Strona główna » Aktualności » Słonie nieujarzmione

Słonie nieujarzmione

Data publikacji: 04-06-2017 19:59



Na zakończenie nieco szalonego sezonu 2016/2017 Wisła mierzyła się u siebie z „czerwoną latarnią” grupy mistrzowskiej - Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Biała Gwiazda w przypadku zwycięstwa i straty punktów przez Koronę mogła awansować na piąte miejsce w ligowej stawce. I choć Pogoń wywiązała się z tego obowiązku z naddatkiem, to Wisła uległa niecieczanom 1:2. Gola dla krakowian zdobył Boguski, dla gości natomiast Kędziora i Miković.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

 
Wiślacy od początku chcieli narzucić gościom swój styl gry. Podopieczni Kiko Ramíreza mogli wyjść na prowadzenie już w 4. minucie, gdy Arkadiuszowi Głowackiemu zabrakło niewiele, by uprzedzić Kupczaka i wpakować piłkę do siatki po kornerze bitym przez Štilicia. Kapitana Białej Gwiazdy w związku z tym zabrakło we własnym polu karnym, co mogło skończyć się źle. Kontrę wyprowadzili ofensywni gracze Termaliki, a mógł wykończyć ją Kędziora, lecz nie trafił w futbolówkę.
 
Boguś King!
 
Na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 10. minuty, ale próba Štefanika nie mogła zaskoczyć Załuski. To, jak należy rozgrywać akcję zespołowi gości pokazali Semir Štilić, Patryk Małecki i Rafał Boguski. Koronkowe rozegranie Wiślaków z zimną krwią wykończył najlepszy strzelec zespołu - „Boguś”, zdobywając tym samym 12. bramkę w tym sezonie. Odpowiedź Bruk-Betu Termaliki miałaby szansę powodzenia, gdyby nie symulka Kędziory, który próbował wymusić jedenastkę po tym, jak dopadł do piłki wyplutej przez Załuskę po wolnym Mišaka.
 
Wisła była bliska podwyższenia wyniku w 19. minucie meczu. Štilić kapitalnie wypatrzył Cywkę, który wbiegał z prawej strony w pole karne niecieczan. „Cywa” huknął z pierwszej piłki, a w zdobyciu jego pierwszego gola w historii występów w Wiśle przeszkodził słupek. Po raz kolejny „Słoniki” groźnie odpowiedziały, ale nadal przy R22 było 1:0. Mišak indywidualnie przedarł się przez dwie linie Białej Gwiazdy, a w sytuacji sam na sam nieznacznie chybił.
 
W 32. minucie rozgrywający swój 100. mecz w Ekstraklasie Alan Uryga mógł pokusić się o zdobycie gola, jednak po centrze Štilicia z kornera jego główce zabrakło precyzji. Cztery minuty później niepewne wyjście z bramki Łukasza Załuski próbował wykorzystać Guba, ale jego lob minął i bramkarza Wisły, i bramkę krakowskiego klubu. W odstępie kilkudziesięciu sekund goście zaatakowali po raz drugi - Guba minął Boguskiego i zagrał wzdłuż bramki, a bardzo bliski zdobycia gola samobójczego był Matija Špičić, którego wybicie minęło prawy słupek o centymetry. W ostatniej akcji pierwszej połowy najbardziej aktywny w barwach gości Mišak zdecydował się na strzał z 25 metrów, lecz na posterunku był Załuska.
 
Słupek za słupkiem
 
Druga część spotkania rozpoczęła się dla Białej Gwiazdy najgorzej, jak tylko się dało. Piłkę pod polem karnym Wiślaków dostał Wojciech Kędziora, który wykorzystał nieporozumienie w szeregach defensywnych i posłał piłkę do bramki obok interweniującego Załuski. A jeszcze kilka sekund wcześniej futbolówkę pod szesnastką „Słoników” miał Ondrašek, który w przypadku lepszego przyjęcia piłki mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z Baranem. W 51. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Alan Uryga. Piłka zmierzała do bramki, ale nie sprawiła kłopotów golkiperowi Bruk-Betu. Cztery minuty później stuprocentową sytuację miał Kędziora, a to, jak tego nie strzelił, pozostanie jego tajemnicą. 
 
Dzięki niewykorzystanej sytuacji rutyniarza Wisła obudziła się przy stanie remisowym. Sygnał do ataku dał Brlek, który huknął z 35 metrów. Krzysztof Baran interweniował niezdarnie, a piłka zatrzymała się na słupku. Były bramkarz Jagiellonii był bliski wpuszczenia strasznego „babola”. Riposta Bruk-Betu mogła być zabójcza, gdy najlepszy w jej szeregach Mišak strzałem piętą ostemplował słupek wiślackiej bramki. W 67. minucie po wrzutce Małeckiego głowa „Głowy” padła łupem Barana. Na dwadzieścia minut przed końcem w dogodnej sytuacji znalazł się Guba, który nie miał dziś nastawionego celownika. Zupełnie nieatakowany Słowak uderzył z powietrza obok bramki Załuski. W 77. minucie kapitalną paradą popisał się bramkarz Wisły, który powstrzymał główkę rezerwowego Wróbla. Po chwili ten sam zawodnik miał kolejną okazję, lecz nogą przeniósł piłkę nad bramką. Chwilę później Miković mógł wpisać się na listę strzelców, ale skiksował tuż przed Załuską.
 
Trąby (do) gór(y!)ą...
 
Na pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry z dystansu kropnął Kogut, ale i tym razem Załuska nie miał problemów ze schwytaniem futbolówki. Podobnie było ze strzałem Mišaka. W 88. minucie Wisła była bardzo bliska wyjścia na prowadzenie. Kapitalnie do główki złożył się Zachara, a piłka obiła poprzeczkę. W doliczonym czasie gry lobem popisał się Boguski, lecz piłka zatrzepotała na „dachu” bramki. Już w doliczonym czasie gry kapitalnym strzałem z 30 metrów popisał się Miković i Wisła zakończyła sezon porażką.

Wisła Kraków - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (1:0) 
1:0 Boguski 15’ 
1:1 Kędziora 48’
1:2 Miković 90+2'
 
Wisła: Załuska - Cywka, Głowacki, González, Špičić - Uryga, Brlek (76’ Zachara), Štilić (63’ Bartosz) - Boguski, Małecki - Ondrašek (63’ Brożek)
 
Bruk-Bet Termalica: Baran - Fryc (73’ Pleva), Putiwcew, Kupczak, Guilherme - Jovanović, Štefanik - Miković, Mišak, Guba (78’ Kogut) - Kędziora (71’ Wróbel)
 
Żółte kartki: Štilić
 
Sędziował: Tomasz Musiał z Krakowa 
 
Widzów: 14 149
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony