Strona główna » Aktualności » Drugi mecz, drugie zwycięstwo wiślackich juniorów

Drugi mecz, drugie zwycięstwo wiślackich juniorów

Data publikacji: 17-03-2018 17:00



Nie tak dawno narzekaliśmy na mroźną aurę podczas meczów Lotto Ekstraklasy. Tym razem z ujemną temperaturą zmagali się zawodnicy Centralnej Ligi Juniorów. Na murawie musieli też oczywiście walczyć z ich dzisiejszym rywalem - Stomilem Olsztyn, który w momencie pierwszego gwizdka sędziego zajmował dwunaste miejsce w tabeli, podczas gdy Biała Gwiazda okupowała szóstą lokatę. Różnicę sześciu pozycji i szesnastu punktów przewagi było widać na murawie, szczególnie w drugiej połowie.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

Zobacz galerię z tego meczu

Początkowe minuty należały do tych z gatunku wyrównanych. Co sprawniejszy komentator telewizyjny powiedziałby, że obie ekipy próbowały wybadać rywala. Z czasem to Wiślacy zyskali inicjatywę, cierpliwie rozgrywając piłkę i wykazując się większą kulturą gry, lecz nie przynosiło to klarownych sytuacji. Nie zabrakło jednak ciekawych prób. W jednej z akcji Feliks przedryblował obok trzech rywali i oddał piłkę na prawą stronę do Jodłowskiego. Ten wbiegł rozpędzony w pole karne, ale zamiast zdecydować się na strzał, próbował wycofać futbolówkę piętką do kolegi z drużyny. Niestety skończyło się na stracie i kontrataku przyjezdnych.

Przez parę kolejnych minut olsztynianie gościli na połowie gospodarzy, co nie przyniosło im wymiernego efektu. Odpowiedzią Białej Gwiazdy było silne uderzenie piłki wolejem z dwudziestego metra przez Daniela Morysa, które minęło bramkę o kilka metrów. Doczekaliśmy się także riposty ze strony Stomilu - piłkarze z Olsztyna dobrze zaatakowali Wisłę pressingiem pod jej polem karnym, a po przejęciu futbolówki Tomasz uderzył ją półobrotu - zbyt lekko jednak, by pokonać Chorążkę.

Bramka do szatni

Pod koniec regulaminowego czasu gry pierwszej odsłony doczekaliśmy się trafienia. Korczyk posłał w pole karne rywala płaskie dośrodkowanie, a Wyjadłowski wślizgiem wjechał z piłką do bramki. Kilkaset sekund później sędzia zaprosił piłkarzy do szatni.  Pierwsza połowa nie była może wielkim piłkarskim widowiskiem, pełnym spektakularnych akcji, ale wpływ na to mogły mieć także warunki atmosferyczne. Mimo to piłkarze obu jedenastek pewnie nie mieli czasu na to by zmarznąć - na murawie zostawili dużo serca, a gra, opierająca się głównie na fizycznych pojedynkach, była momentami bardzo ostra.

Druga połowa nasza

Bramka do szatni pomogła podopiecznym Mariusza Jopa wejść w drugą część meczu z większym impetem. Z czasem kolejna bramka dla Białej Gwiazdy zaczęła wręcz wisieć w powietrzu. Blisko podwyższenia prowadzenia był w 52. minucie Plewka. Pomocnik wykończył akcję kombinacyjną swojej drużyny silnym strzałem zza szesnastki. Pomylił się przy tym nieznacznie i piłka przefrunęła ponad bramką strzeżoną przez Wółkiewicza. Już po 120 sekundach po raz kolejny zakotłowało się w polu karnym  Stomilu. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska  Jeziorski w ekwilibrystyczny sposób próbował uderzyć futbolówkę przewrotką. Po krótkim zamieszaniu sędzia zakończył akcję, odgwizdując przewinienie na rzecz gości.
Po zmianie stron gra toczyła się głównie na połowie przyjezdnych, ale nie tylko. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja z 60. minuty, kiedy przed fantastyczną okazją do wyrównania znalazł się Tomasz. Nie stanął jednak na wysokości zadania - jego strzał został zamortyzowany przez boczną siatkę.

Już po kilku dłuższych chwilach to Wiślacy wypracowali sobie dziewięćdziesięcio , jeśli nie stuprocentową sytuację. Plewka widowisko zgarnął piętą górną piłkę, pobiegł prawym skrzydłem i posłał mocne, płaskie dośrodkowanie w stronę Korczyka. Ten zapewne widział już piłkę w bramce, ale w ostatniej chwili defensor olsztynian podbił piłkę czubkiem nogi, przez co zdezorientowany zawodnik Białej Gwiazdy nie zdołał posłać jej do siatki. Tym razem niewykorzystana sytuacja nie zemściła się, a wręcz przeciwnie - Korczyk znów stanął oko w oko z Wółkiewiczem. Żaden z obrońców nie zdołał zablokować jego uderzenia, ale zadaniu temu sprostał szczelnie pilnujący okolic krótkiego słupka 17-letni golkiper.

Dwie bramki, trzy punkty

Co się odwlecze, to nie uciecze. W 81. minucie Feliks znakomicie nawinął w miejscu Paliwodę, a akcję próbował jeszcze uratować Szczerba. Zrobił to jednak nieprzepisowo, a że rzecz miała miejsce w polu karnym, sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł sam poszkodowany. Pewnie uderzył w środek bramki i mieliśmy 2:0. Trzecie trafienie mogło przypaść w udziale wychodzącemu sam na sam z Wółkiewiczem Gałce, ale arbiter odgwizdał.
Po końcowym gwizdku Wiślacy mogli być zadowoleni i z czystym sumieniem pogratulować sobie nawzajem zasłużonego zwycięstwa. Biała Gwiazda pokazała, że jej miejsce w tabeli nie jest przypadkiem i ma realne szanse na włączenie się do walki o czołowe lokaty. Postawę podopiecznych śmiało może pochwalić jej trener Mariusz Jop, a także członkowie sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny - Radosław Sobolewski i Mariusz Kondak, którzy obserwowali zmagania wiślackiej młodzieży.


Wisła Kraków
2:0 (1:0) Stomil Olsztyn
1:0 Wyjadłowski 43’
2:0 Feliks 81’

Wisła: Chorążka – Żółkoś, Jeziorski, Stawowy, Morys – Korczyk (Handzlik 70’), Plewka, Laskoś, Wyjadłowski (Gałka 75’), Śliwa (Skórski 60’) – Feliks (Malik 82’)

Stomil: Wółkiewicz, Sobótka, Grzybowski, Chmielewski, Tomasz, Bojarowski, Dujko-Domański (Piasecki 87’), Szczerba, Bognacki, Paliwoda, Burcewicz (Wenta 75’)
 

 

Tomasz Brożek
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 



do góry strony