Strona główna » Aktualności » Ramirez: Pora naładować baterie

Ramirez: Pora naładować baterie

Data publikacji: 26-08-2017 23:51



Biała Gwiazda zremisowała z Lechią Gdańsk 1:1. Mimo prowadzenia po bramce Lópeza i przewadze optycznej, krakowianie nie dowieźli do końca spotkania korzystnego wyniku. „Przede wszystkim dzisiejszy mecz cechował się ciężka walką, było czuć ducha rywalizacji. Każdy z graczy dał z siebie wszystko, nawet ci piłkarze, którzy nie byli w pełnej formie fizycznej. Wysłaliśmy sygnał, że mimo braków jesteśmy w stanie pokazać coś dobrego. Niedobrze, że straciliśmy dwa punkty, ale trzeba przyznać, że był to nasz dobry mecz” - przyznał szkoleniowiec gospodarzy, Kiko Ramírez. 

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

„Pierwsza połowa był bardziej taktyczna i kontrowaliśmy w niej sytuację na boisku. W drugiej dało się już odczuć zmęczenie fizyczne i ta gra była dobra fragmentarycznie. Baliśmy się że stracimy trzy punkty, niestety straciliśmy dwa. Byliśmy jednak mocno osłabieni. Obawialiśmy się o Małeckiego, bo nie chcieliśmy grać w dziesiątkę, potem musieliśmy zdjąć Véleza, który niemal nie trenował przez 10 dni” - usprawiedliwiał swych podopiecznych Hiszpan.

„Był to jeden z najtrudniejszych meczów, jakie tu miałem, zwłaszcza ze względu na kontuzje. Ten zespół musiał ukształtować się od nowa i pokazać inny futbol - to się udało. Przez najbliższe dwa tygodnie chcemy naładować baterie” - zapewniał 47-latek. 
 
Czas wzmożonej pracy
 
Trener Ramírez został także poproszony o podsumowanie pierwszych siedmiu kolejek w wykonaniu jego zespołu. „Drużyna pracuje ciężko, by być wśród najlepszych i ten cel osiągamy. Gdybyśmy nie stracili dziś dwóch punktów bylibyśmy liderem, więc ta sytuacja nie jest zła. Naszym zadaniem jest gra mecz po meczu, w każdym o najwyższy cel. A jeżeli spotkania nie da się wygrać, to przynajmniej nie należy go przegrać” - przyznał Ramírez. 
 
Przez liczne kontuzje wiślacki trener miał ograniczone pole manewru przy ustalaniu składu, zwłaszcza w drugiej linii. „Obecność Véleza była bardzo wymuszona i chcę mu podziękować za wolę walki. Czas, który mamy teraz będzie momentem wzmożonych działań naszych i Manuela Junco. Dziś nie jest dobry dzień na wyciąganie wniosków kadrowych - kilku piłkarzy z powodzeniem mogących występować na tej pozycji miało kontuzję” - zauważył Kiko, po czym dodał: „Jestem jednak świadomy tego, że mamy pewne luki. W tym momencie trzeba popracować, by polepszyć jakość w środku pola. Wiadomo, że nie ma już Mączyńskiego i Brleka, ale trzeba też popatrzeć do tyłu i na to, co jest teraz, porównać te sytuacje i pracować nad tym, by sytuacja kadrowa była jeszcze lepsza”.
 
„Petar był do zeszłego czwartku kluczowym zawodnikiem i czuć jego brak, ale nie możemy zapomnieć, że odkąd przyszedłem do Wisły, sytuacja w klubie jest coraz lepsza. Pamiętam problemy kadrowe i ekonomiczne, jakie były, gdy zaczynałem tu pracować. Cały zarząd pracował na to, żeby te sytuacje wyprostować. Wypłaty przychodzą na czas, to też bardziej motywuje” - chwalił Hiszpan. 
 
Nerwy trenera
 
Hiszpan po utracie gola przez jego drużynę podpadł także arbitrowi Mariuszowi Złotkowi, który musiał uspokajać trenera. „Moje zachowanie to był taki gest, że nic nie mogłem zrobić w tej sytuacji. Sędzia miał rację w swej ocenie i był to taki gest bezsilności. Trener przeżywa bardzo duże napięcie podczas gry i ta reakcja była pewnego rodzaju ujściem emocji” - wyjaśniał swoje postępowanie po utracie bramki szkoleniowiec Wisły.
 
Trener poproszony został również o ocenę debiutującego w Ekstraklasie Martina Košťála, który rozegrał dziś 66 minut. „Martin to młody zawodnik o wielkim potencjale, ale należy być wobec niego cieprliwym. Rolą trenera jest wychowanie młodych zawodników. Przed młodymi zawodnikami, takimi, jak Martin, jest przyszłość i z biegiem czasu będą to oni udowadniać”.

Kłopot bogactwa
 
Dziennikarze doceniali także formę nowego-starego golkipera Białej Gwiazdy. „Po przerwie reprezentacyjnej będę miał kłopot bogactwa z wieloma zawodnikami, także z Michałem Buchalikiem. Buchal prezentuje się bardzo dobrze, w końcu zaczął grać, to jest dobry znak i po powrocie Juliána obaj piłkarze będą musieli się bić o miejsce między słupkami” - stwierdził Ramírez.
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 

 



do góry strony