Strona główna » Aktualności » Kazimierz Kmiecik wspomina Mundial 74’

Kazimierz Kmiecik wspomina Mundial 74’

Data publikacji: 16-06-2014 12:55



Dokładnie czterdzieści lat temu odbyły się X Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w RFN, w których uczestniczył wybitny Wiślak i reprezentant kraju, a obecnie asystent trenera Franciszka Smudy – Kazimierz Kmiecik. „Czułem ogromną satysfakcję, że zostałem wybrany, bo w tamtych czasach w Polsce na jedną pozycję przypadało kilku zawodników, którzy prezentowali równy poziom” – opowiadał o swoich przeżyciach snajper spod Wawelu.

Fot. historiawisly.pl Fot. historiawisly.pl

1974 rok okazał się bardzo szczęśliwy dla polskiej piłki, bowiem piłkarze trenera Górskiego wywalczyli trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata. „Uważam, że był to duży sukces. Po Igrzyskach Olimpijskich w 1972 roku oraz złotym medalu wywalczonym przez nas przyszły Mistrzostwa Świata. Można powiedzieć, że od tego czasu piłka nożna w Polsce zaczęła piąć się w górę.  Później zauważalny był przestój, ale liczymy, że teraz uda się zbudować drużynę na miarę światową” – zaczął.

Na pytanie, jakie uczucia towarzyszyły napastnikowi Wisły podczas Mistrzostw Świata, odpowiedział: „Na pewno było to dla mnie duże przeżycie uczestniczyć w Mistrzostwach Świata i odnieść taki sukces. Czułem ogromną satysfakcję, że zostałem wybrany, bo w tamtych czasach w Polsce na jedną pozycję przypadało kilku zawodników, którzy prezentowali równy poziom” – tłumaczył. „Wówczas nie było możliwości wyjazdu do innego kraju i piłkarze walczyli o możliwość pokazania się w kadrze narodowej, która była przepustką. Tak się stało, że po tych sukcesach piłkarze zaczęli wyjeżdżać i robić karierę w innych ligach” – kontynuował.
 
Jak w ówczesnych czasach wyglądało „od kuchni” wielkie sportowe widowisko? „Mistrzostwa Świata rządzą się swoimi prawami i są zupełnie inne od Igrzysk Olimpijskich. Nasza drużyna miała w RFN do dyspozycji dwa boiska, hotel i całe zaplecze, z którego korzystaliśmy tylko my. Można powiedzieć, że czuliśmy się jak w domu” – mówił. „Dawniej MŚ nie miały takiej otoczki, jak teraz. Uczestniczyło też mniej drużyn, a po wyjściu z jednej grupy była kolejna i dopiero awans ten dawał szansę na grę o trofeum” – tłumaczył.
 
Nie byłoby sukcesów Polaków, gdyby nie postać Kazimierza Górskiego, trenera, który wyróżniał się świetnym warsztatem szkoleniowym oraz podejściem do swoim podopiecznych. „Trener Górski mówił nam, że mamy grać swoje i pokazać się. Dużo wymagał od zawodników i później egzekwował to od nich. Miał odpowiednie podejście do każdego piłkarza z osobna, każdy z nas chciał się pokazać, zagrać jak najlepiej i być w tej drużynie. Osiągnęliśmy sukces dzięki temu, że tworzyliśmy kolektyw, bo po Igrzyskach nikt nie liczył na Polaków” – zaznaczył. 
 
Miły gest w kierunku rodzin piłkarzy uczestniczących w Mistrzostwach Świata wykonały władze polskiej piłki. „Każdy z zawodników mógł zaprosić kogoś bliskiego na ostatni mecz kończący Mistrzostw Świata. Koszty pokrywały władze polskiej piłki. W moim przypadku do Niemiec udał się ojciec” – wyznał. „Po powrocie do Warszawy jako brązowi medaliści MŚ przejeżdżaliśmy przez stolicę odkrytym autobusem, a towarzyszyli nam dumni kibice” – sięgnął pamięcią.
 
Wyniki drużyny Górskiego przyczyniły się do zainteresowania polskim sportem. „Osiągnięcia te sprawiły, że coraz więcej mówiono o polskiej piłce, nie tylko w kraju, ale i za granicą. Każdy dziennikarz chciał przeprowadzić z nami wywiad, zapytać o poszczególne mecze, nasze odczucia i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie” – dodał. „Sukcesy na Mistrzostwach Świata przyniosły niektórym graczom propozycje z zagranicznych drużyn, ale trzeba było mieć zgodę i osiągnąć odpowiedni pułap wiekowy, aby wyjechać. Teraz nie ma z tym problemu, bo po zakończeniu kontraktu można przenieść się do innego kraju. Niestety, odbija się to na polskiej piłce, bo tracimy dobrych graczy” – zaznaczył.
 
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

 



do góry strony