Strona główna » Aktualności » Gwiazdy Białej Gwiazdy #10. Najwszechstronniejszy z wszechstronnych - Mieczysław Balcer

Gwiazdy Białej Gwiazdy #10. Najwszechstronniejszy z wszechstronnych - Mieczysław Balcer

Data publikacji: 21-04-2017 11:24



Umiejętność występowania na kilku pozycjach często wymagana jest przez szkoleniowców, a uniwersalni piłkarze zawsze mogą liczyć na uznanie kibiców. Tym większy podziw muszą budzić sportowcy, którzy doskonale radzą sobie w kilku dyscyplinach jednocześnie. A co, gdy innym sportem jest lekkoatletyka, a dokładniej jej najbardziej wszechstronna konkurencja - dziesięciobój? Tak, to możliwe. Przed Państwem sylwetka śp. Mieczysława Balcera - wielkiego lewoskrzydłowego Wisły, reprezentanta Krakowa w… koszykówce oraz jednego z najlepszych przedwojennych lekkoatletów w Polsce!

Fot. historiawisly.pl Fot. historiawisly.pl

Skoro o dziesięcioboiście mowa, nic dziwnego, że to jemu jest poświęcony dziesiąty odcinek naszego cyklu. Mieczysław „Bazyli” Balcer urodził się 12 czerwca 1906 roku w Krakowie w rodzinie cenionego wytwórcy wędlin. Po narodzinach kolejnego z małych Balcerów, rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę z kamienicy przy Placu Szczepańskim do mieszkania przy ul. Czystej. Bez wątpienia taki obrót spraw był korzystny dla ich pociech, które od tego czasu miały o krok Park Jordana i Błonia, na których to młodzież najczęściej uprawiała sport.

Przez Pasy do Wisły
 
Już w wieku dziesięciu lat, mały Mietek wraz z kolegami z okolicy założył drużynę „Białych” i zgłosił się na treningi do… Cracovii, która zapraszała właśnie talenty z dzikich ekip. Na przyjęciu chłopców skończyła się jednak opieka trenerów Pasów, którzy zupełnie nie zajmowali się młodzianami. Dość powiedzieć, że „Białym” przydzielono obuwie tak duże, że nie byli oni w stanie biegać, a tym bardziej grać w piłkę. Decyzją kapitana osiedlowego teamu, rok później chłopcy postanowili postarać się o miejsce w bliższej domu Wiśle. Któż wtedy spodziewałby się, że z małego adepta futbolu wyrośnie gracz, który najbliższe osiemnaście lat spędzi w koszulce z Białą Gwiazdą na piersi! I choć w Cracovii Mieczysław Balcer uprawiał także inne dyscypliny sportu, wraz z przeniesieniem się na przeciwną stronę Błoń, postawił on głównie na futbol oraz lekkoatletykę. 
 
Po pięciu latach przebijania się przez liczne wówczas struktury juniorskie, Balcer otrzymał szansę na debiut w pierwszym zespole. 12 sierpnia 1923 roku 17-latek wybiegł na plac gry w wyjazdowym meczu z Wartą Poznań (2:4). Jak się później okazało, z miastem tym potem sportowiec ten związał swe życie. Żeby było ciekawiej, również premierowe trafienie Balcera przypadło właśnie na poznaniaków. Niespełna miesiąc później liczący 17 lat, 2 miesiące i 29 dni zawodnik w Krakowie pokonał bramkarza Warty.
 
W kadrze przed osiemnastką!
 
Debiutancki sezon Mieczysława Balcera należał do tak udanych, że na dwa dni przed osiągnięciem pełnoletności Wiślak otrzymał szansę debiutu w seniorskiej reprezentacji narodowej! I choć w meczu z USA Balcer nie wpisał się jeszcze na listę strzelców, w kolejnym spotkaniu kadry zapewnił on wygraną z Turkami. Co ciekawe, kariera piłkarza Białej Gwiazdy w reprezentacji należała do najbardziej intensywnych zanim ten miał na karku 20 lat.
 
Licznik występów w koszulce z orzełkiem na piersi zatrzymał się w latach trzydziestych. W 1932 roku selekcjonerem Polski został bowiem słynny gracz Cracovii - Józef Kałuża, z którym nieopierzony jeszcze Wiślak wdał się w sprzeczkę kilka lat wcześniej w jednej z pokazowych potyczek reprezentacji Krakowa. Błędy z przeszłości skutkowały brakiem kolejnych powołań. U Kałuży Balcer zagrał więc tylko jeden raz i w dodatku został pokazowo zmieniony w trakcie gry. W sumie „Bazyli” dziesięciokrotnie przywdziewał narodowe barwy i aż osiem razy pokonywał bramkarzy przeciwników. Gdyby tylko opiekunem kadry A był ktoś inny niż legenda Pasów, statystyka ta mogłaby być dużo bardziej wyśrubowana. 
 
Asystent-huragan!
 
Co jednak nie było dane w reprezentacji, powodziło się na lokalnym podwórku w Krakowie. Podwójna korona mistrzowska w pierwszych dwóch sezonach I ligi w Polsce nie stałaby się faktem, gdyby nie niesamowite mecze Balcera. Występujący głównie na lewym skrzydle zawodnik właśnie w latach 1927-1928 notował najlepsze wyniki strzeleckie, zdobywając odpowiednio 13 i 15 goli.
 
To jednak nie wszystko! Gdyby istniały wówczas klasyfikacje kanadyjskie - które później przywędrowały zza oceanu z NHL - mimo mniejszej liczby trafień od Henryka Reymana to Balcer mógłby w nich wygrywać. Łącznik słynął bowiem z wypracowywania kolegom sytuacji podbramkowych. Zdarzały się jednak i spotkania, w których to właśnie „Bazyli” brał się za zdobywanie bramek i punktów. Tak było choćby w meczu z Polonią Warszawa w 1929 roku, gdy Balcer popisał się jednym z czterech hat-tricków w karierze i dołożył do tego kluczowe podanie, a Wisła zwyciężyła 4:3. „Złudzenia dość szybko zostały rozwiane za sprawą jednego tylko piłkarza. Lewoskrzydłowy gości, wysoki, atletycznie zbudowany mężczyzna, był po prostu nie do powstrzymania. Z piłką u nogi pędził jak huragan. Przeciwników mijał, jakby to byli przedszkolacy” - wspominał na łamach jednej z części „Encyklopedii piłkarskiej FUJI” sympatyzujący z Polonią redaktor Mieczysław Szymkowiak.
 
Szalony „jedenastobój”
 
Podobnie było i w pamiętnym meczu z Czarnymi Lwów rozegranym 13 września 1931 roku, w którym Mieczysław Balcer zdobył zwycięską bramkę w ostatniej minucie gry. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż tego samego dnia Wiślak na stadionie lwowskiej Pogoni został mistrzem Polski w najbardziej wyniszczającej kondycyjnie dyscyplinie lekkoatletycznej - dziesięcioboju! Balcer objął prowadzenie już po biegu na 100 metrów, w którym popisał się fantastycznym rekordem życiowym - 11,1 sekundy. Reprezentujący sekcję wiślackiej „królowej sportu” zawodnik prowadził aż do dziewiątej konkurencji, którą był skok o tyczce. W dyscyplinie tej 25-latkowi nie poszło najlepiej, przez co na pozycję lidera wysunął się Wieczorek z AZS-u Wilno. Do zakończenia zmagań pozostawał tylko piekielnie męczący bieg na 1500 metrów, w którym do wygranej Balcerowi potrzebna była przewaga około 120 metrów na mecie! Przed startem do Wiślaka podszedł jego kompan z drużyny piłkarskiej - Henryk Reyman, który całym sercem wspierał swojego pozaboiskowego przyjaciela. I choć bieg rozpoczął się dobrze dla wilnianina, któremu tempo dyktował klubowy kolega - Wojtkiewicz, Mieczysław Balcer w połowie dystansu postawił wszystko na jedną kartę i ruszył w szaleńczą szarżę. Przewaga systematycznie rosła, a Wiślak jako jedyny zszedł poniżej pięciu minut, kończąc bieg z czasem 4:59,8. Jak się okazało, czas ten pozwolił krakusowi odzyskać złoty medal mistrzostw Polski!
 
Jak sam wspominał Henryk Reyman, jego radość i duma z wyczynu przyjaciela łączyły się z niepokojem o jego szanse na grę w meczu z Czarnymi. Na własne życzenie i odpowiedzialność „Bazyli” postanowił wystąpić, a o jego nieziemskiej kondycji niech świadczy fakt, że jego decydujące trafienie miało miejsce tuż przed końcem gry! Tak to Balcer w jednym dniu odniósł dwa wielkie zwycięstwa, zdobywając w dziesięcioboju 6546 punktów, a przez strzelenie bramki decydując o wywalczeniu dwóch punktów przez piłkarską jedenastkę Białej Gwiazdy.
 
Na uczelni i… obrazach
 
Po takim osiągnięciu nie było chyba dziennikarza, który traktowałby Balcera bez należytego szacunku. Wszyscy byli zachwyceni osiągnięciem 25-latka, a ten niezrażony rosnącą popularnością kontynuował swoją niesamowitą karierę. Cieszyli się z tego i kibice Wisły, i… kibicki samego Balcera, którego atletyczna budowa ciała powodowała zachwyt płci pięknej oraz sympatyzującego z Białą Gwiazdą malarza - Vlastimila Hofmana. To właśnie Balcer najczęściej pozował artyście przy tworzeniu obrazów mających ukazać doskonałość ludzkiego ciała, czego przykładem jest choćby jedno ze znanych dzieł Hofmana - „Dyskobol”. 
 
Vlastimil Hofman: „Dyskobol”, źródło: historiawisły.pl
 
Mimo łączenia dwóch, a nawet trzech dyscyplin sportowych (w wolnych chwilach piłkarz i lekkoatleta reprezentował Kraków również jako koszykarz!), Mieczysław Balcer zdecydował się jeszcze na podjęcie studiów. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pierwszą uczelnią, jaka wprowadziła akademickie kierunki sportowe był Uniwersytet Poznański. Niezrażony tym faktem Balcer zaaplikował i dostał się na wymarzone zajęcia. Wydawać by się mogło, że wiązać się to musiało z zakończeniem przygody z Wisłą Kraków, jednak w przypadku tego sportowca niczego nie można było być pewnym. Od 1926 do 1934 roku Wiślak… dojeżdżał pociągami na prawie każde spotkanie Białej Gwiazdy. Jak sam przyznał na łamach „Tempa”, opuścił on tylko dwa mecze, gdy… dwukrotnie przez pomyłkę wsiadł do złego pociągu!
 
O tyczce w garniturze!
 
Po zakończeniu kariery zawodniczej w wieku 29 lat Mieczysław Balcer osiadł na dobre w Poznaniu, gdzie poświęcił się pracy akademickiej. Oczywiście Wiślak nie byłby sobą, gdyby nie związał się całkiem ze sportem, w związku z czym oprócz prowadzenia zajęć z futbolu i lekkiej atletyki, sam uprawiał koszykówkę oraz… hokej! Już po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku, Balcer jeszcze jeden raz włożył piłkarskie buty i wystąpił w meczu Warty Poznań. Sześć lat później na 12 miesięcy został opiekunem rodzącego się Lecha Poznań, będąc… jednym z pięciu szkoleniowców w Polsce z najwyższymi uprawnieniami trenerskimi! W kolejnych latach Mieczysław Balcer zajął się przede wszystkim szkoleniem młodzieży w poznańskim AWF-ie. To stamtąd bierze się ostatnia na dziś anegdota - gdy siwiejący profesor, zdenerwowany postawą swoich studentów, wziął tyczkę i nie przejmując się zbytnio garniturem i lakierkami pokazał młodym adeptom, co znaczy mieć sport we krwi!
 
Mieczysław Balcer zmarł w Poznaniu w 1995 roku, mając niespełna 90 lat. Wielki Wiślak został pochowany z honorami w stolicy Wielkopolski. Na pogrzebie nie mogło zabraknąć delegacji Białej Gwiazdy, która upamiętniła najwszechstronniejszego sportowca w historii klubu. 
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony