Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Mój pierwszy raz - Patryk Małecki
Mój pierwszy raz - Patryk Małecki
Data publikacji: 11-04-2016 11:41Pierwszą piłkę dostał od mamy, testował ją pod blokiem i w osiedlowych starciach na asfaltowym boisku. Jedną z takich wygranych uczcił... pierwszym piwem. Praca zaprocentowała, gdy później ze swoim idolem Maciejem Żurawskim grał w jednej drużynie. Gdy jednak w szatni Wisły powiedział pierwsze „dzień dobry“, emocje były wyższe niż te, które do dziś towarzyszą mu na murawie. Nie tylko o debiutanckiej tremie w ramach cyklu „Mój pierwszy raz“ opowiada Patryk Małecki.

Twoja pierwsza piłka?
Na pewno dostałem od mamy. Od najmłodszych lat z kolegami spod bloku czy podwórka kopaliśmy piłkę, więc był to przemyślany prezent.
Twoje pierwsze boisko?
Boisko asfaltowe obok bloku, w którym mieszkałem - na północy Suwałk, na Reya. Jest tam do tej pory.
Twój pierwszy mecz?
Pierwszy poważniejszy mecz rozegrałem w ramach turnieju halowego z klubem Wigry Suwałki. Grali w nim chłopaki cztery lata starsi, ale trenerowi udało się mnie jakoś przemycić do składu.
Twój pierwszy gol?
Podczas turnieju szkolnego. Grałem w drużynie Szkoły Podstawowej nr 10. Byliśmy najlepsi.
Twój pierwszy numer na koszulce?
10. Kiedy byłem młody i grałem w ataku to chciałem grać z 10, z którą grali najlepsi piłkarze na świecie. Gdy trafiłem do pierwszej drużyny Wisły, pan Jasiu powiedział mi jakie numery są wolne i wybrałem 19. Jeśli dobrze pamiętam to z 10 grał wtedy Paulista.
Twój pierwszy piłkarski idol?
Maciek Żurawski. Kiedy byłem małym chłopakiem to nawet nie pomyślałem, że kiedyś mógłbym przywitać się z Maćkiem, a tym bardziej zagrać z nim w jednej drużynie, czy mieszkać w jednym pokoju. Bardzo się cieszę, że mogłem poznać Maćka i z nim grać.
Twój pierwszy wywiad?
To było w Wiśle, za trenera Petrescu. Dokładnie nie pamiętam, lecz było to po jakimś treningu w Skotnikach. To byli krakowscy dziennikarze, którzy piszą o Wiśle do dziś. Na pewno była wielka trema, dużo ludzi. Byłem młodym zawodnikiem i czułem się doceniony, że dziennikarze chcą ze mną porozmawiać.
Twoja pierwsza piłkarska pensja?
Poszedłem na zakupy. Kupiłem fajne ciuchy, na które wcześniej nie mogłem sobie pozwolić. Mogłem tylko o takich pomarzyć. Poszedłem do sklepu i kupiłem to, co kiedyś było dla mnie nieosiągalne.
Twoje pierwsze piwo?
Jeszcze w Suwałkach. Z kolegami pod blokiem po wygranym meczu. Graliśmy wtedy osiedle na osiedle.
Twój pierwszy dzień w Krakowie?
Pamiętam doskonale. Przyjechaliśmy z mamą i przeżyłem duży szok, bo pochodzę z niedużego miasta. Wysiedliśmy na dworcu PKP i udaliśmy się do internatu na Bronowicach. Nie znaliśmy wtedy w ogóle miasta i poszliśmy na nogach dobrych parę kilometrów. W Krakowie od razu mi się spodobało i chciałem zostać tu jak najdłużej.
Twoja pierwsza wizyta w szatni Wisły?
To było podczas jakiejś przerwy na reprezentację, kiedy trenerem był Jerzy Engel. To był 2005 rok. Wielu zawodników wyjechało na kadrę i trener dołączył młodych, w tym mnie. Pamiętam jak wchodziłem do szatni, a w niej siedzieli Żurawski, Baszczyński, Majdan, Mijailović, Kryszałowicz - mógłbym długo tak wymieniać. Powiedziałem „dzień dobry” i wszyscy zaczęli się śmiać, bo byłem speszony. To był ogromny stres. Chyba nawet większy niż teraz, kiedy wychodzę na boisko podczas meczu w lidze. Szybko się im przedstawiłem i ten stres minął, lecz na początku czułem się dziwnie.
Twój pierwszy mecz z białą gwiazdą na piersi?
Z Pogonią Szczecin. Zremisowaliśmy 0:0. To było w 2006 roku, a trenerem był Dan Petrescu. Wszedłem w 85. minucie. Zapamiętam to do końca życia. Pamiętam, że było bardzo ciepło. Zagrałem tylko 5 minut, ale biegałem przez cały czas i czułem się tak, jakbym rozegrał całe spotkanie. Było to dla mnie wielkie wydarzenie - cieszyłem się, że mogłem zadebiutować. Wcześniej kiedy grałem w juniorach wielu kolegów mówiło, że w Wiśle jest ciężko z wychowankami, a gdy jest się młodym, trudno się przebić do pierwszej drużyny, bo klub ściąga bardzo dobrych piłkarzy. Ja udowodniłem, że jest inaczej. Że jeśli się chce i w to wierzy, jest to osiągalne. Mnie się wtedy udało. Byłem podwójnie szczęśliwy - także dlatego, iż pokazałem chłopakom, że jest inaczej.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA