Strona główna » Aktualności » Mój pierwszy raz - Tomasz Cywka

Mój pierwszy raz - Tomasz Cywka

Data publikacji: 29-03-2016 12:00



Pierwszą piłkę kopał tak intensywnie, aż zeszły z niej łaty. Na koszulce zawsze chciał mieć szczęśliwą siódemkę. Pierwszego wywiadu udzielił… po angielsku. Pierwszy mecz Wisły oglądał z trybun, ale nigdy go nie zapomni, ze względu na wyjątkową atmosferę przy Reymonta. W ramach cyklu „Mój pierwszy raz” tym razem na pytania odpowiada Tomasz Cywka.


Twoja pierwsza piłka?
Pierwszą piłkę dostałem od ojca. Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, lecz mogłem mieć jakieś sześć lat. Intensywnie ją obkopywałem - czy to o ścianę, czy to o mur garażu. Dużo przeszła, aż wszystkie łatki zeszły. Obkopywałem ją aż pękła. To była klasyczna skórzana piłka, tak zwana biedronka. 

Twoje pierwsze boisko?
W mojej rodzinnej wsi, w której można powiedzieć, że mieszkamy do dziś. Wieszowa jest położona pomiędzy Tarnowskimi Górami, Gliwicami i Zabrzem. Funkcjonuje tam lokalny klub - LZS, w którym zaczynaliśmy. Na boisku spotykaliśmy się z chłopakami po szkole i kopaliśmy piłkę.
 
Twój pierwszy mecz?
Trenowałem przez chwilę w LZS-e Wieszowa, lecz pierwszy mecz rozegrałem już w innym klubie, którym była Polonia Bytom. Miałem dziesięć-jedenaście lat.
 
Twój pierwszy gol?
Nie mogę sobie przypomnieć. Pamiętam za to dobrze pierwszą bramkę zdobytą w reprezentacji Polski U-15 lub U-16. Graliśmy na wyjeździe z kadrą Szwecji. W profesjonalnej piłce, pierwszy gol to chyba w Derby County w Championship.
 
Twój pierwszy numer na koszulce?
Zawsze starałem się wywalczyć 7. Gdy było to jeszcze w młodzikach, był tam dowolny wybór, więc kto pierwszy ten lepszy. Wiadomo, że jak udało mi się raz-drugi, to już ta 7 została.
 
Twój pierwszy piłkarski idol?
Do tej pory jest nim Zinedine Zidane. A teraz, kiedy objął Real Madryt, któremu zawsze kibicowałem, tym bardziej. Zidane był wzorem. Oglądałem filmiki w internecie, każdy mecz w telewizji. Podglądałem jego zagrania. 
 
Twój pierwszy wywiad?
To było po podpisaniu przeze mnie pierwszego profesjonalnego kontraktu z Wigan Athletic. Już wcześniej wiedziałem, że tam trafię, stąd też z wyprzedzeniem podszkoliłem język. Na miejscu wiedzieli, że taki wywiad można już ze mną przeprowadzić po angielsku. Był lekki stres, lecz poprosiłem o wolne zadawanie pytań, żebym wszystko zrozumiał i nie było większego problemu.
 
Twoja pierwsza piłkarska pensja?
W Anglii. Nie poleciałem tam z „całą szafą”, więc po pierwszej wypłacie udałem się na zakupy i kupiłem trochę ciuchów, żeby uzupełnić garderobę. Kupiłem również rzeczy na deszcz, bo jak wiadomo, w Anglii różnie bywa z pogodą. Podsumowując, pierwsze piłkarskie pieniądze wydałem na ciuchy, ale już nie pamiętam, co dokładnie kupiłem.
 
Twoje pierwsze piwo?
Wiem, że to było jakieś rodzinne spotkanie. Spróbowałem piwa w męskim gronie - byli kuzyni, wujek i ojciec. Nie posmakowało mi. Od tego momentu nie jest to mój ulubiony trunek, bo po prostu mi nie smakuje.  
 
Twój pierwszy dzień w Krakowie?
Zanim trafiłem do Wisły, znałem już trochę Kraków, bo przyjeżdżałem tu zwiedzać - czy to z rodziną, czy z żoną. Jest to jedno z piękniejszych, jeśli nie najpiękniejsze miasto w Polsce. Przed rokiem przyjechałem tu ze Śląska. Najpierw obejrzałem mecz na Reymonta, chłopaki grali z Koroną lub Jagiellonią. Ale najlepiej pamiętam kibiców. Wszystkim potem opowiadałem o dopingu od pierwszej do ostatniej minuty. W Anglii kibicowanie jest na wysokim poziomie, ale chyba tylko w Polsce fani dopingują przez cały mecz. Nie pamiętam jaki był wynik, lecz nie zapomnę zachowania kibiców. Później pojechałem do Myślenic. Byłem pod wrażeniem.
 
Twoja pierwsza wizyta w szatni Wisły?
Nie było żadnej tremy. To jest normalne w zawodowym futbolu. Każdy z nas miał już wiele takich sytuacji, kiedy zmieniał klub, to nic specjalnego. Jest to wpisane w zawód. Kilku chłopaków znałem. Na początku był w klubie jeszcze Darek Dudka, który miał przygodę z Anglią, gdzie trenował u trenera, który i mnie kiedyś szkolił, więc mogliśmy porozmawiać i powspominać. Chłopaki przyjęli mnie bez problemów. Za to ogromne wrażenie zrobił na mnie ośrodek, niczym nie odbiegający od tych, które widziałem w Anglii. Był to ogromny plus. 
 
Twój pierwszy mecz z białą gwiazdą na piersi?
Pierwszy mecz to zawsze jest dreszczyk emocji związany z debiutem w nowej drużynie. W moim przypadku był to sparing. Graliśmy na wyjeździe z drużyną ze Słowacji. Później był debiut w oficjalnym spotkaniu, w Ekstraklasie z Górnikiem Zabrze. Byłem na boisku i pamiętam, jak wielkie wrażenie zrobili na mnie kibice. Dzięki temu z innej perspektywy mogłem odebrać atmosferę na stadionie oraz doping, to było szczególne doświadczenie.
 
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony