Strona główna » Aktualności » Porażka goni porażkę...

Porażka goni porażkę...

Data publikacji: 26-08-2016 22:27



Bardzo słaby występ Wisły Kraków zaowocował kolejną porażką. Tym razem krakowianie ulegli u siebie Śląskowi Wrocław 1:5. Honorowe trafienie dla Białej Gwiazdy zanotował Adam Mójta, a Michała Miśkiewicza pokonali: dwukrotnie Ryota Morioka, Kamil Biliński, Filipe Goncalves oraz Ostoja Stjepanović.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

Zobacz galerię z tego spotkania

W trzecim meczu rozgrywanym na własnym boisku Biała Gwiazda mierzyła się ze Śląskiem Wrocław. Przed spotkaniem goście plasowali się na 11. miejscu w tabeli, natomiast Wisła okupowała ostatnią lokatę. Podopieczni Dariusza Wdowczyka chcieli w końcu przełamać haniebną serię pięciu porażek z rzędu.

To Wiślacy od pierwszych minut byli stroną przeważającą i już w 8. minucie mogli oni zdobyć premierową bramkę. Po składnej akcji całego zespołu w dogodnej okazji znalazł się Patryk Małecki, jednak huknął obok słupka bramki strzeżonej przez Mariusza Pawełka. Chwilę później rekonwalescent Paweł Brożek mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z byłym golkiperem Wisły, lecz źle przyjął piłkę. Na pierwszą odpowiedź Wojskowych czekaliśmy do 14. minuty, kiedy to na uderzenie z dystansu zdecydował się Łukasz Madej. Futbolówka znacznie minęła lewy słupek wiślackiej bramki. Sytuacja ta natchnęła do kolejnych ataków zespół Mariusza Rumaka, jednak próby wrocławian pozostawiały wiele do życzenia. Później do akcji włączyli się kibice Śląska, którzy przerwali widowisko, rzucając race na murawę.
 
Po przymusowej przerwie obie drużyny toczyły boje głównie w środku boiska. Z marazmu na murawie oba zespoły próbował wyrwać Alvarinho, lecz jego strzał zza szesnastki był niecelny. W odpowiedzi z około 25 metrów kropnął Sadlok, jednak jego strzał był równie mocny, co niecelny. W 41. minucie bardzo groźnym wolejem popisał się Łukasz Madej, a Michał Miśkiewicz końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką wiślackiej bramki.
 
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszej połowy wrocławianie przeprowadzili zabójczą kontrę. Prawą flanką obrońców Wisły minął Alvarinho, po czym wystawił futbolówkę Bilińskiemu, a były napastnik Dinama Bukareszt i Żalgirisu Wilno płaskim strzałem pokonał Miśkiewicza. 
 
Miłe złego początki
 
Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli Wiślacy, lecz większość ich dośrodkowań zatrzymywała się na Piotrze Celebanie. Pierwszy strzał Białej Gwiazdy był dziełem Alana Urygi, jednak jego wolej poszybował wysoko nad poprzeczką wrocławskiej bramki. W 54. minucie sprytnie z rzutu wolnego uderzył były gracz Wisły - Ostoja Stjepanović, jednak Miśkiewicz był na posterunku. Wiślaków rozruszało nieco wejście Krzysztofa Drzazgi, który zameldował się na boisku w 57. minucie. Chwilę później podanie Pawła Brożka ręką przeciął Piotr Celeban i arbiter Tomasz Kwiatkowski wskazał na „wapno". Pewnym egzekutorem jedenastki był wprowadzony w drugiej połowie Adam Mójta. Przy Reymonta mecz zaczynał się od nowa!
 
Biała Gwiazda długo nie utrzymała remisowego wyniku. Prosty błąd techniczny popełnił Adam Mójta, a Śląsk szybkim wrzutem z autu rozpoczął zabójczą kontrę. Prawą stroną popędził aktywny Alvarinho, zgrał futbolówkę do Bilińskiego, który przepuścił ją Ryoce Morioce. Japończyk z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Co gorsza, chwilę później zrobiło się 1:3. Po faulu Głowackiego ze stałego fragmentu zacentrował Stjepanović, a niepilnowany Filipe Goncalves głową pokonał Miśkiewicza po raz trzeci.
 
Riposta Wiślaków mogła pozwolić im zbliżyć się do wrocławian, lecz po mierzonym strzale Małeckiego kapitalną paradą popisał się Mariusz Pawełek. Co nie udało się krakowianom, po raz czwarty wyszło gościom. Po dośrodkowaniu z lewej flanki zupełnie niepilnowany Ryota Morioka mógł zrobić z piłką wszystko. Filigranowy Japończyk wyczekał Michała Miśkiewicza i plasowanym strzałem zdobył swoją drugą bramkę. Niestety, nie był to koniec po stronie straconych goli. Już w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny za zagranie piłki ręką w polu karnym Bobana Jovicia. Do piłki podszedł Ostoja Stjepanović i przypieczętował zwycięstwo Śląska.
 
Wisła w kompromitującym stylu przegrała ze Śląskiem Wrocław. Kibicom Białej Gwiazdy pozostaje nadzieja, ze po przerwie reprezentacyjnej może być tylko lepiej...
 
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:5 (0:1)
0:1 Biliński 45'
1:1 Mójta 60'
1:2 Morioka 69'
1:3 Goncalves 71'
1:4 Morioka 81'
1:5 Stjepanović 90'
 
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok (46. Mójta) - Boguski, Mączyński, Uryga (75. Brlek), Małecki - Zachara (57. Drzazga) - Brożek
 
Śląsk: Pawałek - Pawelec, Celeban, Kokoszka, Dwali - Goncalves (90. Idzik), Stjepanović - Alvarinho, Morioka, Madej (90+1' Mervo) - Biliński (90+1' Dankowski)
 
Żółte kartki: Uryga, Głowacki, Guzmics - Kokoszka
 
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
 
Widzów: 13 607
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony