Strona główna » Aktualności » Futbol na tak, wynik na nie. Arka - Wisła 4:1

Futbol na tak, wynik na nie. Arka - Wisła 4:1

Data publikacji: 26-11-2018 20:07



W mroźny listopadowy wieczór w Gdyni Wiślacy kończyli 16. kolejkę Lotto Ekstraklasy. Rywalem Białej Gwiazdy była Arka Gdynia, która ostatnio zanotowała znaczący progres formy. Podopieczni Zbigniewa Smółki w ostatnich spotkaniach w niczym nie przypominali już grającego bez ładu i składu zespołu z początku rozgrywek. Żółto-Niebiescy udowodnili swoją dobrą dyspozycję i po naprawdę porywającym spotkaniu pokonali Białą Gwiazdę 4:1. Należy jednak przyznać, że gdyby szczęście stało po stronie Wiślaków to wynik mógłby być zupełnie inny.
Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

W barwach Wisły zabrakło zmagających się z drobnymi urazami Pawła Brożka, Kamila Wojtkowskiego i Vullneta Bashy. Tego ostatniego w wyjściowym składzie zastąpił Tibor Halilović, który musiał wcielić się w rolę najbardziej defensywnego pomocnika. Chorwat po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce, absolutnym debiutantem w sezonie 18/19 był zaś Matej Palčič, który wskoczył w miejsce pauzującego za żółte kartki Jakuba Bartkowskiego. Arka, która do gry przystąpiła w żelaznym zestawieniu, chciała wykorzystać możliwie mniejsze zgranie w zespole Białej Gwiazdy i już od pierwszych minut przycisnęła krakowian, którzy uwijali się jak w ukropie, by zażegnać niebezpieczeństwo pod własną bramką. 
 
Kwadrans w pełnym gazie
 
Już w 2. minucie Adam Deja przedarł się lewą flanką, którą zabezpieczać miał Palčič, po czym dośrodkował w pole karne, gdzie drugi najmniejszy na boisku Luka Zarandia oddał celny strzał głową. Na posterunku był jednak Mateusz Lis, który pewnie schwytał piłkę. Minutę później wiślacki golkiper ponownie miał okazję się wykazać, gdy po wrzutce Marciniaka z lewej flanki Nabil Aankour dołożył nogę i zmienił tor lotu piłki. Tym razem Lis wyciągnął się jak struna i złapał futbolówkę zmierzającą do bramki tuż przy lewym słupki bramki Wisły. Odpowiedź Białej Gwiazdy mogła być piorunująca - po szybkiej kontrze i podaniu Boguskiego w sytuacji sam na sam z ostatnim obrońcą znalazł się Jesús Imaz. Hiszpan nawinął rywala i zdecydował się na uderzenie z około 25. metrów. Kopnięta lewą nogą futbolówką poleciała łukiem i znalazła się poza zasięgiem frunącego w powietrzu Pavelsa Šteinborsa, lecz Łotyszowi w sukurs przyszedł słupek. Była 6. minuta meczu. Kilkadziesiąt sekund później po rzucie rożnym egzekwowanym przez Wiślaków piłka spadła pod nogi Halilovicia, który nie namyślając się długo kropnął z woleja ile sił w nogach - tym razem skutecznie interweniował Šteinbors, końcami palców przerzucając futbolówkę nad poprzeczkę. 
 
Pierwszy kwadrans gry prowadzony był w naprawdę szalonym tempie, a obie drużyny skupione były głównie na ataku. Każda pojedyncza strata skutkowała groźną sytuacją, o czym Wiślacy przekonali się w 9. minucie. Piłkę zgubił Košťál, a Janota podaniem w uliczkę obsłużył Macieja Jankowskiego, który urwał się Palčičiowi i utrzymywał bezpieczną przewagę nad próbującym go dogonić Marcinem Wasilewskim. Były zawodnik Wisły jako pierwszy wbiegł w pole karne i oddał celny strzał, ale Lis w nieco hokejowy sposób odbił piłkę nogami na rzut rożny. Po chwili Janota dryblingiem minął Košťála i huknął na bramkę, zmuszając Lisa do piąstkowania. 
 
Do pięciu razy sztuka
 
Po dziesięciu minutach 21-letni golkiper Białej Gwiazdy miał już na koncie cztery skuteczne interwencje - piąta jednak zupełnie mu nie wyszła. Kolejny raz kombinacyjną akcję lewą stroną rozegrali Arkowcy, a Jankowski podał do Aankoura. Marokańczyk zbiegł z boku boiska w kierunku środka i uderzył prawą nogą po ziemi. Piłkę zmierzającą w krótki róg próbował odbić Lis, ale zrobił to tak niefortunnie, że piłka prześlizgnęła się po opuszkach jego palców i zatrzepotała w siatce. Chwilę później mogło zrobić się 2:0, lecz tym razem bramkarz krakowian zrehabilitował się za swój wcześniejszy błąd broniąc uderzenie głową Jankowskiego i ofiarnym padem zapobiegając oddaniu dobitki przez tego samego gracza.
 
Będąca nieco w szoku Wisła przetrwała napór Arkowców także dzięki Palčičiowi, który we własnym polu karnym ofiarnym wślizgiem wygarnął piłkę sprzed nóg Aankoura, zmieniając tym samym kolor swych spodenek z białych na zielono-brązowe. Chwilę później Słoweniec pokazał się z dobrej strony z przodu, zabierając futbolówkę Marciniakowi i oddając ją Haliloviciowi. Chorwat odegrał ją do wybiegającego na pozycję Palčičia, a ten dośrodkował wprost na głowę Zděnka Ondráška. Czech przymierzył tak, że futbolówka odbiła się jeszcze od prawego słupka bramki Arki i przekroczyła linię bramkową. Zamiast iść za ciosem, podopieczni Macieja Stolarczyka po siedmiu minutach zostali zmuszeni do ponownego odrabiania strat. W wydawałoby się niegroźnej sytuacji Dawid Kort stracił piłkę, ta trafiła na lewą stronę wprost pod nogi Adama Marciniaka, który wypatrzył w polu karnym Lukę Zarandię. Gruzin otrzymał dwie okazje do strzału - pierwszą zmarnował, trafiając futbolówką wprost w Macieja Sadloka, drugą już wykorzystał. Na nieszczęście dla krakowian piłka po odbiciu od Sadloka trafiła ponownie wprost pod nogi piłkarza z Zakaukazia, a ten nie zwykł marnować takich prezentów. 
 
Jankes z tyłu, Jankes z przodu
 
Wisła była bliska wyrównania już sześć minut później - po centrze Korta z rzutu rożnego po raz kolejny najwyżej wyskoczył Ondrášek i po raz kolejny piłka po jego strzale zmierzała w światło bramki. Tym razem Šteinborsowi z odsieczą przybył Jankowski, który głową wybił futbolówkę nad bramkę.  Na sytuacji z 33. minuty w zasadzie zakończyła się interesująca część pierwszej połowy. Drugą lepiej rozpoczęli gdynianie - strzał Dei z powietrza odbił się od jednego z Wiślaków i poszybował nad bramką. W 52. minucie kombinacyjną akcję rozegrali Boguski z Ondráškiem, a Czech zgrał piłkę piętą do Košťála - Słowak nie namyślał się i uderzył bez przyjęcia w światło bramki, ale Šteinbors jakimś cudem skutecznie interweniował i zamiast gola krakowianie mieli tylko rzut różny. 
 
Następne minuty stały pod znakiem strzałów piłkarzy Arki niemal z każdej pozycji. Swe szanse mieli Zbozień, Aankour i Janota, lecz za każdym razem Mateusz Lis odbijał futbolówkę do boku. W 60. minucie Wiślacy powinni byli doprowadzić do remisu - po głupiej stracie Arkowców Martin Košťál posłał wysoko zawieszoną piłkę w pole karne, a zupełnie niepilnowany przez rywali Rafał Boguski główkował z pięciu metrów tuż obok prawego słupka Šteinborsa. Jakim cudem piłka nie wpadła do bramki… A o tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, Wiślacy przekonali się po kwadransie. Po podaniu z głębi pola w sytuacji sam na sam z Lisem znalazł się Jankowski. „Jankes” trafił w wybiegającego bramkarza, a piłka poszybowała pionowo do góry, co było po myśli napastnika Śledzi. 28-latek nieco wsparłszy się na Marcinie Wasilewskim głową skierował piłkę w kierunku bramki. Na nic zdała się rozpaczliwa interwencja Macieja Sadloka w okolicy linii bramkowej - skończyło się na tym, że Wiślak wraz z piłką znalazł się w siatce.
 
Teren wybitnie nieprzyjazny
 
Podopieczni Macieja Stolarczyka próbowali jeszcze zbliżyć się na dystans jednej bramki - w 81. minucie Wiślacy rozklepali obronę Arki, a Rafał Boguski trafił futbolówką w twarz Adama Dei. Piłka po odbiciu trafiła pod nogi Jesúsa Imaza, a ten mógł mówić o olbrzymim pechu, tym razem trafiając w poprzeczkę. Cztery minuty później dobrą wrzutkę wykonał Rafał Pietrzak, a Matej Palčič główkował celnie, ale w zasięgu rąk Pavelsa Šteinborsa, który popisał się fenomenalną paradą. Wiślacy coraz bardziej zadamawiali się pod bramką Arki, ale na to tylko czekała ekipa Zbigniewa Smółki. Arkowcy w 89. minucie wyprowadzili bowiem zabójczą kontrę, po której Lis uporał się ze strzałem Marcusa da Silvy, ale wobec dobitki Zarandii był zupełnie bez szans. Gruzin tym samym skompletował dublet, a Wisła nie miała już okazji podjąć rękawicy. Nieprzyjazna ostatnio Gdynia pozostaje więc nieprzyjazna.
 
Arka Gdynia - Wisła Kraków 4:1 (2:1)
1:0 Aankour 15’
1:1 Ondrášek 20’
2:1 Zarandia 27’ 
3:1 Jankowski 75’
4:1 Zarandia 89’ 
 
Arka: Šteinbors - Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak - Deja, Janota (87’ da Silva), Nalepa (74’ Danch) - Zarandia (90+2’ Siemaszko), Jankowski, Aankour 
 
Wisła: Lis - Palčič, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Kort (68’ Kolar), Halilović - Boguski, Imaz, Košťál (80’ Bartosz) - Ondrášek
 
Żółte kartki: Deja - Wasilewski
 
Sędziował: Daniel Stefański z Bydgoszczy 
 
Widzów: 5 776
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA 


do góry strony