Strona główna » Aktualności » Feliks: Niech nasza seria trwa!

Feliks: Niech nasza seria trwa!

Data publikacji: 19-03-2018 13:00



Wiślacy z Centralnej Ligi Juniorów są jak na razie nie do zatrzymania. Po zwycięstwie z Progresem Kraków ich kolejną ofiarą padł Stomil Olsztyn, który na boisku w Myślenicach poległ 0:2. Wynik spotkania pewnym strzałem z rzutu karnego ustalił Michał Feliks, który rozegrał w tym meczu osiemdziesiąt minut, a zastąpiony został przez Dawida Malika. Jakie odczucia towarzyszyły mu po zakończeniu meczu i co myśli na jego temat? 

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

„Nasz początek był trochę słaby pod kątem fizycznym, choć przeciwnik nie był pod tym względem aż tak wymagający, jak się tego spodziewaliśmy. Myśleliśmy, że mocniej nas zaatakują. Przede wszystkim jednak zdobyliśmy trzy punkty, więc czujemy się dobrze - niech nasza seria trwa!” - mówił uradowany zawodnik Białej Gwiazdy.

Walka z happy endem

W początkowych 45 minutach piłkarze z obu ekip stoczyli wiele siłowych, czasem nieco ostrych pojedynków. „W pierwszej połowie było kilka fizycznych starć, ale Stomil mimo wszystko bardzo źle się ustawiał, przez co mieliśmy dużo miejsca i nie musieliśmy aż tyle biegać i walczyć” - porównywał oba tegoroczne starcia swojej drużyny Feliks. 

Podopieczni Mariusza Jopa wyszli na prowadzenie tuż przez przerwą, a wynik rywalizacji otworzył Mateusz Wyjadłowski. Był to bardzo ważny moment tego spotkania, który zdaniem napastnika Białej Gwiazdy pozytywnie wpłynął na grę jego zespołu po zmianie stron. „Bramka do szatni zdecydowanie nam pomogła. Można powiedzieć, że w pierwszej połowie stwarzaliśmy sobie sytuacje do objęcia prowadzenia, ale przez długi czas nic nie wpadało, więc ten gol pomógł nam psychicznie i na drugą odsłonę wyszliśmy już troszkę wyluzowani, ale i jeszcze bardziej zmotywowani. Chcieliśmy zdobyć drugą bramkę” - twierdził 18-latek.

Siła razy ramię

Drugie trafienie rzeczywiście nadeszło, ale trzeba było na nie czekać aż do 81. minuty. Wtedy to Feliks został sfaulowany w polu karnym rywala, a następnie sam wymierzył sprawiedliwość, ustanawiając w ten sposób końcowy rezultat. „Z mojej perspektywy karny był ewidentny - zostałem kopnięty w nogi” - komentował. Tak samo z resztą, jak przy wyborze sposobu strzału. „Przy jedenastce chciałem po prostu uderzyć z całej siły. Nie bawiłem się w technikę, bo warunki nie były do tego sprzyjające. Siła razy ramię, jak to się mówi. Myślę, że bramkarz nie miał zbytnich szans” - podsumował strzelec, który swoim golem sprawił sobie przedwczesny prezent urodzinowy.

Wspomniana już aura rzeczywiście nie sprzyjała zawodnikom. Na szczęście jednak to Wiślacy lepiej poradzili sobie z przeciwnościami i zainkasowali trzy punkty. Jak minusowa temperatura wpływała na dyspozycję zawodników? „Warunki troszkę utrudniały nam grę. Przez cały tydzień było w miarę okej i nie było śniegu, a w sobotę wyszliśmy na dość śliską murawę, przez co troszkę inaczej nam się grało, a piłka czasami odskakiwała” - odpowiadał jeden z bohaterów spotkania.

Ambicja przede wszystkim

Feliks przyznał także, że stawia zarówno sobie, jak i drużynie górnolotne cele na nadchodzącą resztę sezonu, a kolejne zwycięstwa mogą tylko napędzać drużynę. „Przed meczem czuliśmy się faworytami. Po pierwsze podbudowało nas ostatnie derbowe zwycięstwo, a po drugie wiemy, o co gramy i patrzymy w górę tabeli. Moją ambicją jest zająć drugie miejsce w lidze, o pierwsze byłoby już naprawdę bardzo trudno. Chcę, żebyśmy naprawdę powalczyli w tych rozgrywkach. Nie lekceważyliśmy jednak rywali, choćby dlatego, że w pierwszym starciu przysporzyli nam wielu problemów” - mówił.

Aby aspiracje  18-latka mogły się spełnić, niezwykle ważne jest zdobywanie kompletu oczek w domowych pojedynkach z ekipami z dołu tabeli. Młody Wiślak jest tego świadomy i sam podkreśla wagę takich wiktorii. „W tego typu potyczkach zdobycie trzech punktów jest dla nas wręcz obowiązkiem. Na koniec sezonu decydowały będą pewnie pojedyncze punkty, a różnica między drużynami w czubie tabeli nie będzie duża. Dodatkowo każdy walczy o utrzymanie, więc nikt nie odpuści - tak samo jak Stomil w tym meczu. Olsztynianie dawali z siebie wszystko, ale byliśmy lepsi” - zadeklarował były gracz FC Nantes.

W przyszłą niedzielę podopieczni trenera Mariusza Jopa udadzą się w podróż do Pruszkowa, by powalczyć o punkty z miejscowym Zniczem. Jaki jest cel tej podróży dla napastnika Białej Gwiazdy? To chyba oczywiste. „Do Pruszkowa jedziemy po trzy punkty, chcemy żeby nasza seria zwycięstw trwała jak najdłużej!” - zakończył Feliks.

Tomasz Brożek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

 



do góry strony