Strona główna » Aktualności » Czy wiesz, że: Złota seria „Zienia”

Czy wiesz, że: Złota seria „Zienia”

Data publikacji: 04-05-2017 11:00



Już w sobotę Biała Gwiazda podejmie czwartą w tabeli Lechię. Przez szatnie obu zespołów przewinęło się kilkunastu graczy, którzy stanowili o sile krakowian i gdańszczan. Zawodnikiem, który spośród nich dał się zapamiętać najbardziej jest Marek Zieńczuk, który rozpoczynał karierę nad morzem, by w najlepszym dla piłkarza wieku przez Wronki przenieść się pod Wawel. Dziś w „Czy wiesz, że” przypomnimy o pewnym zakładzie, który „Zieniu” rozstrzygnął na swoją korzyść w sezonie 2007/2008!


Urodzony 24 września 1978 roku zawodnik tuż po osiągnięciu pełnoletności zadomowił się na dobre w pierwszym składzie Lechii Gdańsk, która po dwóch sezonach przeistoczyła się w Lechię/Polonię Gdańsk. W barwach gdańskich ekip „Zieniu” do końca 1999 roku wystąpił 108 razy i strzelił 19 bramek. Po transferze do Amiki Wronki lewy skrzydłowy zatracił nieco skuteczność, którą odzyskał dopiero w sezonie 2001/2002. Wówczas to Zieńczuk zdobył sześć goli i… podjął rękawicę, jaką rzucił mu jeden z trenerów wronieckiego klubu - Andrzej Czyżniewski. Jego stawką była… pięciolitrowa butelka whisky. Gdyby pomocnik strzelił dziesięć lub więcej bramek w lidze, nagroda trafiłaby do niego. Jeżeli natomiast trafień tych byłoby mniej, trunek zasilał barek szkoleniowca.

Klątwa ósemek
 
W kolejnych dwóch sezonach Zieńczuk ośmiokrotnie pokonywał bramkarzy rywali, po czym zamienił Wronki na Kraków. W barwach Wisły w rozgrywkach 2004/2005 oraz 2005/2006 „Zieniu” wpisywał się na listę strzelców... osiem razy! Zwycięzcą zakładu za każdym razem był więc opiekun bramkarzy Amiki. Skrzydłowy nie zdobył również ulubionego trunku Michała Probierza rok później, gdy zarówno Wisła, jak i sam zawodnik przeżywali kryzys. 28-latek zakończył rozgrywki ligowe bez gola na koncie, a w całym sezonie zanotował tylko dwie bramki - w eliminacjach Pucharu UEFA z Mattersburgiem oraz w Pucharze Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin.
 
Od połowy 2007 roku posadę szkoleniowca Wisły objął Maciej Skorża, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił Marka Zieńczuka. Forma „Zienia” eksplodowała, a lewy pomocnik zaczął ścigać się z napastnikami o miano najskuteczniejszego strzelca w lidze! Na pierwszego gola w lidze skrzydłowego przyszło czekać kibicom do czwartej kolejki, gdy Zieńczuk pokonał Bartosza Fabiniaka i pomógł Wiśle pokonać Widzew 3:1. Najlepsze miało dopiero nadejść. Trzy spotkania później Biała Gwiazda długo męczyła się z Odrą Wodzisław Śląski i tylko za sprawą „Zienia” i jego dwóch trafień krakowianie zdołali wywieźć z ul. Bogumińskiej punkt. Od tego momentu zaczęła się niesamowita seria piłkarza z numerem 17 na koszulce, który na przestrzeni jedenastu meczów zdobył jedenaście goli!

Czy głowa, czy noga - zawsze gol!
 
Forma z Wodzisławia Śląskiego została potwierdzona przy Reymonta w starciu z Polonią Bytom, gdy Marek Zieńczuk urwał się… prawą flanką i sprytnym strzałem w krótki róg pokonał Marcina Suchańskiego. W następnej ligowej potyczce „Zieniu” ukąsił Ruch Chorzów przepięknym uderzeniem z powietrza. Tydzień później po dwóch asystach Kamila Kosowskiego lewy pomocnik dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a Biała Gwiazda rozgromiła Jagiellonię 5:0. Pod koniec października skrzydłowy zdobył gola o nietuzinkowej urodzie. A pokonanym golkiperem był Marcin Cabaj, kapitan Cracovii. Zieńczuk przejął piłkę po rzucie rożnym, podbił ją sobie dwukrotnie lewą stopą, po czym pozwolił spaść na ziemię, a po chwili huknął jak z armaty nogą… prawą, nominalnie słabszą. Wolej ten bez wątpienia przeszedł do historii starć z Pasami, podobnie jak kolejny - Rafała Boguskiego, któremu asystował nie kto inny, tylko „Zieniu”!
 
 
To jednak nie było wszystko, na co jesienią 2007 roku było stać Marka Zieńczuka. Lewoskrzydłowy w końcu znalazł się w orbicie zainteresowań Leo Beenhakkera, który powołał go na towarzyski mecz z Węgrami. Tam co prawda Wiślak gola nie zdobył, uczynił to natomiast w hicie 12. kolejki Ekstraklasy, w którym krakowianie pokonali u siebie Legię 1:0. Również „cieszynka” ustawionego wówczas na… lewej obronie zawodnika do dziś wspominana jest przez kibiców. „Zieniu” pobiegł w kierunku trybun, palcami formując wielką literę „W”, symbolizującą przywiązanie do naszego klubu. Bramka z Legią była dziewiątą w sezonie. W kolejnym spotkaniu Marek Zieńczuk gola nie zdobył, a dziennikarze zaczęli zastanawiać się, czy zawodnikowi temu uda się przekroczyć barierę dwucyfrowej liczby trafień.

Zakład w końcu wygrany!
 
Wątpliwości te reprezentant kraju rozwiał już 10 listopada 2007 roku, w starciu z Groclinem Grodzisk Wielkopolski, gdy pokonał Sebastiana Przyrowskiego. Wskutek tego skrzydłowy zastąpił Pawła Brożka na czele klasyfikacji najlepszych strzelców w lidze! Whisky w końcu należała się panu Markowi, jednak on nie zamierzał się zatrzymywać. Już dwie kolejki później MZ17 odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu w Zabrzu i przypieczętował zwycięstwo 3:1 z Górnikiem. Co innego jednak podwyższać wynik przy prowadzeniu, a co innego zapewniać wygraną w doliczonym czasie gry! To właśnie za sprawą Zieńczuka udało się Wiśle w potyczce z Zagłębiem Lubin, kończącym rundę jesienną sezonu 2007/2008. Po kolejnej wrzutce „Kosy” jego kolega z drugiej flanki głową zdobył bramkę na 2:1, czym zapewnił sobie zimowanie w roli króla strzelców ex aequo z Pawłem Brożkiem.
 
 
I choć na wiosnę „Broziu” - jak na napastnika przystało - odskoczył „Zieniowi” i zdobył koronę dla najskuteczniejszego gracza ligi, to lewoskrzydłowy uplasował się tuż za nim dzięki dołożeniu kolejnych czterech trafień. Co ciekawe, trzy z nich zostały strzelone przeciwko zespołom, których bramkarzy nie udało się pokonać podczas rundy życia Marka Zieńczuka! Były to: GKS Bełchatów, Lech Poznań oraz ŁKS Łódź. Z grona tego wybiła się tylko Jaga, którą wówczas pomocnik Wisły szczególnie sobie upodobał.
 
Łowca goli i nagród
 
Wyczyn Marka Zieńczuka nie uszedł uwadze dziennikarzy sportowych z całego kraju, którzy wielokrotnie wybierali wiślacką „siedemnastkę” do jedenastki kolejki. Co więcej, „Zieniu” zwyciężył w plebiscycie „Piłki Nożnej” na Ligowca Roku, a po zakończeniu najlepszego w karierze sezonu został laureatem nagrody na najlepszego piłkarza rozgrywek 2007/2008. I choć od tego czasu minęło już prawie 10 lat, kibice Wisły doskonale pamiętają o swoim ulubieńcu. Panie Marku, dziękujemy za wszystko!
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony