Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Mój pierwszy raz - Michał Miśkiewicz
Mój pierwszy raz - Michał Miśkiewicz
Data publikacji: 03-07-2016 15:22Pierwszy gol? Pewnie kiedyś go strzelił, bo nie zawsze grał w bramce. W młodości wzorował się na Jerzym Dudku, pierwszą pensję wydał na buty, a pierwsze piwo było... smaczne. W cyklu „Mój pierwszy raz“ o swoich - nie tylko piłkarskich - debiutach opowiada Michał Miśkiewicz.

Twoja pierwsza piłka?
Za małolata. Miałem jakieś pięć-sześć lat. Była to na pewno jakaś „biedronka”, czarno-biała. Domyślam się, że kupili mi ją rodzice.
Twoje pierwsze boisko?
W rodzinnej miejscowości pod Krakowem, w Bolechowicach. Było to szkolne boisko. Chodziłem tam po dwa razy dziennie.
Twój pierwszy mecz?
Miałem piętnaście lat i było to w Kmicie Zabierzów. Występowałem w juniorach. Byłem bardzo szczęśliwy, że mogę zagrać. Wyzwalały się we mnie pozytywne emocje.
Twój pierwszy gol?
Nie pamiętam! (śmiech) No ale był, gdyż bramkarzem stałem się dopiero mając piętnaście lat, więc jakiś musiał wcześniej być.
Twój pierwszy numer na koszulce?
Chyba 12. Miałem go, odkąd zacząłem występować w rozgrywkach.
Twój pierwszy piłkarski idol?
Jerzy Dudek. Pamiętam, że w tamtym czasie wzorowałem się akurat na nim, był na topie. Jeden z najlepszych polskich bramkarzy, który wygrał Ligę Mistrzów. Na nim się skupiałem, chociaż wiadomo, że zagranicznych też obserwowałem, jednak najbardziej podziwiałem Dudka.
Twój pierwszy wywiad?
To musiało być chyba we Włoszech. Wcześniej nie, więc było to gdy miałem osiemnaście lat. Towarzyszył mi stres, a miało to miejsce po wyjeździe, kiedy okazało się, że pójdę do Milanu.
Twoja pierwsza piłkarska pensja?
No, była… Miałem chyba szesnaście lat. Duża to ona nie była, gdyż dostałem premię za to, że pojechałem z pierwszym zespołem na mecz, który spędziłem na ławce. Na co poszła? Chyba kupiłem sobie buty. Nie było jej za długo, bo nie była duża (śmiech). Nie pamiętam, ile dokładnie, ale mało!
Twoje pierwsze piwo?
Było smaczne (śmiech). Wypiłem pewnie gdzieś z kolegami ze szkoły, ale czy u mnie w miejscowości to nie pamiętam. Na pewno nie w żadnym lokalu. Raczej gdzieś poza domem, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie gdzie.
Twój pierwszy dzień w Krakowie?
20 stycznia - wtedy się urodziłem.
Twoja pierwsza wizyta w szatni Wisły?
Podczas przyjazdu na testy, w maja 2012 roku. Koledzy przyjęli mnie pozytywnie, ale połowy ludzi wtedy nie było, gdyż był to okres posezonowy, gdy część już pojechała, a druga nie trenowała. Stres towarzyszył, wiadomo, bo wchodziło się do szatni, gdzie wszystkie te twarze znało się wcześniej z telewizji i wynikał z tego, jak im się przedtem kibicowało.
Twój pierwszy mecz z białą gwiazdą na piersi?
Puchar Polski z Wartą Poznań. Gdy była w pierwszej lidze, wygrany 1:0. Towarzyszyły mi wielkie emocje. Byłem szczęśliwy, że ówczesny trener - Michał Probierz pozwolił mi zadebiutować.
Agnieszka Żaczyk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA