Strona główna » Aktualności » Czy wiesz, że: Wiślacy na igrzyskach olimpijskich

Czy wiesz, że: Wiślacy na igrzyskach olimpijskich

Data publikacji: 23-11-2016 15:28



Piłkarze Białej Gwiazdy nie raz byli kluczowymi graczami reprezentacji narodowej na wielkich sportowych imprezach. O sile kadry na mistrzostwach świata stanowili niegdyś Maciej Żurawski, Kazimierz Kmiecik, czy Edward Madejski, a na mistrzostwach Europy pierwsze skrzypce odgrywał między innymi Krzysztof Mączyński. Ponad piłkarskimi czempionatami znajduje się jeszcze jedno wielkie wydarzenie sportowe - igrzyska olimpijskie. Dziś w „Czy wiesz, że” przyjrzymy się sylwetkom zawodników Białej Gwiazdy reprezentujących Polskę na największym święcie sportu na świecie.


Idea rozgrywania spotkań piłkarskich na igrzyskach powstała w 1900 roku. Właśnie wtedy w Paryżu - na drugich zawodach po raz pierwszy zmierzyli się ze sobą futboliści. Wówczas wygrali Brytyjczycy, a Polacy nie mogli wystąpić z prostej, acz bolesnej przyczyny - naszego kraju nie było wówczas na mapach świata. Po raz pierwszy biało-czerwona reprezentacja pojawiła się w 1924 roku w… Paryżu, a jej barwy reprezentowało sześciu Wiślaków, z czego aż czterech piłkarzy. Byli to: Henryk Reyman, Mieczysław Wiśniewski, Zdzisław Styczeń i Władysław Krupa. O ile pierwsi trzej gracze wystąpili w meczu z Węgrami, o tyle ostatni z nich musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Polacy po porażce 0:5 z Madziarami musieli wracać do domu, a jedynym z pochwalonych przez prasę zawodników był Wiśniewski - wówczas 32-letni golkiper - który uchronił kadrę przed jeszcze dotkliwszą porażką. 

Olimpijczyk w… domu
 
Kolejny raz piłkarze Wisły Kraków na olimpijskich boiskach zameldowali się dwanaście lat później w Berlinie. Tym razem Biało-Czerwoni rozegrali więcej niż jeden mecz, bo aż cztery i znaleźli się na najbardziej nielubianej czwartej pozycji w stawce szesnastu drużyn. Polacy odprawili najpierw Węgrów 3:0 - rewanżując się tym samym za dotkliwą porażkę sprzed lat - następnie pokonali Wielką Brytanię 5:4, po czym w półfinale ulegli Austrii 1:3. W spotkaniu o trzecią lokatę i brązowy medal gracze znad Wisły przegrali z Norwegami 2:3. W kadrze na miejscu znalazło się dwóch Wiślaków: Józef Kotlarczyk, który rozegrał trzy pierwsze spotkania, a także Edward Madejski, który musiał zadowolić się rolą rezerwowego. Na turniej zgłoszony również został Alojzy Sitko, który pozostał jednak w Polsce z zaleceniem, by być „w każdej chwili gotowym do wspomożenia ewentualnego drużyny i wyjazdu do Berlina”. Oficjalnie jednak Sitko zaliczany jest w poczet polskich olimpijczyków.
 
Po wojennej zawierusze i pierwszych powojennych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 1948 roku, na których zabrakło Wiślaków, gracze Białej Gwiazdy w liczbie dwóch pojawili się na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach, który do dziś stoi nieopodal centrum stolicy Finlandii. Byli to Józef Mamoń oraz Zbigniew Jaskowski. Murawę powąchał tylko pierwszy z nich, który był wyróżniającym się pomocnikiem w przegranym 0:2 meczu z Danią, decydującym o powrocie Polaków do domu. 
 
Trzy igrzyska, trzy bramki, trzy medale!
 
Na kolejne igrzyska z udziałem piłkarzy Wisły kibice musieli czekać do 1972 roku, lecz było warto! Polacy zostali mistrzami olimpijskimi, a kluczową postacią kadry był Antoni Szymanowski, który wystąpił w sześciu z siedmiu meczów rozegranych przez Biało-Czerwonych. Co ciekawe, defensor nie zagrał tylko w finale, ze względu na poważną kontuzję odniesioną w meczu z Marokiem. Właśnie w Monachium w barwach narodowej kadry zadebiutował Kazimierz Kmiecik, który w meczu drugiej fazy grupowej przeciwko Maroku zdobył swoją premierową bramkę dla Polski. Było to również pierwsze trafienie Wiślaka na Igrzyskach Olimpijskich. W sumie napastnik Wisły wystąpił w trzech spotkaniach, zdobywając jednego gola. I cztery lata później ci dwaj gracze przywieźli do kraju medal, tym razem srebrny, a Kazimierza Kmiecika w strzelaniu goli wyręczył m.in. właśnie Szymanowski, który pokonał bramkarza Korei Północnej. Co warte podkreślenia, był to jedyny gol Szymanowskiego w kadrze i w ogóle pierwszy z trzech, jakie zdobył w swojej seniorskiej karierze w klubie i reprezentacji! Po odprawieniu w półfinale Brazylii, faworyzowani obrońcy tytułu ulegli NRD 1:3.
 
Gdy w 1992 ustalono, że na igrzyskach reprezentować będą ze sobą kadry U-23, w skład ekipy Janusza Wójcika wcielony został Marcin Jałocha. Prawy obrońca na Igrzyskach w Barcelonie zagrał we wszystkich spotkaniach reprezentacji, zdobywszy jedną bramkę w ćwierćfinale przeciwko kadrze Kataru. Polacy doszli do finału gromiąc Australię 6:1, a w decydującym starciu po dramatycznej końcówce ulegli Hiszpanom 2:3. Mimo wsparcia kibiców z Katalonii, słynących z chęci odłączenia się swojego regionu od reszty kraju, Polacy wypuścili z rąk prowadzenie 1:0, a przy stanie 2:2 w 91. minucie dali wcisnąć sobie decydującą bramkę. Katem zespołu kontrowersyjnego trenera był Kiko, autor dwóch trafień. Marcin Jałocha zdarzenia te obserwował z ławki, gdyż w 55. minucie opuścił boisko przy stanie 1:0 z powodu urazu. Kto wie, czy wówczas Polacy nie zdołaliby utrzymać prowadzenia, gdyby nie kontuzja 18-krotnego reprezentanta Polski… A tak, był to ostatni medal, jaki zdobyli na igrzyskach olimpijskich Biało-Czerwoni i ostatni występ Wiślaka w kadrze olimpijskiej. Czy tych występów mogło być więcej? Nie, gdyż od tego czasu polscy piłkarze ani razu nie zakwalifikowali się na ten prestiżowy turniej.
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony