Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Mundialowa Gorączka - grupa C
Data publikacji: 09-06-2018 16:15Mundialowa Gorączka wciąż trwa, a temperatura rośnie z każdym dniem, który przybliża nas do rosyjskiego mundialu. Kolejne godziny do rozpoczęcia turnieju odliczają także reprezentanci grupy C - znajdziemy w niej pretendenta do pierwszego miejsca, ale mimo wszystko wygląda ona na dosyć wyrównaną. Niedoszły mistrz Europy sprzed dwóch lat, drużyna z kraju kangurów, amerykańscy Biało-Czerwoni i nasz przeciwnik z eliminacji - to telegraficzne zestawienie trzeciej grupy. Brzmi ciekawie, czyż nie?

Przed nami grupa C, do której los przydzielił Francję, Australię, Peru oraz Danię.
Francja
Gospodarze EURO 2016 byli prawdopodobnie największymi przegranymi tamtego turnieju. Oczekiwania były ogromne, a tytuł, wydawało się, na wyciągnięcie ręki. Gdy boisko opuścił Cristiano Ronaldo wielu kibiców spodziewało się pożarcia Portugalii przez niesionych dopingiem kibiców Francuzów. Jak potoczyło się tamto starcie - wszyscy pamiętamy. Minęły dwa lata. Francuzi są bogatsi o doświadczenia z mistrzostw Europy i eliminacji do mundialu. Młode gwiazdy spisywały się w nich jednak w kratkę i trudno mówić tu o jakiejkolwiek regularności, chyba że regularnością nazywać jej brak. Podopieczni Didiera Dechampsa potrafili rozgromić 4:0 Holandię i pokonać 4:1 Bułgarię, lecz także bezbramkowo zremisować z Białorusią i Luksemburgiem i przegrać 2:1 ze Szwecją. Wystarczyło to wprawdzie na pierwsze miejsce w grupie, ale mundial często nie przebacza nawet najdrobniejszych potknięć.
Trójkolorowi to jedna z najmocniejszych ekip rosyjskich mistrzostw świata. Powiedzieć, że są oni zdecydowanym faworytem swojej grupy, to jak nie powiedzieć nic. Z pewnością Les Blues mogą zostać triumfatorem całej imprezy, lecz by tak się stało Deschamps musi utworzyć z wybitnych jednostek dobrze funkcjonujący monolit, który rozprawi się z każdym przeciwnikiem na swojej drodze. Varane, Pogba, Kanté, Mbappé, Griezmann, Dembélé - to nazwiska, które futbolowi fani z całej kuli ziemskiej wymawiają z wypiekami na twarzy. Czy jednak tak samo będą wyglądać podziwiając grę Francuzów?
Biało-Czerwoni mierzyli się z Trójkolorowymi szesnastokrotnie, w tym raz na mistrzostwach świata. Było to w 1982 roku, a wygrana 3:2 dała nam brązowy medal. Bilans ogólny jest jednak dużo bardziej korzystny dla Les Blues. Polacy pokonali ich tylko trzy razy, notując przy tym pięć remisów i osiem porażek. Ostatnia miała miejsce w 2011 roku. Francuzi zwyciężyli wtedy 1:0 bo bramce… Tomasza Jodłowca, który wpakował piłkę do własnej siatki.
Australia
Droga Socceroos do Rosji była długa i wybujała. Australia, która od niedawna bije się o mundial w strefie azjatyckiej, musiała bowiem walczyć w barażach azjatyckich z Syrią i interkontynentalnych z Hondurasem. Ostatecznie bilety do Rosji zostały zdobyte, lecz nie obyło się bez „ofiar”. Drużyna z kraju kangurów musiała przebyć ostatni etap przygotowań do mistrzostw świata bez swojego dotychczasowego selekcjonera Ange Postecoglou, który trenował drużynę z najmniejszego kontynentu od 2013 roku. Zdecydował się jednak na rezygnację z posady, a wielu upatrywało w tym zachowaniu względów honorowych - styl gry Socceroos był bowiem mocno krytykowany. Postecoglou został zastąpiony przez byłego trenera między innymi Feyenoordu Rotterdam - Berta van Marwijka.
Rosyjski turniej to dla Australijczyków czwarte mistrzostwa świata z rzędu i duża w tym zasługa zmiany strefy eliminacyjnej, która ułatwiła im awans do elity. Nieprzerwanie od 2006 roku w kadrze byłego członka OFC znajduje się nazwisko Tima Cahilla, który jak dotąd zawsze wracał z mundialu z przynajmniej jedną bramką. Jeśli zrobi to ponownie wyrówna rekord Brazylijczyka Pelé oraz Niemców - Uwe Seelera i Miroslava Klose. Nieco ponad dwa miesiące temu występ Socceroos na tegorocznych mistrzostwach świata zawisł na włosku. Dwaj rosyjscy dyplomaci w Australii zostali uznani za szpiegów i odesłani do rodzimego kraju, a australijska minister spraw wewnętrznych zagroziła bojkotem rosyjskiego turnieju. Tak się jednak nie stało i van Marwijk, lubiący futbol bezpieczniejszy i bardziej pragmatyczny od poprzednika, może spokojnie przygotowywać się do pierwszego meczu imprezy z Francją.
Pojedynek Polska-Australia miał miejsce tylko dwukrotnie. W półfinale Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku pokonaliśmy Socceroos 6:1, a w 2010 roku Biało-Czerwoni ugościli rywali przy R22. Niestety nasi piłkarze okazali się być gościnni także na murawie - przegrali 1:2. Był to jednak tylko mecz towarzyski.
Peru
Peruwiańczycy, podobnie jak zawodnicy Australii, bilet do Rosji musieli sobie wywalczyć w barażach, w których pokonali drużynę Nowej Zelandii. Inkowie zagrają na mundialu po raz piąty, lecz pierwszy raz od 1982 roku. Ekipa z Ameryki Południowej jest przez wielu skazywana na porażkę, choć w rzeczywistości nie jest to wcale takie oczywiste. Lantynoscy Biało-Czerwoni nie przegrali żadnego spotkania od 16 listopada 2016 r., kiedy to w eliminacjach do mistrzostw świata skromnie pokonała ich Brazylia (0:1). Od tamtego czasu Peru notuje znakomitą serię meczów z co najmniej remisem, podczas której między innymi wygrywali z Urugwajem i Chorwacją oraz remisowali z Argentyną i Kolumbią.
O stylu gry Inków niech świadczy pseudonim ich selekcjonera, Ricardo Gareca. Były argentyński napastnik jeszcze za czasów gry w piłkę nazywany był Tigre - czyli tygrys. Gareca preferuje agresywny, nieustępliwy, pełen determinacji styl gry i taką filozofię futbolu i ducha walki wpaja swojej drużynie odkąd przejął jej stery w 2015 roku. Ostatni etap przygotowań do mundialu przyniósł peruwiańskiemu tygrysowi dobre wieści. Na rosyjskich boiskach będzie mógł wystąpić gwiazdor Biało-Czerwonych Paolo Guerrero. 34-latek został zawieszony przez FIFA na 12 miesięcy za stosowanie dopingu. Jego kara była potem skrócona przez międzynarodową federację i przedłużona przez Trybunał Arbitrażowy w Lozannie, by ostatecznie Federalny Sąd Najwyższy w Szwajcarii pozwolił mu zagrać na mundialu. Pod znakiem zapytania stoi jednak dyspozycja snajpera, który przez banicję przez dłuższy czas znajdował się poza grą, a samo doświadczenie i intensywne treningi mogą tu nie wystarczyć.
Biało-Czerwoni z Ameryki Południowej i znad Bałtyku trzykrotnie stawali naprzeciw siebie. W 1977 roku Polacy zwyciężyli 3:1 w meczu towarzyskim, a wynik spotkania otworzył były szkoleniowiec Białej Gwiazdy Henryk Kasperczak. Kolejne dwa starcia to już mecze mistrzostw świata - w 1978 roku w drugiej fazie grupowej zwyciężyliśmy 1:0, a cztery lata później w pierwszej fazie turnieju roznieśliśmy Inków 5:1.
Dania
Duńczycy musieli uznać naszą wyższość w grupie eliminacyjnej, przez co ich droga do Rosji wiodła przez baraże z Irlandią, w których drużyna ze Skandynawii nie pozostawiła rywalom choćby grama nadziei na awans. Dania jest więc trzecim barażowiczem w grupie B i na pewno ostrzy sobie zęby na awans. Do tej pory ekipa z kraju Wikingów występowała na mundialu czterokrotnie, jedynie raz nie wychodząc z grupy. Tym, który ma ich poprowadzić do 1/8 finału w Rosji jest rozgrywający Tottenhamu Christian Eriksen.
O niesamowitych umiejętnościach pomocnika mogliśmy się, niestety, przekonać na własnej skórze. 26-latek jest kluczowym elementem w układance trenera Hareide'a, od którego otrzymał sporo swobody. Były norweski piłkarz wpaja swoim podopiecznym grę szybką i bezpośrednią, często wykorzystując przy tym wysoki pressing. Duńczycy mogą także wykorzystywać swoje warunki fizyczne, których najlepszym przykładem są chociażby Kjaer, Bjelland, oraz Poulsen. Czas pokaże, czy Duński Dynamit wypali
Bilans Polaków z drużyną ze Skandynawii jest niekorzystny. Składa się na niego osiem zwycięstw, dwa remisy i trzynaście porażek. Ostatnie starcie to bolesna wyjazdowa przegrana 0:4 w eliminacjach mistrzostw świata. W historii polsko-duńskich starć znajdują się jednak także bardziej dotkliwe klęski, a do takich zaliczyć trzeba 0:8 w meczu towarzyskim z 1948 roku. Biało-Czerwoni także potrafili jednak zaaplikować potomkom Wikingów kilka bramek, dwukrotnie pokonując ich 5:0 w sparingach (1961, 1970).
Tak prezentuje się grupa C. Choć wielkim faworytem jest w niej Francja, pozostałe nacje mogą sprawić sporą niespodziankę, a ich rywalizacja zapowiada się wręcz elektryzująco. Miejmy więc nadzieję na piękne widowiska. Niechaj wygra najlepszy!
Tomasz Brożek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA