Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Drzazga: Nie będę mówił, że nie jest ciężko
Drzazga: Nie będę mówił, że nie jest ciężko
Data publikacji: 25-01-2016 14:11Krzysztof Drzazga trafił do drużyny Białej Gwiazdy z Polkowic. Kiedy usłyszał, że interesuje się nim Wisła, to myślał, że to żarty. Teraz, po blisko dwóch miesiącach spedzonych w krakowskiej drużynie, mówi o swojej przeprowadzce pod Wawel oraz celach, jakie stawia sobie na najbliższe miesiące.
Fot. Adam Koprowski

Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką? Kto zabrał cię na pierwszy trening?
Na pierwszy trening w wieku 5 lat zaprowadziła mnie mama. W Przemkowie otwarta została grupa dla młodych chłopaków. Potem miałem krótki epizod w drużynie Arkonu Przemków, żeby potem wrócić do Zametu, i to tutaj rozpoczęła się moją poważna przygoda z piłką.
Jakie były twoje pierwsze myśli, gdy usłyszałeś, że interesuje się tobą Wisła Kraków?
Pomyślałem sobie, że ktoś sobie ze mnie żartuje. Grając na niższych szczeblach rozgrywkowych nie wybiegałem tak daleko w przyszłość, a skupiałem się na każdym kolejnym meczu. Nie przyszło mi nigdy do głowy, że może się mną zainteresować taki klub jak Wisła. Wiem, że byłem obserwowany przez klubowych skautów, m.in. Marcina Kuźbę. Starałem się jednak o tym nie myśleć, bo mogłoby to wywołać niepotrzebny stres. Robiłem wszystko, żeby z soboty na sobotę grać jak najlepiej dla drużyny i chyba wyglądało to dobrze.
Nie obawiałeś się przejścia do takiego klubu? To dla ciebie musiał być wielki przeskok.
Oczywiście strach z tyłu głowy się pojawił, że mogę sobie nie poradzić, ale duży wpływ miało otoczenie moich bliskich i kolegów z drużyny, a przede wszystkim ja sam doszedłem do wniosku, że taka szansa może się już nie powtórzyć. Tym bardziej, że zgłosiła się po mnie Wisła Kraków. Szybko obrałem kierunek, żeby trafić do Krakowa.
Twoje życie chyba znacznie się zmieniło po tym transferze?
Jeszcze nie tak bardzo, bo ledwo dołączyłem do drużyny, a już jesteśmy na obozie w Turcji. Fakt, że przeprowadzka do tak dużego i pięknego miasta, jakim jest Kraków, zmieni moje życie. Poznałem już dobrze okolice, w której mieszkam. Dołączy do mnie moja dziewczyna, więc nie będę sam, a w dodatku mamy tutaj kilku znajomych. Chłopaki dobrze mnie przyjęli w szatni, więc jestem optymistycznie nastawiony.
Masz już za sobą wiele dni i treningów z drużyną. Zdążyłeś z kimś z zespołu nawiązać szczególne relacje?
Na treningi dojeżdżam z Denisem Popoviciem, „Riczim” i Bobanem Joviciem, którzy bardzo mi pomagają. Jestem im wdzięczny, że nie sprawia im to problemu, żeby mnie zabrać do Myślenic, a potem odstawić do domu. Reszta drużyny bardzo dużo mi podpowiada, szczególnie Arek Głowacki, który zawsze coś szepnie do ucha. Nie ma co ukrywać, że po trzech tygodniach trenowania tutaj, odczuwam dużą różnicę. Poziom zajęć między trzecią ligą a Ekstraklasą jest dla mnie wielkim przeskokiem. Nie będę mówił, że nie jest ciężko, bo jest. Już teraz odczuwam zmęczenie, ale wiem, że zaprocentuje to w przyszłości.
Jakie stawiasz sobie cele na najbliższe miesiące?
Celem na ten sezon jest, żeby przebić się do pierwszego zespołu i zadebiutować w Ekstraklasie. Nie mówię, żeby od razu grać i być najlepszym zawodnikiem, ale łapać się do kadry i wykorzystywać swoje szanse. Do tego niezbędna będzie ciężka praca. Wiem, że muszę poprawić motorykę i siłę fizyczną, bo będzie mi to bardzo potrzebne w lidze. Ważne będzie również przestawienie się na szybszą grę.
Pewnie jak wielu młodych piłkarzy marzysz, żeby twoja kariera potoczyła się śladem Roberta Lewandowskiego?
To jest na pewno marzenie każdego chłopaka, który zaczyna przygodę z piłką, również moje. Akurat jego kariera przebiegła wzorowo: przeszedł z III ligi do II, potem z II do I i Ekstraklasy. Ja zaliczyłem ogromny przeskok, ale na pewno jest to dla mnie olbrzymi wzór do naśladowania. Żeby być na takim poziomie jak on nie pozostaje nic innego, jak ciężko pracować.
Teraz możesz brać przykład z Pawła Brożka.
Szczególnej okazji, żeby porozmawiać z Pawłem jeszcze nie miałem. Wiadomo, że wchodzi on dopiero do treningów po kontuzji, więc będę starał się podglądać, jak się zachowuje w danych sytuacjach. Liczę, że wiele się od niego nauczę.
A. Koprowski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA