Strona główna » Aktualności » Michniewicz: Moim chłopcom należy się szacunek

Michniewicz: Moim chłopcom należy się szacunek

Data publikacji: 22-10-2016 00:05



Wisła Kraków pokonała u siebie Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 2:0. Trener gości Czesław Michniewicz na konferencji podziękował swoim zawodnikom za walkę i stanął w ich obronie.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

46-letni szkoleniowiec Słoników zaczął od podsumowania spotkania. „13. kolejka nie okazała się dla nas szczęśliwa. Po siedmiu meczach bez porażki musieliśmy przełknąć jej gorycz. Wisła wygrała 2:0, miała jeszcze kilka momentów, gdy mogła strzelić jedną, <<półtora>> bramki. Przy pierwszym golu nie upilnowaliśmy Ondraska, choć wiedzieliśmy, że świetnie gra głową. Co do drugiego trafienia - o rzutach karnych zawsze można dyskutować, lecz wydaje mi się, że tej jedenastki nie było. Nie mam o to pretensji, po meczu podziękowałem sędziemu, był on nieco źle zostawiony i niedobrze ocenił sytuację” - podkreślił Michniewicz.

„Zabrakło elementu zaskoczenia”

W drugiej połowie Bruk-Bet zmienił ustawienie, przechodząc do gry dwójką napastników, lecz nie przyniosło to rezultatu, jakiego oczekiwałyby Słonie. „Po 60. minucie przeszliśmy na grę dwójką napastników, odkryliśmy sie bardziej w środku pola. Wisła tego nie wykorzystała, ale i my nie stworzyliśmy sobie dogodnych okazji do strzelenia gola. Od wielu tygodni próbowaliśmy na treningu nowego ustawienia, które jest nam potrzebne przy niekorzystnym wyniku. Dziś zabrakło jednak elementu zaskoczenia i może troszeczkę szczęścia - jest nam przykro, ale wracamy i myślimy juz o kolejnym rywalu” - zapowiedział szkoleniowiec Bruk-Betu.

Trener gości wziął też w obronę swoich piłkarzy i skrytykował dziennikarzy za krytykę niecieczan za obronę dziesięcioma graczami. „W studiu Super Piątku, w którym byłem przed konferencją prasową, padło takie zdanie, że <<Termalica broni się dziesięcioma zawodnikami>>. Pytam się państwa, którzy piszą o piłce - jak powinien bronić się zespół, gdy traci piłkę? Ilu powinno bronić piłkarzy? Pięciu, sześciu, czterech zawodników?” - pytał retorycznie Czesław Michniewicz.

Nie ma machania rękami

„Ilu graczy broni w koszykówce po stracie piłki? Trzech wystarczy, prawda?” - ironizował opiekun Słoni, po czym dodał: „My jesteśmy taką drużyną, w której wszyscy są zdyscyplinowani i ktoś zarzuca nam, że gramy w taki sposób. Nauczyliśmy się tej gry i wcale nie jest łatwo wracać 40 metrów po stracie piłki, by znów bronić. Myślę, że moim chłopcom należy się więcej szacunku za tę ciężką pracę. Od pewnego czasu dostrzegam taką ironię wśród dziennikarzy - nie dość, że jesteśmy z małej miejscowości to jeszcze gramy tak, a nie inaczej. A my gramy inaczej, bo mamy wielką dysyplinę, dzięki temu mamy 24. punkty. U nas nie ma machania rękoma po stracie piłki, w innych zespołach takie sytuacje są. Zespołowość to nasz największy atut i należy to odbierać pozytywnie, a nie tak, jak teraz”.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony