Strona główna » Aktualności » Mój pierwszy raz - Alan Uryga

Mój pierwszy raz - Alan Uryga

Data publikacji: 24-07-2016 10:16



Gdyby nie pierwsza piłkarska koszulka jego idola - Davida Beckhama czy pierwsza poważna piłka z Mistrzostw Świata z 1998 roku, jego losy mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Dziś w formacjach defensywnych, a kiedyś… w ataku - swojego pierwszego gola strzelił głową po rzucie rożnym. A pierwsze piwo? Butelka na dziesięć osób, smak nie przypadł mu jednak wówczas do gustu. O swoich debiutanckich wspomnieniach opowiada Alana Uryga.


Twoja pierwsza piłka?

Pierwsza to na pewno była jakaś zwykła „szmacianka”. Z tych lepszych kojarzę, że dostałem od taty na Dzień Dziecka piłkę adidasa z Mistrzostw Świata z 1998 roku. Pamiętam, że zrobiła furorę na osiedlu i bardzo długo mi służyła, bo to była już naprawdę porządna piłka.
 
Twoje pierwsze boisko?
 
Pierwsze boisko z przymrużeniem oka to taki zwykły betonowy placyk między blokami na osiedlu. Tam dzień w dzień od rana do nocy rozgrywało się mnóstwo meczów. A takie już trochę lepsze to boisko obok szkoły - kiedy założyli siatki na bramki, było bardzo mocno oblegane.
 
Twój pierwszy mecz?
 
Pierwszy mecz w dzieciństwie trudno mi sobie przypomnieć - na pewno był to jakiś mecz towarzyski w Hutniku, bo tam zaczynałem kiedy miałem sześć lat. A pierwszy mecz w „seniorskiej” piłce, z dorosłymi ludźmi rozegrałem w Młodej Ekstraklasie, na własnym stadionie. Wszedłem wtedy z ławki, ale przeciwnika trudno mi sobie przypomnieć. Pojawiłem się na boisku bardzo szybko jeszcze w pierwszej połowie, bo mój kolega doznał kontuzji. Z ciekawostek - wszedłem wówczas jako napastnik, gdyż to był taki okres w mojej karierze, kiedy w juniorach i w Młodej Ekstraklasie tam byłem ustawiany.
 
Twój pierwszy gol?
 
Akurat dobrze zapadł mi w pamięć mój pierwszy gol w życiu w oficjalnym meczu. Było to jeszcze w trampkarzach, w spotkaniu towarzyskim z Krakusem. Pamiętam, że było to po rzucie rożnym z głowy. Jestem w stanie sobie przypomnieć dokładny przebieg wydarzeń. A w piłce seniorskiej - w Młodej Ekstraklasie. Z kolei w takim już „poważnym” futbolu w Ekstraklasie jeszcze czekam na swoje pierwsze trafienie.
 
Twój pierwszy numer na koszulce?
 
Zaczynając od piłki młodzieżowej, była to na pewno piątka. Dlaczego? Chyba nie było jakiegoś poważniejszego powodu. Ważne było tylko to, by był to numer z pierwszej jedenastki, czyli od dwa do jedenaście i akurat taki się trafił. A później moim pierwszym numerem było trzydzieści cztery. W Młodej Ekstraklasie były wysokie numery, a jeśli ktoś przechodził do pierwszej drużyny - tam były wolne numery powyżej trzydziestego - i taki mi przypadł.
 
Twój pierwszy piłkarski idol?
 
David Beckham. Moją pierwszą piłkarską koszulką był właśnie jego trykot. Dlaczego on? Po prostu jak większość młodych chłopaków fascynowałem się jego grą, może w jakimś stopniu też jego wizerunkiem.
 
Twój pierwszy wywiad?
 
Pierwszy poważny, który zapisał mi się w pamięci to wywiad z halowego Turnieju Adama Grabki. Miałem wtedy 11-12 lat i był to wywiad do gazety „Forza Wisła”, wydawanej przez kibiców. To było duże przeżycie, bo mojej osobie poświęcone zostały dwie strony.
 
Twoja pierwsza piłkarska pensja?
 
Naturalnie w Wiśle, po wejściu w życiu kontraktu. Musiałem mieś jakieś 16-17 lat, gdy z chłopakami w juniorach podpisaliśmy pierwsze umowy. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, na co wydałem to wynagrodzenie. Myślę, że nie rozeszło się od razu na jedną konkretną rzecz, tylko chyba zostało odłożone i później rozdysponowane.
 
Twoje pierwsze piwo?
 
Z kolegami na osiedlu. To był taki wiek, że wszystkiego trzeba było spróbować, każdy przez to przeszedł. Było to jedno piwo na około dziesięć osób. Każdy tylko spróbował, a mało któremu z nas ten smak przypadł do gustu. Nie mam pojęcia, ile mogłem mieć lat, na pewno kilkanaście.
 
Twój pierwszy dzień w Krakowie?
 
(śmiech) Bodajże w Szpitalu Narutowicza, czyli w dniu moich narodzin.
 
Twoja pierwsza wizyta w szatni Wisły?
 
W seniorskiej szatni Wisły miało to miejsce prawdopodobnie przed wyjazdem albo w dniu wyjazdu na zimowy obóz do Hiszpanii, podczas przygotowań z trenerem Moskalem. Oczywiście był duży stres. Chciałem jak najmniej zwrócić na siebie uwagę, żeby nikomu nie podpaść, tylko gdzieś tam przemknąć bokiem. Miałem drobne obawy, ale wszystko wyszło pozytywnie.
 
Twój pierwszy mecz z białą gwiazdą na piersi?
 
Pierwszy nieoficjalny to sparing właśnie w trakcie wspomnianych przygotowań, ale nic szczególnego nie zostało mi w głowie. A oficjalny to debiut w Ekstraklasie w Białymstoku. Przegraliśmy 0:1. To był dość trudny okres, mieliśmy małe problemy. Ale pamiętam, że zebrałem pozytywne oceny, więc oprócz niekorzystnego wyniku wspominam to miło.
 
Damian Juszczyk
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony