Strona główna » Aktualności » Gwiazdy Białej Gwiazdy #17: Środkowy filar „żelaznej trójcy” - Władysław Kawula

Gwiazdy Białej Gwiazdy #17: Środkowy filar „żelaznej trójcy” - Władysław Kawula

Data publikacji: 21-06-2017 14:44



Słynący z atomowego uderzenia defensor, którego kibice wywoływali do każdego rzutu wolnego. Lider słynnej „żelaznej trójcy” i piłkarz, którego rekord pod względem ilości występów w Wiśle dopiero po niemal 50 latach pobił Arkadiusz Głowacki. Opoka juniorskich reprezentacji kraju, której w dorosłej kadrze przyszło zagrać tylko 5 razy. Aż w końcu gracz, który przecierał szlaki młodszemu pokoleniu Wiślaków w europejskich pucharach. W dzisiejszych „Gwiazdach Białej Gwiazdy” wspominamy śp. Władysława Kawulę.

Fot. historiawisly.pl Fot. historiawisly.pl

Władysław Kawula urodził się 27 września 1937 roku. Na krakowskiej Olszy, na której się wychowywał, piłka nożna stanowiła nieodłączny element podwórkowych zabaw. A że nastoletni Kawula podał się na tatę, który występował w lokalnej Rakowiczance, szybko z okolicznych prowizorycznych boisk przeniósł się na profesjonalne obiekty. Za sprawą ojca Władysław Kawula rozpoczął treningi w Prądniczance, której stadion otrzymał po latach właśnie jego imię. Już w wieku niespełna 15 lat, wyróżniający się z grona młodzieżowców zawodnik został dostrzeżony przez Wisłę Kraków i zmienił otoczenie. 

Wybitny reprezentant… kadr juniorskich
 
W czasach juniorskich występów w Białej Gwieździe talent Władysława Kawuli został oszlifowany, a młodzianowi została przypisana pozycja defensywnego pomocnika lub jednego z obrońców. Jednak nie tylko zadania defensywne spoczywały na nastolatku. Dysponujący najsilniejszym uderzeniem z całego zespołu, to właśnie Kawula był etatowym wykonawcą rzutów wolnych i karnych. Połączenie umiejętności gry w destrukcji i egzekwowania stałych fragmentów gry szybko zaowocowały powołaniem do młodzieżowej reprezentacji Polski. Na wszystkich szczeblach wiekowych kadr juniorskich Władysław Kawula rozegrał łącznie aż 60 spotkań. Olbrzymia szkoda, że w późniejszych czasach nie przełożyło się to na liczbę występów w seniorskiej ekipie. W niej licznik zatrzymał się zaledwie na 5 potyczkach - z Francją, Jugosławią, Irlandią Północną i dwukrotnie z Węgrami. 
 
Debiut w narodowych barwach przypadł na dzień po 23 urodzinach Władysława Kawuli. Znacznie wcześniej, bo przed ukończeniem 19 lat Wiślak po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie pierwszej drużyny Białej Gwiazdy. Decyzją ówczesnego trenera, a wcześniej świetnego napastnika, Artura Woźniaka, Kawula zaliczył premierowy występ w wyjazdowym starciu z Gwardią Warszawa, zakończonym bezbramkowym remisem. I choć w tym starciu młody piłkarz Wisły zagrał jeszcze jako pomocnik, w kolejnych kolejkach już na stałe został „przytwierdzony” do obrony. Decyzja opiekuna klubu wybroniła się sama, mimo iż początki wcale nie musiały na to wskazywać. Kilka tygodni po pierwszoligowym debiucie Wiślacy ulegli na wyjeździe Legii aż… 0:12. Aż ciężko w to uwierzyć, ale tak formowała się słynna „żelazna trójca”, był to bowiem drugi mecz, w którym Władysław Kawula zagrał wspólnie z Fryderykiem Monicą. Na trzeciego w linii defensywy, Ryszarda Budkę, Kawula i Monica czekali do pucharowej rywalizacji z Błękitnymi Kielce, wygranego 9:0. Od tego czasu trójka obrońców była niemal nierozłączna, zarówno na boisku, jak i poza nim. 
 
Z wolnych bramki i… bramy!
 
W latach 1957-1961, Władysław Kawula rozegrał komplet ligowych spotkań od pierwszej do ostatniej minuty! Również w tym okresie wiślacki stoper po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców. Było to w pierwszej kolejce sezonu 1958, kiedy to Kawula pokonał z jedenastu metrów bramkarza Polonii Bydgoszcz. W tych samych rozgrywkach 20-letni wówczas obrońca zdobył gola z rzutu wolnego. Po pięknym strzale z ok. 30 metrów Wiślak nie dał szans golkiperowi Legii, Henrykowi Stroniarzowi, który później przez wiele lat występował w barwach Białej Gwiazdy. 
 
Wydawało się to dziwne, że na tak młodym graczu ciążyła odpowiedzialność za stałe fragmenty gry. Gdy jednak na treningu trener Josef Kuchynka zauważył, że z zawodników próbujących dokopać z połowy boiska do słynnej, nieistniejącej już wiślackiej bramy, jako jedyny z powodzeniem robi to Kawula, jasnym stało się kto będzie egzekutorem rzutów wolnych. W kolejnych latach, przyzwyczajeni do tego kibice skandowali nazwisko stopera, gdy tylko sędzia odgwizdywał rzut wolny. I nieraz musiało to przyprawiać o gęsią skórkę golkiperów ekip rywali, którzy często po takich sytuacjach musieli wyciągać piłkę z siatki. Łącznie Władysław Kawula zdobył dla Wisły aż 26 goli w lidze i 10 w innych rozgrywkach, co daje naprawdę imponującą liczbę 36 trafień. Jedyny raz słynny obrońca dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w wyjazdowym meczu z Lublinianką, w jedynym sezonie, w którym Wiśle przyszło wówczas grać w II lidze. 
 
Defensywą do pucharów
 
Biała Gwiazda szybko podniosła się i wróciła na należne jej miejsce, zdobywając drugie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej jako beniaminek. Co więcej, w sezonie 1965/1966 Wiślacy stracili tylko 22 bramki w 26 potyczkach, co i dziś byłoby niesamowitym wynikiem. Rok później krakowianie wznieśli w górę Puchar Polski, dzięki czemu mogli po raz pierwszy reprezentować swoje miasto w europejskich rozgrywkach. Władysław Kawula wystąpił oczywiście od deski do deski w obu dwumeczach Pucharu Zdobywców Pucharów - z HJK Helsinki i HSV Hamburg, będąc najlepiej ocenianym z Polaków. Być może była to zasługa butów marki „Puma”, jakie stoper otrzymał przed starciem w RFN-ie. Na bardzo grząskiej murawie tylko Kawula nie miał problemów z utrzymaniem się na nogach i to on najlepiej powstrzymywał szalejących Niemców z Uwe Seelerem na czele. Wisła przegrała, lecz i tak pokazała się z nienajgorszej strony. A sam Kawula, gdyby tylko był młodszy i gdyby wówczas polskim piłkarzom można było swobodnie wyjeżdżać za granicę, bez wątpienia otrzymałby kilka naprawdę ciekawych ofert. 
 
Łącznie Władysław Kawula rozegrał w Wiśle równo 400 meczów, z czego w aż 399 grał od pierwszej do ostatniej minuty! Wielki Wiślak zakończył pierwszoligową karierę w wieku 33 lat i przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie reprezentował polonijny zespół White Eagles Chicago. Po dwóch latach Kawula powrócił do Polski i reprezentował jeszcze barwy Victorii Jaworzno oraz Kalwarianki, w której pełnił również funkcję trenera w czasach największych sukcesów klubu z Kalwarii Zebrzydowskiej. Władysław Kawula zmarł 1 lutego 2008 roku w wieku 70 lat. Dwa lata wcześniej wybrany został członkiem jedenastki stulecia, co najlepiej podkreśla, jak ważną był postacią w historii Wisły Kraków. 
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony