Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Pod lupą - Adam Gyurcso
Pod lupą - Adam Gyurcso
Data publikacji: 16-11-2016 15:13Jeszcze niedawno pytały o niego niezłe kluby zagraniczne, potem zgłaszała się Legia. Ostatecznie trafił do Pogoni Szczecin i trzeba powiedzieć, że był to świetny ruch ze strony włodarzy klubu. Dziś jest jednym z najbardziej wyróżniających się obcokrajowców w lidze, a na dodatek coraz śmielej poczyna sobie również w reprezentacji. Ostatnio dla Węgrów strzelił nawet bramkę w eliminacjach Mistrzostw Świata. O kim mowa? Oczywiście o Adamie Gyurcso.

Chyba żaden zawodnik Portowców nie zrobił tak dużego postępu pod okiem Kazimierza Moskala, jak właśnie Gyurcso. Były szkoleniowiec Wisły pozwolił mu uwierzyć w swoje umiejętności i uwolnił jego potencjał. Można powiedzieć, że w końcu, bo przecież w zeszłym sezonie Węgier głównie rozczarowywał - często dawał pokaz nieporadności i grał niezwykle chaotycznie. Nic dziwnego, że wiele osób w Szczecinie zaczęło się zastanawiać, czy jego transfer był rzeczywiście dobrym pomysłem. Pojawiały się głosy, że skrzydłowy ma problem z dostosowaniem się do siłowej gry i taktyki Czesława Michniewicza. Sam zawodnik przyznawał, że ma problem z aklimatyzacją i że najbardziej brakuje mu obecności bliskich - a szczególnie dziewczyny.
Król asyst
Faktycznie, 25-latek musiał się zmierzyć z całkiem nową dla niego sytuacją życiową. Do tej pory niemal przez całą karierę występował w jednym klubie - Videotonie. Tam radził sobie bardzo dobrze i zbierał same pochwały, a jego zespół bił się o najwyższe cele. Łącznie, wraz ze swoimi kolegami, zdobył dwa mistrzostwa Węgier - często będąc motorem napędowym drużyny. Wystarczy podać przykład z mistrzowskiego sezonu 2014/2015, kiedy to zgarnął 25 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej - notując aż 18 asyst. Nie każdemu jest też dane wystąpić w eliminacjach Ligi Mistrzów i popisać się w nich dwoma golami, a także zaliczyć siedem występów w Lidze Europy. Ale liczby to jedno, a drugie to styl piłkarza. Ten jest bardzo efektowny, bo Gyurcso to typ gracza, który ma niezwykły ciąg na bramkę rywala. Przy tym jest szybki, zwinny i ma dość szeroki repertuar zwodów. Nic dziwnego więc, że w pewnym momencie zaczęły pytać o niego coraz lepsze kluby zagraniczne. Mówiło się między innymi o Celtiku Glasgow. Ostatecznie z głośnej transakcji nic nie wyszło. Potem pisano, że Węgier może powędrować śladami swojego byłego kolegi z zespołu - Nemanji Nikolica i trafić do Legii Warszawa, ale tu też zabrakło konkretów.
Reprezentant pełną gębą?
Padło na Szczecin i pomocnik z perspektywy czasu uważa, że była to świetna decyzja. Przede wszystkim chwali frekwencję na stadionach i ogólne zainteresowanie mieszkańców miasta piłką nożną. A przecież już niedługo klub z Pomorza będzie mógł korzystać z nowiutkiego stadionu, który pomieści jeszcze więcej fanów futbolu. Jeżeli jednak zawodnik utrzyma tak wysoką formę to może nie doczekać gry na nowym obiekcie. W końcu w tym sezonie ma już 1 gola i 5 asyst, a do tego nieźle radzi sobie w reprezentacji. W tym roku trafiał już w spotkaniach eliminacyjnych z Łotwą i Andorą. Łącznie ma na koncie 15 występów w kadrze narodowej. Choć trzeba powiedzieć, że ma jeszcze sporo do udowodnienia, bo przecież nie tak dawno temu został skreślony na ostatniej prostej z zespołu, który miał reprezentować Węgry na Euro 2016 we Francji. To musiało podziałać mobilizująco na byłego piłkarza Videotonu i dziś trudno wyobrazić sobie, aby nie pojechał on na kolejne zgrupowania Madziarów. Wielu po takiej porażce mogłoby się załamać, ale 25-latek ma inny charakter i nie poddaje się tak łatwo, a gra w barwach narodowych jest dla niego czymś wyjątkowym.
Na razie jednak wystąpi przeciwko Wiśle Kraków, która jest niepokonana od siedmiu ligowych kolejek. Tym razem obrońcy Białej Gwiazdy będą musieli jednak wykazać się szczególną koncentracją, bo Gyurcso wyraźnie się rozkręca. Na dodatek w dobrej formie jest jego kolega - Spas Delew, który także miał udany weekend - zaliczył asystę w meczu z Białorusią. Obaj panowie od początku doskonale rozumieją się na murawie. Ale Wisła przecież też ma swoje atuty!
Michał Hardek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA