Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Czy wiesz, że: Wisła - Malmoe. Ostateczne starcie
Data publikacji: 13-04-2016 09:55Raz jeszcze wracamy do sezonu 1978/79. Po jesiennym odprawieniu Clubu Brugge oraz Zbrojovki Brno, Wiślacy awansowali do czołowej ósemki Pucharu Europy. Losowanie ćwierćfinałów najbardziej prestiżowych wówczas europejskich rozgrywek miało odbyć się w styczniu. Los przydzielił krakowskiej ekipie Malmoe FF. Zdaniem Szwedów było to losowanie wybitnie niekorzystne, a ich szkoleniowiec Bob Houghton w wywiadach podkreślał, że gorzej nie można było trafić z dwóch powodów: po pierwsze, zdaniem Anglika, Biała Gwiazda była naszpikowana gwiazdami, a po drugie trener Malmoe nigdy nie miał okazji obserwować krakowian w akcji.

W Polsce wynik losowania przyjęto ze spokojem, a dodatkowo rozluźniać Wiślaków mógł fakt, że po jego zakończeniu do przedstawicieli Wisły na rozmowę podszedł jeden z oficjeli Nottingham Forest, murowanego faworyta do zdobycia Pucharu Europy, po czym na odchodne rzekł: „Do zobaczenia w finale”. Dobitnie świadczy to o tym, jakim szacunkiem cieszyła się wówczas Biała Gwiazda.
Wiślacy nie mogli jednak zapomnieć o tym, że w poprzednich rundach szwedzcy gracze bez straty gola pokonali AS Monaco i Dynamo Kijów, mistrza ZSRR. Rezultaty te bez wątpienia robiły wrażenie, z drugiej strony natomiast krakowscy kibice doskonale pamiętali spotkanie pomiędzy Wisłą i Malmoe w Pucharze Intertoto sprzed dziesięciu lat, w którym to Biała Gwiazda nie pozostawiła rywalowi złudzeń, pewnie pokonując go w dwumeczu 5:1. Jednak w obecnym zespole mistrzów Szwecji grało aż ośmiu reprezentantów kadry narodowej i obie drużyny stawiane były przez piłkarskich ekspertów na równi.
Zimowy mecz
Pierwsze starcie zaplanowano na siódmy dzień marca w Krakowie. Wydawało się to rozstrzygnięciem korzystnym dla Wiślaków, gdyż liga szwedzka startowała dopiero w połowie kwietnia. Podopieczni zaledwie 33-letniego Boba Houghtona przystępowali do meczu w Polsce wyłącznie po grach sparingowych, natomiast Wisła już wcześniej miała okazję rozgrywać spotkania o stawkę. Miesiąc przed meczem trener Orest Lenczyk postanowił zabrać swoich piłkarzy na tournée po Australii, by zapewnić im doskonałe warunki do trenowania. W Polsce na zawodników czyhała bowiem tzw. „zima stulecia” i nie było szans na przeprowadzenie poważnych treningów. Z kolei Szwedzi zdecydowali się przygotowywać do ćwierćfinałowego spotkania u siebie. Okazało się to dobrym posunięciem, gdyż 7 marca murawa stadionu przy Reymonta zdecydowanie bardziej przypominała te, na których trenowali gracze Malmoe, a nie Wisły. Dość powiedzieć, że plac gry przygotowywano niemal przez miesiąc, a z płyty boiska wywieziono około tysiąca wywrotek pełnych śniegu i lodu.
Trener gości nie ukrywał, że przyjechał z zamiarem wywiezienia z Polski bezbramkowego rezultatu. Plan Anglika szybko jednak zrealizowany został z nawiązką, gdy w 13. minucie Tommy Hannson pokonał spóźnionego Stanisława Goneta. Kwadrans później odżyły nadzieje kibiców, licznie zgromadzonych na trybunach pomimo złej pogody. Po akcji Michała Wróbla bramkę na 1:1 zdobył obecny szkoleniowiec reprezentacji Polski, Adam Nawałka. Szwedzi bronili się ośmioma zawodnikami i aż do 85. minuty spotkania udawało im się utrzymywać bardzo korzystny przed rewanżem wynik. Na szczęście dla Wiślaków jedna z ich wielu akcji przyniosła powodzenie. Lewą flanką popędził Michał Wróbel, po czym doskonałym podaniem obsłużył Kazimierza Kmiecika, który nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Szwedzi protestowali, według nich przed centrą skrzydłowego Białej Gwiazdy futbolówka całym obwodem przekroczyła linię końcową, jednak turecki arbiter Talant Tokat był odmiennego zdania. Gol został uznany i to Wisła przed starciem rewanżowym postawiła się w pozycji faworyta. Radości przy Reymonta nie było końca, trzeba było jednak przypieczętować awans do półfinału Pucharu Europy w pojedynku wyjazdowym.
Stracone marzenia
Mecz w Malmoe zaplanowano na pierwszy dzień wiosny, 21 marca. Wiślacy zakwaterowali się w jednym z hoteli, gdzie na krok nie odstępowała ich jakże liczna w tym mieście polska mniejszość narodowa. Podopieczni Oresta Lenczyka po królewsku zostali ugoszczeni przez miejscową Polonię.
Ćwierćfinałowy rewanż transmitowany był na żywo przez szwedzką telewizję. W związku z tym stadion był wypełniony tylko w jednej trzeciej. Niespełna 13 000 kibiców obserwowało euforię Wiślaków w 58. minucie, kiedy to po centrze Krupińskiego po raz kolejny bramkarza Malmoe pokonał niezawodny Kazimierz Kmiecik. Wtedy jednak w drużynie Białej Gwiazdy coś się zacięło i do głosu doszli gospodarze. Najpierw po rzucie karnym, podyktowanym za wątpliwy faul Goneta, wyrównującą bramkę zdobył Andreas Ljungberg. Niestety Wiśle nie udało się długo utrzymać tego wyniku. Zaledwie kilka minut później Ljungberg po raz drugi wygrał rywalizację z bramkarzem przyjezdnych.
Wiślacy próbowali przetrwać do końca meczu, a piłkarze Malmoe poczuli krew i próbowali pójść za ciosem. Udało im się to na osiem minut przed końcowym gwizdkiem. Z rzutu wolnego uderzał niesamowity Ljungberg, piłkę odbił przed siebie Gonet, wreszcie dopadł do niej Tore Cervin, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Na Malmoe Stadion zrobiło się więc 3:1. Na nieszczęście dla krakowian nie był to koniec. W doliczonym czasie gry hat-tricka skompletował Ljungberg, który po raz kolejny wykorzystał rzut karny. Tym razem 8-krotny reprezentant Szwecji pokonał Marka Holochera, który na ostatnie kilka minut zastąpił słabo dysponowanego Goneta. Malmoe zwycieżyło 4:1 i to Szwedzi zapewnili sobie udział w półfinale Pucharu Europy. „To nie Malmoe wygrało, tylko Wisła przegrała” - gorzko stwierdził trener Orest Lenczyk.
Co by było, gdyby...
Szansa na zdobycie Pucharu Europy bezpowrotnie minęła. Wiślacy zatrzymali się na ćwierćfinale. Co by było, gdyby udało się odprawić Malmoe? Tego do końca nie wiadomo, jednak należy pamiętać, że późniejszy triumfator całych rozgrywek, Nottingham Forest spośród wszystkich klubów znajdujących się w czołowej ósemce Europy najbardziej obawiał się krakowian. Niestety, mistrzowie Anglii zamiast z Wisłą, w finale ówczesnej Ligi Mistrzów spotkali się z… Malmoe. Mecz finałowy zakończył się skromną wygraną 1:0, a jedyną bramkę dla Nottingham zdobył Trevor Francis.
Malmoe - podobnie jak i Białą Gwiazda - nigdy więcej nie zaszło tak daleko w Pucharze Europy. Po sezonie ze szwedzkiej ekipy odszedł twórca sukcesu, Bob Houghton, który po krótkich przygodach w klubach z Grecji, Anglii, Chin i Szwajcarii został wybrany szkoleniowcem reprezentacji Indii. Z Wisłą natomiast pożegnał się Orest Lenczyk, a Biała Gwiazda na kolejne mecze w Europie musiała czekać następne dwa lata. W Pucharze UEFA sezonu 1981/82 krakowianie trafili na… Malmoe, którego wyższość musieli uznać raz jeszcze.
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA