Strona główna » Aktualności » Czy wiesz, że: Wiosenne początki

Czy wiesz, że: Wiosenne początki

Data publikacji: 09-02-2017 09:51



Najbliższy weekend w kalendarzach wszystkich kibiców Ekstraklasy zaznaczony był od dawna - już jutro wraca do gry najwyższa polska klasa rozgrywkowa. Fani Wisły będą musieli zaczekać o jeden dzień dłużej, lecz i tak Biała Gwiazda rozpocznie rundę wiosenną sezonu 2016/2017 najwcześniej w XXI wieku. Dziś w „Czy wiesz, że” przyjrzeliśmy się, jak krakowianie wypadali w pierwszych meczach o stawkę w ostatnich szesnastu latach i - po wnikliwej analizie statystycznej - jesteśmy optymistami!


Nasz przegląd rozpoczniemy od 2001 roku - kiedy to liga startowała w drugim tygodniu marca! Dziś trudno sobie wyobrazić taką sytuację. Trudno również przypomnieć sobie, kto był wówczas rywalem Wisły. Szesnaście lat temu - bez jednego miesiąca - Wiślacy, w komplecie składający się z Polaków, goszczeni byli przez występujący dziś na piątym szczeblu Ruch Radzionków. Po dwóch skutecznie wykonanych rzutach karnych Tomasza Frankowskiego, krakowianie odnieśli pewne zwycięstwo 2:0 i dobrze weszli zarówno w sezon, jak i w XXI wiek. 

Jeden piłkarz, dwa gole, zwycięstwo - i tak co roku!
 
Rok później kolejny dublet, tym razem Macieja Żurawskiego i dla odmiany w starciu z Ruchem Chorzów, przyniósł identyczny wynik. W 2003 roku dwa trafienia - minuta po minucie - zaliczył Marcin Kuźba, który pogrążył… Ruch, po raz kolejny chorzowski (radzionkowian nie było już wówczas w I lidze). Jednak napastnik Białej Gwiazdy za wszelką cenę chciał poprawić osiągnięcie „Franka” i „Żurawia”. Udało mu się to pod koniec spotkania, gdy skompletował on hat-tricka. Kolejną górniczą drużyną, którą na początku roku 2004 odprawili z kwitkiem Wiślacy, był zespół z Polkowic. Tym razem Wiśle nie udało się zagrać na zero z tyłu, lecz w składzie brylował Maciej Żurawski, który… Tak, tak, zdobył dwa gole! Pamiętnymi scenami z tego starcia były przede wszystkim udawane kontuzje Górników i ich gra na czas, którą starał się przerwać sędzia Antoni Fijarczyk, podnoszący leżących co chwila podopiecznych Mirosława Dragana. 
 
Piękną serię dwóch goli zdobytych przez jednego zawodnika na początek rundy przerywa dopiero GKS Katowice, który dał się pokonać w najniższym wymiarze kary. Gdyby za urodę goli przyznawać punkty, trafienie Marka Zieńczuka bez wątpienia mogłoby liczyć się za dwa oczka! Co nie udało się w 2005 roku, powiodło się niemal 365 dni później, po tym jak Paweł Kryszałowicz… dwa razy wpisał się na listę strzelców! Wisła pokonała wówczas Groclin 2:1, znowu więc dla Białej Gwiazdy w spotkaniu inauguracyjnym trafiał tylko jeden gracz. Wydawało się, że tak samo będzie w 2007 roku, gdy dublet w końcówce pierwszej połowy uzbierał Paweł Brożek. W drugiej części spotkania Jean Paulista i Patryk Małecki sprawili jednak, że po raz pierwszy w XXI wieku więcej niż jeden Wiślak wpisany był w protokole jako strzelec gola w premierowym wiosennym spotkaniu. 
 
Pesković wczoraj, Pesković pojutrze
 
Niesamowita passa zwycięstw na rozpoczęcie piłkarskiej wiosny została przerwana w 2008 roku, gdy Biała Gwiazda zremisowała z… Koroną Kielce 1:1. Gola na wagę remisu zdobył Adam Kokoszka, a Wisła straszyła wówczas na szpicy Radosławem Matusiakiem, który nie skopiował wyczynu poprzednich snajperów. W kolejnym sezonie krakowianie takim samym wynikiem zakończyli pojedynek z Polonią Bytom, której bramki strzegł Michal Pesković - dzisiejszy pewniak do gry w sobotnim starciu z kielczanami. Jedynego gola dla podopiecznych Macieja Skorży zdobył wówczas Rafał Boguski. 
 
Po raz pierwszy w XXI wieku Białej Gwieździe przyszło przegrać wiosenny mecz inauguracyjny w Bełchatowie. Po golu Dawida Nowaka z samego początku Wisła nie zdołała się podnieść i odrobić strat. O to było jednak niesamowicie trudno - tym bardziej, że w roli atakującego debiutował wówczas Georgi Christow, który z marszu wskoczył do pierwszego składu i z marszu z niego wypadł.
 
Pamiętny mróz i pamiętny gol
 
W 2011 roku swoje drugie trafienie w tego typu spotkaniach zaliczył Patryk Małecki i jest to chyba gol, którego wszyscy pamiętają. W przenikliwym mrozie, jaki panował wówczas na stadionie Arki, „Mały” przedarł się w 89. minucie przez szczelną dotychczas obronę gdynian i huknął pod poprzeczkę bramki Moretto. Jeszcze tylko raz, trzy lata później Wiśle udało się pokonać swoich pierwszych w roku ligowych rywali. Stało się to w potyczce z Piastem Gliwice po golu Łukasza Garguły  z rzutu karnego. W międzyczasie krakowianie zremisowali z Zagłębiem Lubin 2:2 i z Bełchatowem 0:0, z Danielem Sikorskim na szpicy.
 
Ostatnie dwa starty zakończyły się porażkami z Lechią i Śląskiem - w obu meczach emocji było jak na lekarstwo, w obu Wisła nie zdobyła gola. Tym razem jednak musi być inaczej! Gramy u siebie, wierzymy w nowe otwarcie - a gdyby podeprzeć się statystykami z całego XXI wieku to będziemy faworytami. Przegraliśmy wszakże zaledwie trzy z szesnastu meczów otwarcia, zremisowaliśmy cztery i wygraliśmy dziewięć! Może więc tym razem uda dobić się do okrągłej dziesiątki. Może więc także pora na powrót do „tradycji” z inauguracyjnych spotkań z początku XXI wieku, gdy raz za razem któryś z naszych napastników mógł poszczycić się dubletem? 
 
Jakub Pobożniak 
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony