Strona główna » Aktualności » Pod lupą - Tomáš Vestenický

Pod lupą - Tomáš Vestenický

Data publikacji: 03-08-2016 13:50



Piątkowego rywala Wiśle przedstawiać z pewnością nie trzeba. Derbowe spotkanie pomiędzy dwoma założonymi w 1906 roku klubami to walka nie tylko o trzy punkty, ale też o prestiż i piłkarską dominację w stolicy Małopolski. Jednym z zawodników, na których obrońcy Białej Gwiazdy szczególnie powinni zwrócić uwagę jest Tomáš Vestenický.


Urodził się 6 kwietnia w 1996 roku w Topoľčanach na terenie Słowacji. Od najmłodszych lat trenował w znanym za naszą południową granicą zespole FC Nitra. Ligowy debiut zaliczył już wieku 17 lat i pięciu miesięcy przeciwko Spartakowi Trnava. Niedługo po tym młody napastnik został powołany na MŚ U-17, które zakończyły się dla niego dużym indywidualnym sukcesem. Piłkarz strzelił po dwie bramki reprezentacjom Hondurasu i ZEA, notując także trafienie w meczu 1/8 finału z Urugwajem, który jego drużyna przegrała 2:4. Z pięcioma golami na koncie był czwarty w klasyfikacji snajperów tego turnieju i zwrócił na siebie uwagę wielkich europejskich marek.

Wieczne miasto
 
W styczniu 2014 roku Vestenický wybrał się na wypożyczenie do młodzieżowego zespołu AS Roma. Udane występy w Primaverze i kolejne minuty w juniorskich reprezentacjach Słowacji spowodowały, że latem 2015 roku gracz podpisał kontrakt z ekipą „Giallorossich”. Jeszcze w tym samym okienku trafił na kilka miesięcy do Modeny. Na szczeblu Serie B Słowak pojawił się na murawie trzy razy i zimą powrócił do Rzymu. Z propozycją następnego wypożyczenia w styczniu 2016 roku wyszła Cracovia, na co zarówno zawodnik, jak i włoski klub przystali.
 
Mimo nie najlepszych początków napastnik zaimponował trenerowi Jackowi Zielińskiemu walecznością i czynionymi z dnia na dzień postępami. Ostatecznie rundę wiosenną Vestenický zakończył z jednym golem przeciwko Pogoni, ale drużyna z Kałuży zdecydowała się wykupić snajpera z Rzymu. W tym sezonie jeszcze nie znalazł drogi do siatki i liczymy na to, że także w piątek ta sztuka mu się nie uda.
 
Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony