Strona główna » Aktualności » Gwiazdy Białej Gwiazdy #6. Mały wielki walczak i „trener-tata” - Mieczysław Gracz

Gwiazdy Białej Gwiazdy #6. Mały wielki walczak i „trener-tata” - Mieczysław Gracz

Data publikacji: 23-03-2017 09:30



FC Barcelona ma Lionela Messiego, a Biała Gwiazda swojego „Messu”! I podobieństwa wcale nie kończą się na nazwisku i pseudonimie obu zawodników. Dziś w cyklu „Gwiazdy Białej Gwiazdy” pora na wspomnienie o śp. Mieczysławie Graczu - piłkarzu, który całą karierę spędził przy Reymonta, strzelając gola za golem. Trenerze, który z Wisłą odnosił sukcesy i reprezentował ją po raz pierwszy w europejskich pucharach.


Mieczysław Gracz, w przyszłości mały wielki piłkarz Białej Gwiazdy, urodził się 3 sierpnia 1919 roku na krakowskich Grzegórzkach. To właśnie z tą dzielnicą wiążę się niemal całe dzieciństwo Gracza, z jednym jedynym wyjątkiem - obiektami Wisły Kraków. Niesamowita kariera napastnika mogła potoczyć się jednak zupełnie inaczej, jako pierwszy bowiem talent młodziana zaobserwował słynny gracz Pasów, Józef Kałuża, będący nauczycielem w szkole, do której uczęszczał nastolatek. Spośród wszystkich krakowskich drużyn najbliżej domu był Grzegórzecki, z biegiem lat jednak zespolik ten był zdecydowanie za mały dla tak uzdolnionego chłopaka, jak „Messu”. A skąd wziął się ten intrygujący pseudonim? Rzecz bardzo prozaiczna, bo z charakterystycznej wady wymowy Gracza, w którego ustach słowo „meczu” brzmiało właśnie tak, jak ochrzcili go później przyjaciele - oczywiście na początku bez akceptacji samego zainteresowanego.

Pasy same sobie winne!
 
W wieku 14 lat Mieczysław Gracz wraz ze swoimi najlepiej grającymi kolegami z osiedlowej drużyny wybrali się na stadion Cracovii, by spróbować swych sił z juniorami Pasów. W odbyciu takiej potyczki nie pomógł nawet list rekomendacyjny od samego Kałuży - nastolatków ze stadionu wyprosił Jan Wiecheć, szatniarz odwiecznej rywalki Białej Gwiazdy. Chłopcy nie chcieli wrócić z niczym i przeszli na drugą stronę Błoń, gdzie zostali ugoszczeni przez Adama Obrubańskiego - wiślackiego człowieka orkiestrę. Akurat przy Reymonta trenowali młodzi adepci futbolu - i nauka, jaką dostali od zawziętych zawodników z Grzegórzek bez wątpienia zaprocentowała w przyszłości. Juniorów Wisły przed porażką 1:7 z zespołem Gracza nie uchronił nawet… Jerzy Jurowicz, późniejszy kompan Gracza z dorosłej ekipy Białej Gwiazdy, jedyny zawodnik o wiślackim stażu dłuższym niż nasz dzisiejszy bohater. 
 
Już dwa lata później po raz pierwszy „Messu” został przedstawiony szerszej publiczności, gdy w wieku 16 lat i 36 dni zadebiutował w seniorach Wisły. Rywalem od razu był nie byle kto, bo Cracovia. Tym razem górą były Pasy, ale był to klasyczny przykład złych dobrego początków. Choć na kolejny mecz w pierwszej drużynie Mieczysław Gracz czekał ponad rok, to od tego czasu nie oddał już pola gry. Duet napastników Gracz - Artur Woźniak straszył wszystkich ligowych rywali ówczesnego dwukrotnego mistrza Polski. Debiutanckie trafienie „Messu” przypadło na starcie z Dębem Katowice, a 17 lat i 76 dni do dziś jest wiślackim rekordem, jeśli chodzi o najmłodszego nomen omen gracza, który strzelił bramkę w lidze. 
 
Bitwa podczas okupacji!
 
Przed dwudziestym rokiem życia od czasu ponownego debiutu do wybuchu II wojny światowej, Gracz ominął zaledwie dwa spotkania. Również i w czasie okupacji snajper nadal występował w nieoficjalnych starciach Białej Gwiazdy. O jednym z nich, oczywiście derbowym, stało się głośno - 17 października 1943 roku pod koniec spotkania, które na boisku Garbarni oglądało 10 tysięcy widzów, sędzia Tadeusz Mitusiński (niegdyś piłkarz Pasów) po ręce Wiślaka w polu karnym podyktował jedenastkę dla Cracovii. Decyzja nie spodobała się Graczowi, który poszedł do arbitra i po prostu go kopnął! Piłkarze Wisły opuścili plac gry, na którym doszło do bijatyki fanów obu drużyn. Kibice wyraźnie zapomnieli o okupacyjnym klimacie - na szczęście dla wszystkich wówczas zatrzymanych komendantem dzielnicy był były piłkarz First Vienna - Hans Mitschke, który uznał, że zamieszki świadczą tylko o olbrzymim zainteresowaniu futbolem w Krakowie i nie ma w nich nic złego!
 
Już w pierwszych meczach po wojennej zawierusze Mieczysław Gracz udowadniał swoją wartość. W duecie z Józefem Kohutem w eliminacjach Mistrzostw Polski 1947 zdobyli prawie 70 goli i doprowadzili Wisłę do finałów, w których krakowianie musieli uznać wyższość Warty Poznań. Od tego czasu Gracz stał się również filarem kadry narodowej, w której łącznie wystąpił 22 razy i trafił 4-krotnie. „Messu” doceniali nie tylko polscy szkoleniowcy. W 1947 roku FIFA organizowała pokazowy mecz Europa - Wielka Brytania. Powołanie na ten mecz otrzymało dwóch piłkarzy z Krakowa - właśnie Gracz oraz Tadeusz Parpan z Cracovii. Komunistyczne władze nie zgodziły się jednak na ich wyjazd z Polski.

Wielki snajper i „trener-tata”
 
Najlepsze sukcesy w karierze Mieczysława Gracza miały jednak dopiero nadejść - w latach 1949-1951 dominacja Białej Gwiazdy nie podlegała dyskusji i zwieńczona została dwoma tytułami mistrza Polski i nagrodą dla mistrza ligi za zwycięstwo w 1951 roku. Do pełni szczęścia zabrakło wówczas tylko wygranej w Pucharze Polski z Ruchem, za którą to Niebiescy na mocy ówczesnych przepisów uzyskali status najlepszej drużyny w kraju. Właśnie po tym sezonie Mieczysław Gracz powoli zaczął spuszczać z tonu, a w jego miejsce wkraczali młodzi adepci futbolu, których trenować zaczął już trzy lata później.
 
 
W Wiśle jako szkoleniowiec Gracz pracował trzykrotnie - w latach 1954-1955 (w duecie z Czesławem Skoraczyńskim), 1961-1962 oraz 1967-1969. Właśnie w ostatnim z epizodów „trener-tata”, jak określali go piłkarze, odniósł największy sukces - zdobył Puchar Polski, dzięki czemu Biała Gwiazda mogła po raz pierwszy wystąpić w Pucharze Zdobywców Pucharów, w którym to odprawiła HJK Helsinki i uległa dopiero słynnemu HSV Hamburg. Jak jednak sam przyznawał, „praca szkoleniowca była bardzo wyczerpująca, nerwowa, wolałem grać pięć meczów niż prowadzić jeden w roli trenera”. 

Tuż obok partnera z boiska
 
Karierę opiekuna klubów Mieczysław Gracz zakończył w wieku 53 lat w Górniku Libiąż, którego wprowadził do trzeciej ligi. Po epizodzie poza Krakowem powrócił do ukochanego miasta, w którym mieszkał aż do śmierci 21 stycznia 1991 roku. W otoczeniu piłkarzy i pocztu sztandarowego klubu, którego losem interesował się i przejmował aż do swoich ostatnich dni, śp. Mieczysław Gracz został pochowany na Cmentarzu Rakowickim, w niedalekiej odległości od mogiły swojego przyjaciela z boiska - Józefa Kohuta.
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony