Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Gwiazdy Białej Gwiazdy #44: Skrzydłowy motor napędowy - Kamil Kosowski
Gwiazdy Białej Gwiazdy #44: Skrzydłowy motor napędowy - Kamil Kosowski
Data publikacji: 06-06-2018 19:06Skrzydłowy, który z dość nietypowymi i długimi przerwami spędził przy Reymonta osiem lat. Pewniak w reprezentacji, uczestnik Mistrzostw Świata w Niemczech, piłkarski obieżyświat i jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza „5” w Wiśle Kraków. Kolejną Gwiazdą Białej Gwiazdy jest „Kosa” - Kamil Kosowski!
fot. historiawisly.pl

Kamil Kosowski urodził się 30 sierpnia 1977 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim i to właśnie w nim zaczynał piłkarską karierę. Nigdy jednak nie dane było mu zadebiutować w seniorach lokalnego KSZO - już w wieku 14 lat „Kosa” przeniósł się do śląskiej kuźni talentów - Gwarka Zabrze. Na Śląsk wypchnął go… ojciec, który uważał, że talentem młody Kamil przewyższa juniorski poziom drużyn ze świętokrzyskiego. I tak też było - Gwarek szybko zaoferował Kosowskiemu pierwsze pieniądze za występy - było to stypendium w wysokości… 300 złotych! W Gwarku zawodnik wyróżniał się na tyle, że swe macki skierował na niego lokalny rywal znany z czerpania garściami z juniorów Gwarka, czyli Górnik. Gdy „Kosa” podpisał pierwszą umowę z profesjonalnym zespołem, wrócił do internatu, w którym mieszkał i rozrzucił w powietrze pieniądze zarobione przy podpisie!
Przez Śląsk do Krakowa
„Kosa” zaczął występy od IV-ligowych rezerw, w których dostrzegł go trener Marek Kostrzewa. Opiekun drugiej drużyny Trójkolorowych szybko polecił lewonożnego piłkarza szkoleniowcom pierwszego zespołu, dzięki czemu Kosowski zadebiutował w I lidze w wieku 19 lat i trzech miesięcy w derbach Górnego Śląska, które Górnicy wygrali 2:1. Chwilę później pomocnik na dobre zadomowił się w wyjściowej jedenastce 13-krotnych mistrzów Polski. Licznik skrzydłowego w Biało-Niebiesko-Czerwonych zatrzymał się na 64 ligowych spotkaniach. Po trzech latach po 22-letniego wówczas skrzydłowego zgłosiła się Biała Gwiazda, która wyłożyła na stół prawie dwa miliony niemieckich marek. „Kosa” wobec tego zamienił Zabrze na Kraków w końcówce września 1999 roku. Już po kilku dniach Kosowski wybiegł w pierwszym składzie w starciu z ŁKS-em Łódź i zagrał pełne 90 minut - był to jego czwarty występ w ciągu tygodnia, na co narzekał w pierwszym pomeczowym wywiadzie w barwach Wisły. „Generalnie jestem zadowolony, w Wiśle grają bardzo dobrzy zawodnicy. Byłem oczywiście trochę zdenerwowany, ale myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej” - przyznawał na gorąco „Kosa”. I tak też było!
Tylko po zastąpieniu Jerzego Kowalika przez Wojciecha Łazarka „Kosa” pełnił funkcję rezerwowego, potem zaś niemal przez cały czas mógł liczyć na pierwszy skład niezależnie od tego, kto w danym momencie pełnił rolę szkoleniowca Klubu. Na pierwszego gola Kosowskiemu przyszło czekać do 20 maja 2000 roku - wtedy to lewy pomocnik Białej Gwiazdy wyprowadził Wisłę na wyjazdowe prowadzenie 2:1 w starciu z Zagłębiem Lubin. Krakowianie przegrali jednak spotkanie z Zagłębiem i stracili szanse na mistrzostwo Polski, które wywalczyła Polonia Warszawa. Na pierwszy ligowy prymat z pomocnikiem w składzie przyszło czekać tylko jeden sezon - sezon, w którym Kamil Kosowski na dobre stał się wiodącą postacią w I lidze. I choć nie zostało to jeszcze udokumentowane bramkami (Kosowski zdobył tylko jedną - w wygranym starciu z ówczesnym mistrzem kraju, Polonią Warszawa), to młody Wiślak mógł poszczycić się naprawdę dużą liczbą asyst. 23-latek stwarzał sporo zagrożenia lewą flanką i swymi 43 występami na wszystkich szczeblach walnie przyczynił się do sukcesu Białej Gwiazdy, która zdobyła mistrzostwo Polski, Puchar Ligi oraz krajowy Superpuchar. Dobra gra zaowocowała powołaniem do kadry narodowej i debiutem w starciu z Islandią 15 sierpnia 2001 roku.
Kadra i mistrzostwa
Najlepsze dla „Kosy” miało jednak dopiero nadejść wraz z przybyciem do Klubu Henryka Kasperczaka. „Henry” trafił do Wisły 15 marca 2002 roku i, jak sam wspominał w naszym niedawnym wywiadzie, zmniejszył Kosowskiemu zakres obowiązków defensywnych, a temu było to bardzo na rękę. Lewą flankę skutecznie zabezpieczał Maciej Stolarczyk, a skrzydłowy szalał tak, że na dobre wywalczył sobie pozycję w kadrze. Dość powiedzieć, że oprócz niezliczonej liczby asyst, „Kosa” dołożył 9 goli we wszystkich rozgrywkach i po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców w kadrze, pięknym wolejem pokonując golkipera San Marino na stadionie w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim. Także gole „Kosy” pozwoliły Wiślakom wznieść w górę upragniony Puchar Polski.
Mistrzostwa w sezonie 2001/2002 zdobyć się nie udało, jednak w kolejnym sezonie na Wisłę nie było już mocnych - i w dużej mierze była to zasługa Kosowskiego, który rozegrał wówczas sezon życia! Już w drugiej kolejce I ligi lewy pomocnik dwukrotnie pokonał golkipera Ruchu Chorzów, a do tego raz po raz asystował Maciejowi Żurawskiemu, który na początku rozgrywek jak na zawołanie notował hat-tricki i dublety. Duet ten był motorem napędowym Wisły, która coraz bardziej liczyła się także w Europie. I być tak wcale nie musiało - po porażce 1:2 w Parmie i golu Adriano przy R22, Wisła do 70. minuty rewanżu u siebie nie potrafiła zdobyć kontaktowego gola. Wówczas na strzał z wolnego zdecydował się „Kosa”, a piłka zatańczyła na rękach Sebastiena Freya i wpadła do siatki. Po chwili gola zdobył Żurawski, a bramka ta oznaczała dogrywkę. W niej po asyście Kosowskiego po raz drugi na listę strzelców wpisał się „Żuraw”, a w 107. minucie ostateczny cios zadał Włochom Daniel Dubicki. „Arrivederci Parma” - grzmiały tytuły prasowe, a krakowian czekał dwumecz z Schalke 04 Gelsenkirchen. I w nim „Kosa” pokazał pełnię możliwości i postawił wisienkę na torcie, zdobywając czwartego gola. Wisła na jednym z najnowocześniejszych wówczas obiektów na świecie dała prawdziwy popis gry, a bramkę zdobytą na raty przez Kosowskiego pamięta chyba każdy kibic Białej Gwiazdy.
Pora ruszyć w świat
Wisła po pięknej kampanii w Pucharze UEFA zatrzymała się na Lazio Rzym, lecz powetowała sobie pech w I lidze. Dzięki 7 bramkom i aż 16 asystom 25-letniego wówczas Kamila Kosowskiego krakowianie zdobyli upragnione mistrzostwo Polski. Do tego zespół Henryka Kasperczaka dołożył Puchar Polski. Wiadomym było, że po genialnym sezonie bardzo trudno będzie utrzymać „Kosę” w Wiśle. Etatowym kadrowiczem interesowały się zachodnie kluby, lecz Biała Gwiazda nie chciała definitywnej sprzedaży, licząc, że po udanym wypożyczeniu Kosowski będzie wart jeszcze więcej. Wiślak trafił na dwuletnie wypożyczenie do 1. FC Kaiserslautern, w czasie trwania którego rozegrał 47 spotkań, zdobył 2 bramki i zaliczył 5 asyst. Następnie „Kosa” zamienił Niemcy na Anglię, spędzając rok w występującym w Championship Southampton. Co ciekawe, z 18 gier „Kosy” na Wyspach Brytyjskich, aż 13 zakończyło się remisem. W sezonie 2006/2007 Wiślak nadal przebywał na wypożyczeniu - tym razem próbując podbić boiska Serie A w Chievo Werona. Po 4 latach „Kosa” wrócił do Krakowa - by w rundzie jesiennej być ponownie dowodzącym ofensywnymi poczynaniami Białej Gwiazdy graczem. Wówczas z nim w składzie Wisła mogła poszczycić się średnią punktów na poziomie… 2,64 za mecz!
Po zakończeniu rundy jesiennej drogi Kamila Kosowskiego i Wisły jednak się rozeszły - i po rozwiązaniu kontraktu z krakowskim klubem „Kosa” zdecydował się dołączyć do Cadiz. Roczny pobyt w Hiszpanii zakończył się spadkiem z La Liga 2 - a potem przyszedł czas na epizod cypryjski. Tam Kosowski zaaklimatyzował się najlepiej - i w końcu wystąpił w upragnionej Lidze Mistrzów.
Powrót na koniec
Po dwóch sezonach w APOEL-u Nikozja i jednym w Apollonie Limassol przyszedł czas na powrót do Polski. Kosowski trafił więc do… GKS-u Bełchatów. Jego marzeniem było jednak choćby jeszcze raz zagrać w barwach Wisły. I tak też się stało - w 2013 roku, niemal 14 lat po debiucie „Kosa” wrócił do Klubu, z którego wyszedł w świat.
To właśnie w Białej Gwieździe 52-krotny reprezentant Polski i uczestnik Mistrzostw Świata w Niemczech zagrał ostatnie 10 oficjalnych spotkań w karierze. W ostatnim z nich - z Zagłębiem Lubin, „Kosa” przywdział opaskę kapitana i został uroczyście pożegnany. Łącznie dla Białej Gwiazdy Kosowski rozegrał 186 spotkań, w których zdobył 21 goli i dostarczył niezliczoną ilość emocji! O takich graczach długo się nie zapomina - tak, jak i „Kosa” nigdy nie zapomina o Wiśle, czego najlepszy dowód dał podczas obchodów rocznicy dubletu, do którego tak się przysłużył.
„Kosa” - dzięki, że byłeś i jesteś Wiślakiem!
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA