Strona główna » Aktualności » Czy wiesz że: Wiślacy na mistrzostwach

Czy wiesz że: Wiślacy na mistrzostwach

Data publikacji: 25-05-2016 13:00



W zbliżających się wielkimi krokami Mistrzostwach Europy szansę na grę może otrzymać jeden piłkarz Wisły - Krzysztof Mączyński. W minionych latach na wielkich piłkarskich turniejach reprezentacja Polski nie mogła obejść się bez Wiślaków, a w edycjach 1974, 1978 i 2006 Biało-Czerwonych na mundialach reprezentowało aż po pięciu zawodników Białej Gwiazdy. W cyklu „Czy wiesz, że” wspominamy występy graczy klubu z Reymonta w międzynarodowych futbolowych zawodach.


Polska po raz pierwszy miała okazję zaprezentować się całemu światu w 1938 roku, na Mistrzostwach Świata rozgrywanych we Francji. Biało-Czerwonym los w pierwszej rundzie przydzielił Brazylijczyków, typowanych na faworytów całego turnieju. Przeciwko nim mieli pokazać się powołani do kadry Bolesław Habowski, Antoni Łyko oraz Edward Madejski - ten ostatni formalnie już niezrzeszony, lecz występujący w barwach Wisły w latach 1932-1937. Dwaj pierwsi gracze zostali jednak w domu, a spośród 22 piłkarzy do Francji pojechało tylko 15. Wśród nich znalazło się miejsce dla Madejskiego, który od dwóch lat był podstawowym bramkarzem reprezentacji. 


To właśnie były golkiper Białej Gwiazdy w pojedynku rozegranym 5 czerwca 1938 roku aż sześciokrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. Mecz, jak wiadomo, nie zakończył się jednak pogromem, a Polska przegrała z faworyzowanymi Canarihnos zaledwie 5:6. Cztery gole dla Polski zdobył Ernest Wilimowski, jednego dołożył Fryderyk Scherfke, lecz i taki wyczyn nie pozwolił Polakom na sensacyjne zwycięstwo. Wszystko za sprawą legendarnego Leonidasa - autora trzech bramek (jak głosi legenda, jedną z nich zdobył… na bosaka), Jose Peracio - sprawcy dwóch trafień oraz Romeu Pelliciarego. Co ciekawe, oba zespoły rozgrywały mecz w ustawieniu 2-3-5, co dzisiaj wydaje się absolutnie niemożliwe. Polacy po zaledwie jednym spotkaniu musieli wracać do kraju - wracali jednak z podniesionym czołem.
 
Wiślacki zaciąg
 
Na kolejny występ na mundialu, kadra narodowa musiała czekać aż 36 lat. W 1974 roku, po awansie wywalczonym w słynnych okolicznościach (zwycięski remis na Wembley), do RFN-u zabranych zostało aż pięciu Wiślaków. Kazimierz Górski powołał do reprezentacji Kazimierza Kmiecika, Zdzisława Kapkę, Marka Kusto, Adama Musiała oraz Antoniego Szymanowskiego. Dwaj ostatni byli filarami zespołu, który w dramatycznym „meczu na wodzie” stracił szanse na awans do finału. Szymanowski rozegrał komplet starć w pełnym wymiarze czasowym, Musiał nie wystąpił tylko w spotkaniu przeciwko Szwecji. Linia obrony Polaków była więc w połowie Wiślacka. Kazimierz Kmiecik dwukrotnie pojawił się w roli zmiennika, Marek Kusto cały mundial przesiedział na ławce rezerwowych, a Zdzisław Kapka dostał od trenera Górskiego tylko jedną szansę - w meczu o trzecie miejsce, przeciwko Brazylii. Zmiana ta przyniosła korzyść Polakom. Kapka ściągnął uwagę brazylijskich obrońców i zostawił wiele miejsca Grzegorzowi Lacie, który samotnie popędził z piłką i pokonał bramkarza Canarinhos. Polacy zwyciężyli 1:0 i stanęli na podium Mistrzostw Świata.
 
Cztery lata później Polakom nie udało powtórzyć się tak wielkiego osiągnięcia. Ekipa dowodzona przez Jacka Gmocha zajęła trzecie miejsce w drugiej fazie grupowej i zakończyła rozgrywki na miejscach 5-6. Po raz kolejny absolutnie podstawowym graczem był Antoni Szymanowski, a w obronie towarzyszył mu Henryk Maculewicz, który również rozegrał sześć spotkań. Zaledwie mecz mniej miał na koncie obecny selekcjoner kadry, Adam Nawałka. W dwóch starciach z ławki pojawił się zaledwie 19-letni wówczas Andrzej Iwan, a Marek Kusto… po raz kolejny pojechał na mundial i nie zagrał ani minuty.
 
Plaga kontuzji
 
Polacy powtórzyli swój wyczyn z 1974 roku osiem lat później, pod wodzą trenera Antoniego Piechniczka. Uznaniem selekcjonera cieszyli się wówczas Andrzej Iwan, Jan Jałocha oraz Piotr Skrobowski, lecz ich udział w Mistrzostwach Świata w dużej mierze pokrzyżowały kontuzje. Iwan doznał urazu już w drugim meczu grupowym, przeciwko Kamerunowi, a Jałocha w trzecim, decydującym o awansie pojedynku Polska - Peru. Obrońca Wisły nie mógł sobie jednak niczego zarzucić - przez 205 minut, które przebywał na hiszpańskich boiskach, Biało-Czerwoni nie stracili gola. Piotr Skrobowski ze względu na uraz podzielił los Marka Kusto z poprzednich mistrzostw i nie zagrał ani minuty.
  
Na kolejny występ Wiślaków na mundialu kibice musieli czekać do 2002 roku. Wtedy to na turniej rozgrywany w Korei i Japonii pojechali Arkadiusz Głowacki oraz Maciej Żurawski. Pierwszy z nich wystąpił w wygranym spotkaniu z USA, drugi w trzech meczach uzbierał 192 minuty i mógł być pierwszym Wiślakiem, który zdobędzie gola na mistrzostwach Świata. W końcówce rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi „Żuraw” egzekwował rzut karny, lecz jego intencje wyczuł Brad Friedel.
 
16 dni do Euro
 
Jeszcze bliższy premierowego wiślackiego gola był w 2006 roku Paweł Brożek, który w przegranym spotkaniu z Ekwadorem pięknym strzałem ostemplował słupek. Oprócz grającego do dziś w barwach Wisły piłkarza, w Niemczech wystąpili także: Marcin Baszczyński (trzy pełne gry), Radosław Sobolewski, Dariusz Dudka, a także wypożyczony z Wisły do Chievo Kamil Kosowski. „Sobol” w 75. minucie pojedynku z Niemcami stał się pierwszym Polakiem, który otrzymał na mundialu czerwoną kartkę. Chwilę po jego zejściu na murawie zameldował się Dariusz Dudka, który w ostatniej akcji nie powstrzymał szybkiego Davida Odonkora. Niemiec idealnie dograł do Oliviera Neuville’a, a ten wykorzystał okazję, odbierając szanse Polakom na awans z fazy grupowej.
 
Dudka miał okazję zrehabilitować się dwa lata później, w meczach piłkarskich Mistrzostw Europy. Na austriackich boiskach były defensor Wisły wystąpił w komplecie spotkań. Oprócz niego, szanse gry otrzymali od Leo Beenhakera Adam Kokoszka oraz Wojciech Łobodziński. Jednak i tam Polacy zostali wyeliminowani już po trzech starciach. 
 
Obecna kadra, dowodzona przez Adama Nawałkę, który jako gracz Wisły Kraków reprezentował Polskę na mundialu ma spore szanse, by po raz pierwszy w XXI wieku wyjść z fazy grupowej. Kto wie, może swoją cegiełkę dołoży do tego kolejny Wiślak w Biało-Czerwonych barwach, Krzysztof Mączyński? Na razie musimy cierpliwie czekać - najpierw na ogłoszenie oficjalnej kadry na Mistrzostwa Europy, a następnie na otwarcie europejskiego Czempionatu. Do Euro pozostało już tylko 16 dni.
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony