry po zmianie pozycji znalazł się już m.in. w jedenastce kolejki. Tylko brak kontuzjowanego Gersona może dawać się Dumie Lubelszczyzny we znaki. Najmłodszy w kwartecie Aleksander Komor, dla którego to debiutancki sezon w Ekstraklasie, udane spotkania przeplata z dość słabymi. Młodych zawodników należy jednak ogrywać, by w przyszłości mogli stanowić o sile zespołu.

Pomocnik: Paweł Sasin, Szymon Drewniak, Grzegorz Bonin, Javi Hernández, Piotr Grzelczak
 
Połączenie rutyny i młodości, a także wyrachowania i fantazji - to środkowa linia Górnika Łęczna. Jej niewątpliwym dowódcą jest Grzegorz Bonin. Przeżywający kolejną młodość skrzydłowy jest jedynym graczem Dumy Lubelszczyzny, który za każdym razem rozpoczynał występ od pierwszej minuty. Drugi najlepszy strzelec zespołu, z czterema bramkami pięknej urody na koncie, opuścił jak dotąd niespełna dwadzieścia minut z całego sezonu! Po drugiej stronie na placu gry zamelduje się najpewniej Piotr Grzelczak, słynący z doskonałych strzałów z powietrza. I choć wydawać się mogło, że 29-latek po transferze do Zielono-Czarnych będzie wiodącą postacią w drużynie, cały czas balansuje między pierwszym składem a ławką rezerwowych. Pomiędzy wspomnianą dwójką, na pozycji ofensywnego pomocnika zamelduje się Javi Hernández, który przywędrował na Lubelszczyznę z Politechniki Timisoara. 27-latek, który piłkarskiego rzemiosła uczył się w szkółkach Realu Madryt, w obecnych rozgrywkach może pochwalić się identycznymi liczbami jak Bonin i z czterema bramkami oraz sześcioma asystami współprowadzi w klubowej klasyfikacji kanadyjskiej. Tyły w Lublinie zabezpieczać będą najprawdopodobniej Paweł Sasin oraz Szymon Drewniak. Obaj dali się zapamiętać z meczu w Krakowie, w którym Drewniak zdobył gola z karnego, a Sasin został bezceremonialnie skrytykowany przez ówczesnego szkoleniowca - Andrzeja Rybarskiego, który obwiniał bocznego obrońcę za utratę bramek. I w przypadku 33-latka - który kiedyś był bliski transferu do Sheffield United - dobrze wpłynęła zmiana pozycji, jaką nakreślił mu Franciszek Smuda. Sasin przeniesiony został na środek pomocy, gdzie jako piłkarz od czarnej roboty radzi sobie całkiem przyzwoicie. W odwodzie w drugiej linii trenerowi Smudzie pozostają: Grzegorz Piesio, Nika Dżalamidze, Adam Dźwigała oraz ochrzczony per „peruwiański Makélélé” Josimar Atoche, który nie mógł jeszcze rozwinąć skrzydeł w Ekstraklasie z nietypowego powodu - 27-latka sprowadzonego z Alianzy Lima ugryzł w Polsce pająk, przez co pomocnik był wyłączony z treningów przez dłuższy czas.
 
Napastnik: Bartosz Śpiączka
 
Górnikowi Łęczna od czasu odejścia do Jagiellonii Fiodora Černycha brakuje gracza, który byłby gwarantem dwucyfrowej liczby goli w sezonie. Najlepszym strzelcem ekipy „czerwonej latarni” ligi jest Bartosz Śpiączka, który jak dotąd sześć razy pokonywał bramkarzy rywali. Wydaje się więc, że i w starciu 30. kolejki szansę otrzyma były piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała, który jednak prezentuje się znacznie lepiej niż powracający do Ekstraklasy Vojo Ubiparip. Ten ostatni w sezonie 2016/2017 zdobył zaledwie jednego gola. 
 
W przypadku zwycięstwa w Lublinie, Wisła po podziale punktów będzie traciła do pozycji lidera maksymalnie sześć oczek. W Ekstraklasie jest więc o co walczyć w każdym meczu. Kolejne cele, o których na konferencji pomeczowej mówił Kiko Ramírez będą bliższe zrealizowania, gdy Biała Gwiazda podsumuje świetną końcówkę sezonu zasadniczego zwycięstwem - przysłowiową wisienką na torcie. Początek spotkania już w sobotę o godzinie 18.00. Trzymajcie kciuki za Wisełkę!
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony