Strona główna » Aktualności » Gwiazdy Białej Gwiazdy #20. Dobry duch i świetny bramkarz - Stanisław Gonet

Gwiazdy Białej Gwiazdy #20. Dobry duch i świetny bramkarz - Stanisław Gonet

Data publikacji: 18-07-2017 11:00



Golkiper, który rozegrał dla Wisły dokładnie 200 ligowych spotkań, zawodnik wielokrotnie pomagający zespołowi grając z kontuzjami. Dobry duch szatni, o którym anegdoty przyprawiają o śmiech chyba każdego. Podstawowy bramkarz ekipy spod Wawelu przez prawie 10 lat. Dzisiejszym bohaterem cyklu „Gwiazdy Białej Gwiazdy” jest śp. Stanisław Gonet - członek słynnego składu krakowskiej drużyny z 1978 roku.

Fot. historiawisly.pl Fot. historiawisly.pl

Stanisław Gonet urodził się 13 marca 1949 roku w Tarnowie, gdzie rozpoczął również piłkarską karierę. W barwach miejscowego Metalu mierzący 177 cm bramkarz przeszedł przez wszystkie szczeble młodzieżowe. Swoistego rodzaju oknem wystawowym dla Goneta były spotkania reprezentacji Polski juniorów, na które był wielokrotnie powoływany. To właśnie na zgrupowaniach bramkarz zaprzyjaźnił się z Adamem Musiałem, występującym wówczas w Górniku Wieliczka. Po latach można stwierdzić, że dzięki tej znajomości „Biały” - jak nazywali go koledzy - trafił do Białej Gwiazdy.

Podwózka… do składu Wisły
 
W 1967 roku, po jednym z meczów młodzieżówki, działacze Wisły Kraków przyjechali czarną wołgą na negocjacje z Musiałem. Po długich pertraktacjach wieliczanin został zaproszony do samochodu, a dalsze rozmowy miały się odbyć w Krakowie. Dowiedziawszy się o tym, Stanisław Gonet... poprosił o podwózkę do Tarnowa, przez który i tak negocjatorzy musieli jechać. Tego, co stało się po drodze, możemy się tylko domyślać, lecz jedno było pewne - piłkarzami Wisły niedługo później zostali i Musiał, i Gonet! Początek kariery w Krakowie był dla 18-latka okazją do podpatrywania znacznie bardziej doświadczonego Henryka Stroniarza. Przez pierwsze trzy sezony Gonet występował sporadycznie, gdy tylko jego idolowi przytrafiał się jakiś drobny uraz. W końcu w 1970 roku „Biały” na stałe zastąpił między słupkami jednokrotnego reprezentanta Polski.
 
Miejsce w jedenastce było absolutnie zagwarantowane dla wychowanka Metalu. Ba, nawet przy kontuzjach Stanisław Gonet nie był skłonny do oddawania pozycji w wyjściowym składzie. Do legend przeszły m.in. starcie ze Zbrojovką Brno, w którym „Biały” wystąpił z czterdziestostopniową gorączką i obronił rzut karny czy z RWD Molenbeek, kiedy to od 10. minuty meczu Gonet musiał zaciskać zęby po tym, jak pękła mu torebka stawowa. Zresztą w spotkaniu tym jedynym pomysłem Belgów na zdobycie gola było wyeliminowanie z gry wiślackiego bramkarza poprzez zrobienie mu krzywdy. Stanisław Gonet był wówczas w takiej dyspozycji, że nie było na niego innego sposobu. Mimo wielu fauli na golkiperze, nie opuścił on boiska przed czasem. Zrobić to jednak musiał… Adam Musiał, który nie wytrzymał ataków na przyjaciela i sam wymierzył sprawiedliwość jednemu z Belgów, powalając go prawym prostym.
 
Król dowcipu
 
Musiał po tak bezpardonowym zachowaniu decyzją władz został odsunięty od drużyny, a następnie oddany do Arki Gdynia. Przyjaźń była wówczas jednak ważniejsza. Nic dziwnego, wszak obaj piłkarze przyszli razem do Wisły i wspólnie uchodzili za największych żartownisiów. Prym wiódł w tym właśnie Gonet, który zasłynął m.in. z wkręcania młodzieżowców aspirujących do pierwszego składu Wisły. Jednemu z nich w pełni poważnie powiedział, że do wkupienia się do zespołu musi on przynieść gromnicę oraz świadectwo komunijne. Młodzian uwierzył, przez co potem nie miał w szatni łatwego życia.
 
Z największym sentymentem Adam Musiał wspominał jednak psikusa, jakiego bramkarz zrobił całej hokejowej ekipie Podhala Nowy Targ. Piłkarze Wisły zostali ulokowani w tym samym hotelu w Katowicach, co odnosząca wówczas spore sukcesy drużyna Szarotek, która dzień później miała rozgrywać mecz ligowy. Hokeiści potrzebowali relaksu i wyciszenia, ale nie zaznali go, gdyż „Biały” zaczął stroić sobie z nich żarty i wzywał każdego z osobna do hotelowej recepcji na rozmowę międzymiastową w kabinie numer 2. Problem w tym, że nie było tam takiego stanowiska. To jednak nie był koniec - dysponując numerami pokoi zajmowanych przez nowotarżan, Gonet zamawiał pod ich drzwi posiłki w środku nocy. Kelnerzy dostawali białej gorączki, gdy hokeiści zarzekali się, że nie prosili o żadne jedzenie, zawodnicy nie mogli spać, a golkiper Wisły wraz z Adamem Musiałem zaśmiewali się do rozpuku.

Triumfalny powrót
 
Już po odejściu Musiała do Arki, w 1978 roku Wiśle udało się zdobyć pierwszy od lat tytuł mistrzowski. Olbrzymią zasługę miał w tym właśnie Stanisław Gonet, pod wodzą którego defensywa Białej Gwiazdy straciła zaledwie 23 gole w 30 spotkaniach. Niewiele jednak brakowało, by „Biały” nie był ojcem tego sukcesu. Dwa sezony wcześniej w meczu z ŁKS-em Łódź Gonet zderzył się z jednym z rywali i odniósł koszmarną kontuzję - pękła mu wątroba. Wydawało się, że to niefortunne zdarzenie zakończy karierę 27-letniego wówczas gracza, ten jednak wrócił na boiska już po… 2 miesiącach! 
 
Nagrodą za ligowy triumf był występ w Pucharze Europy. W nim Wisła szła jak natchniona aż do ćwierćfinału, w którym uległa szwedzkiemu Malmö w dramatycznych okolicznościach. Za winnego porażki został uznany Gonet, bez którego jednak Biała Gwiazda nigdy nie przeszłaby Zbrojovki Brno czy Club Brugge. Słowo się rzekło i bramkarz myślami zbliżał się do zakończenia przygody z Wisłą. Za namową działaczy pozostał w niej jeszcze sezon i skończył karierę. Łącznie we wszystkich rozgrywkach Stanisław Gonet rozegrał 242 mecze dla krakowskiego klubu, w 86 zachowując czyste konto. „Białemu” nigdy nie było dane wystąpić w seniorskiej reprezentacji.
 
O jeden mecz za dużo...
 
Po zawieszeniu butów na kołku Stanisław Gonet zajmował się trenerką w kilku krakowskich klubach. Mimo lekarskich zakazów w 1995 roku Wiślak wyjechał wraz z kolegami z Białej Gwiazdy sprzed lat na halowy turniej do Niemiec. Gonet - cierpiący już wówczas na kłopoty z sercem i wątrobą - miał nie grać, lecz na rozgrywkach nie stawił się inny golkiper, Marek Holocher. Przemęczony organizm nie wytrzymał trudów meczu i całej podróży. Stanisław Gonet zmarł kilka dni po powrocie do kraju - 20 czerwca 1995 roku. Przyczyną zgonu była śpiączka wątrobowa. Był to pierwszy zmarły piłkarz Wisły z mistrzowskiego składu z 1978 roku.
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony