Strona główna » Aktualności » Gwiazdy Białej Gwiazdy #34: Spełniony król strzelców - Tomasz Dziubiński

Gwiazdy Białej Gwiazdy #34: Spełniony król strzelców - Tomasz Dziubiński

Data publikacji: 05-12-2017 19:25



Wśród dziewięciu Wiślaków, którzy w historii zdobyli tytuł króla strzelców, najczęściej wymienia się Henryka Reymana, Macieja Żurawskiego, Tomasza Frankowskiego, Kazimierza Kmiecika czy Pawła Brożka. Większość słusznie pamięta też, że tytuł ten przypadł także Zdzisławowi Kapce i Józefowi Kohutowi. Zapomina się dość często o dwóch graczach - Walerianie Kisielińskim, który zdobył 24 gole w roku 1931 oraz dzisiejszym bohaterze „Gwiazd Białej Gwiazdy”, który 60 lat później po jedenastu golach z gry i dziesięciu z rzutów karnych z 21 trafieniami wiódł prym wśród najlepszych strzelców ligi. Tomasz Dziubiński - bo o nim dziś mowa - to jednak nie tylko król strzelców w barwach Wisły, to także pierwszy Polak, który zdobył gola w Lidze Mistrzów! 

fot. historiawisly.pl fot. historiawisly.pl

Tomasz Dziubiński urodził się 8 lipca 1968 roku w Radomiu i tam też zaczynał piłkarską karierę. Wychowanek Broni Radom zwrócił na siebie uwagę skautów w meczach młodzieżowej reprezentacji do lat 20 i po długich i zażartych pertraktacjach trafił do Białej Gwiazdy w połowie sezonu 1988/1989. Rzadko kiedy kibice momentalnie zaczynają uwielbiać piłkarzy, którzy dopiero co zjawili się w nowej drużynie. 9 kwietnia 1989 roku stało się jednak zupełnie inaczej - w debiucie „Dziubek” zdobył bramkę już po kilkudziesięciu sekundach i zapewnił zwycięstwo ze Stalą Mielec. Przedniej urody gol z woleja sprawił, że 21-latek od razu był na ustach sympatyków Białej Gwiazdy, pokładający w nim olbrzymie nadzieje w sezonie, w którym będąca beniaminkiem Wisła desperacko broniła się przed spadkiem. 10 maja tego samego roku młody napastnik po raz drugi i ostatni w tamtych rozgrywkach wpisał się na listę strzelców. Gol zdobyty w samej końcówce meczu z Widzewem zapewnił krakowskiej drużynie arcyważne dwa punkty - tyle dostawało się wówczas za zwycięstwo. 

Utrzymanie na plecach „Dziubka”
 
Być może w premierowym sezonie Dziubiński nie był najskuteczniejszym zawodnikiem, ale jego dwa trafienia pozwoliły zdobyć zespołowi Aleksandra Brożyniaka 4 oczka. Jak ważne były to punkty, najlepiej niech świadczy fakt, że Biała Gwiazda zajęła ostatnie bezpieczne miejsce w lidze, mając zaledwie trzy oczka więcej od zdegradowanej Pogoni Szczecin. Jak szalony był to sezon najlepiej świadczy fakt, iż inny beniaminek, Ruch Chorzów, został mistrzem Polski, drugi z nich - Stal Mielec -zakończył rozgrywki na piątej lokacie, a ostatni, GKS Jastrzębie powrócił do II ligi. 
 
Kolejne rozgrywki miały być dla Dziubińskiego przełomowe. Faktycznie, statystyki wyglądały lepiej, ale 7 goli w 22 meczach nie robiło jeszcze na „Dziubku” wrażenia. Tylko w dwóch spotkaniach, w których Wiślak zdobywał bramki kończyło się wygraną drużyny, której stery przejął Adam Musiał. 22-latek pokazał się także z dość krnąbrnej strony, gdy w starciu z Zagłębiem Sosnowiec sam wymierzył sprawiedliwość i kopnął Jana Gałuszkę, który bezpardonowo go sfaulował. Efektem tego była jedyna czerwona kartka, jaką „Dziubek” otrzymał w barwach Wisły. Żeby było ciekawiej, ofiara Dziubińskiego… dwa tygodnie później przeszła do Białej Gwiazdy i zadebiutowała, gdy napastnik musiał pauzować za tamto przewinienie. 
 
Oczko króla strzelców
 
Trener Musiał, który sam czasem wylatywał z boiska za takie akcje, po przymusowej karencji nadal stawiał jednak na „Dziubka”, a ten odwdzięczył się zaufaniem w najlepszy możliwy sposób - w sezonie 1990/1991 zdobył aż 21 goli i został siódmym w historii królem strzelców reprezentującym Białą Gwiazdę. Wisła w dużej mierze dzięki jego trafieniom sensacyjnie zajęła trzecie miejsce w ligowej stawce. Większość strzałów wychowanka Broni Radom wpadało do siatki - a imponujące wrażenie robiła też statystyka jedenastek - na 11 wykonywanych karnych Dziubiński zdobył 10 goli! I gdyby Wiślak choćby jeszcze raz ukłuł Górnika Zabrze, Biała Gwiazda mogłaby grać w pucharach. Wówczas jednak tylko drugi zespół w lidze kwalifikował się do Pucharu UEFA, a zabrzanie, którzy oba mecze z Wisłą zremisowali, wyprzedzili krakowian tylko dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. 
 
Król strzelców gole zdobywał seriami i poszczycić się mógł trzema dubletami i jednym hat-trickiem, w starciu z GKS-em Katowice. Właśnie w tym starciu Wiślaka obserwowali skauci Club Brugge, którzy urzeczeni trójpakiem zdobytym w pół godziny, momentalnie zaczęli negocjacje z włodarzami Białej Gwiazdy. Zgodnie z ówczesnymi przepisami PZPN minimalnym odstępnym za zawodnika poniżej 24 roku życia był milion „zielonych” i tyle ponoć miała otrzymać Wisła. Zakulisowe rozgrywki z Belgami skończyły się transferem do ówczesnego zwycięzcy krajowego pucharu. Łącznie dla Wisły król strzelców sezonu 1990/1991 rozegrał 70 meczów, w których 32-krotnie wpisał się na listę strzelców. Również jeszcze jako Wiślak Dziubiński zadebiutował w reprezentacji narodowej. Jego licznik zatrzymał się w niej na dwóch występach, w których nie udało się pokonać bramkarza. 

Historyczny strzelec
 
Tuż po odejściu do Brugii, Belgowie wrócili do Polski, by zmierzyć się z tym samym GKS-em Katowice w Pucharze Zdobywców Pucharów. Na meczu pojawiło się dużo fanów… Wisły, którzy ku zaskoczeniu szkoleniowca Club Brugge wspierali gości z zagranicy! Wszystko przez „Dziubka”, którego chcieli oficjalnie pożegnać sympatycy Białej Gwiazdy. Ówczesny siedmiokrotny mistrz Belgii wygrał w dwumeczu 4:0 i awansował do kolejnej rundy i zatrzymał się dopiero w półfinale. W kraju Niebiesko-Czarni po raz ósmy wygrali ligę, a nagrodą za to był awans do Ligi Mistrzów - nowego tworu, który miał uczynić rozgrywki europejskie jeszcze ciekawszymi. Tomasz Dziubiński stał się tym samym pierwszym Polakiem, który wystąpił w tych zmaganiach, jako pierwszy zdobył też gola - było to 3 marca 1993 roku w meczu FC Brugge - Glasgow Rangers. „Dziubek” odnalazł się w polu karnym i sytuacyjnym strzałem w prawy róg pokonał Andy’ego Gorama. Potyczkę tę transmitowała polska telewizja - gola rodaka mogli więc widzieć jego fani przed telewizorami. 
 
Po sezonie 1993/1994 Dziubiński przeniósł się do… belgijskiej Białej Gwiazdy, RWD Molenbeek, a następnie został graczem francuskiego Le Mans, występującego w Ligue 2. Po jeszcze jednym epizodzie w Belgii w barwach Verbroedering Geel Tomasz Dziubiński powrócił do Polski, gdzie pograł jeszcze w Mazowszu Grójec, by w wieku 32 lat zawiesić buty na kołku. W kolejnych latach „Dziubek” zajął się pracą trenerską i sędziowską. Jak sam deklarował w jednym z wywiadów, „jest człowiekiem spełnionym”. Tytułu króla strzelców, mistrzostwa Belgii i miana pierwszego strzelca Wisły w Lidze Mistrzów nikt mu nie zabierze. Panie Tomku, gratulujemy i dziękujemy!
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 
 


do góry strony