Strona główna » Aktualności » Czy wiesz, że: Szkoleniowcy z obcej ziemi

Czy wiesz, że: Szkoleniowcy z obcej ziemi

Data publikacji: 11-01-2017 11:30



5 stycznia na ławce trenerskiej Białej Gwiazdy dokonana została 77. zmiana szkoleniowca. Trenerów, którzy dowodzili krakowską drużyną było jednak mniej, dzięki czemu to właśnie Kiko Ramirezowi przypadło miano 50. opiekuna Wisły Kraków w historii! Co więcej, 47-latek jest pierwszym Hiszpanem i 15. obcokrajowcem w tej zaszczytnej stawce. Dziś w „Czy wiesz, że” przypomnimy właśnie sylwetki zagranicznych szkoleniowców naszego zespołu.


Pierwszym Polakiem, jaki zasiadł za sterami Wisły Kraków, był w latach 1945-1946 Jan Kotlarczyk. Przed wojną bowiem funkcję trenera Białej Gwiazdy pełnili wyłącznie obcokrajowcy - dwóch Węgrów: Imre Schlosser i Vilmos Nyul oraz dwóch Czechosłowaków: František Koželuh, a także Otto Mazal-Škvajn, który musiał przerwać swoją przygodę w Krakowie ze względu na wybuch II wojny światowej. 

Węgierski debiutant i czechosłowacki tenisista!
 
Z czwórki tej najbardziej wyróżnić należy Schlossera, genialnego napastnika reprezentacji Madziarów, który w narodowej kadrze w 66 spotkaniach zdobył aż 59 bramek. W latach 1924-1925 był on bowiem pierwszym zawodowym trenerem Białej Gwiazdy. Mimo że urodzony w 1889 roku szkoleniowiec pracował w klubie tylko przez rok, zasłynął ze swych treningów, podczas których używał dużo cięższych niż zwykłe piłek i nakazywał zawodnikom zakładać buta tylko na gorszą stopę, by ćwiczyć grę obiema nogami. Węgier stworzył podwaliny pod pierwsze mistrzostwa Wisły, w latach 1927 i 1928. Co ciekawe, oba tytuły Wiślacy zdobyli… bez trenera. Imre Schlossera nadal ciągnęło na boisko, co sprawiło, że Madziar powrócił do gry w piłkę, opuszczając Kraków. Osieroceni piłkarze spod Wawelu dali sobie jednak radę. 
 
Ciekawostką trenerską w historii Białej Gwiazdy jest Czechosłowak František Koželuh, który w roku 1929 opiekował się drużyną Wisły. Koželuh w tym samym czasie był także trenerem reprezentacji Polski w tenisie ziemnym, z którą również święcił swoje sukcesy. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu ligowego podium wraz z krakowianami. Nasz wszechstronnie uzdolniony sąsiad z południa nie pomógł jednak swoim podpoiecznym powtórzyć sukcesu z pierwszych dwóch sezonów I ligi polskiej i podziękowano mu za dalszą współpracę.
 
Dwa mistrzostwa i jedyny powrót
 
W 1948 roku szkoleniowcem Wiślaków został trzeci Czechosłowak, Josef Kuchynka, który w ciągu trzech przepracowanych z Wisłą sezonów dwa razy wznosił w górę mistrzowski puchar. Podopieczni Kuchynki dwukrotnie zdobywali mistrzostwo ligi z przewagą zaledwie jednego punktu, odpowiednio nad Cracovią i Ruchem Chorzów. Tylko w pierwszym sezonie w dramatycznych okolicznościach zespołowi byłego reprezentanta Czechosłowacji nie udało się zdobyć tytułu. W dodatkowym meczu, rozgrywanym na stadionie Garbarni, Biała Gwiazda przegrała z Cracovią 1:3. Mecz ten decydował o mistrzostwie, gdyż w rozgrywkach ligowych oba zespoły zdobyły tyle samo punktów. 
 
Po dwóch triumfach w kolejnych sezonach, Kuchynka zakończył przygodę z Wisłą, która po jego odejściu nie była w stanie nawiązać do mistrzowskich lat. Dlatego też w 1958 roku zdecydowano się na ponowne sprowadzenie Czechosłowaka, który słynął z wyrozumiałości wobec piłkarzy. Najlepszym tego dowodem jest anegdota dotycząca Józefa Kohuta, który na trening przyszedł wyraźnie „wczorajszy”. Trener Kuchynka szybko nakazał założyć krnąbrnemu napastnikowi dwie grube bluzy i zaaplikował mu kilkanaście okrążeń boiska na start, celem wypocenia zbędnych płynów. Po ciężkim początku, napastnik Wisły był zdolny do gry! Powrót Kuchynki nie pomógł jednak Białej Gwieździe, która zakończyła rozgrywki na 7. miejscu. 
 
Z Wisłą do II ligi, z Wisły do… Iraku
 
W związku z tym na w klubie pojawił się kolejny Węgier, Karoly Kosa, który miał wyprowadzić krakowian z marazmu i środka tabeli. Kolejny były piłkarz, który mimo madziarskiego paszportu, reprezentował barwy Rumunii, nie sprostał jednak zadaniu, a Wisła zajęła 7.  pozycję w roku 1959 i 8. w 1960. Receptą na poprawę wyników miał być Karel Finek, lecz czwartemu z kolei Czechosłowakowi podziękowano już po siedmiu meczach. Kolejny rodak Finka, i trzeci trener z zagranicy z rzędu, który miał na imię Karol, zapisał się w historii Wisły pierwszym w historii spadkiem. Karel Kolsky dowodził Białą Gwiazdą od połowy sezonu 1962/1963, pierwszego rozgrywanego metodą jesień-wiosna. W kolejnym Czechosłowak został zwolniony kolejkę przed końcem, gdy Wisła plasowała się w strefie spadkowej. Krakowianie mieli jeszcze szanse na zajęcie ostatniej bezpiecznej pozycji, lecz w finałowej kolejce, już pod wodzą Czesława Skoraczyńskiego, nie potrafili pokonać Górnika Zabrze.
 
Kolejnym opiekunem spoza Polski był Węgier Gyula Teleki, który w sezonach 1968/1969 oraz 1969/1970 przyczynił się do zajęcia przez Wiślaków dwukrotnie ósmego miejsca. W trakcie drugiego roku pracy pod Wawelem podziękowano 88-letniemu dziś Madziarowi, którego kolejnym miejscem pracy był… Irak. Teleki został selekcjonerem pierwszej reprezentacji tego kraju, lecz na tym stanowisku nie wytrzymał nawet roku. 
 
Na kolejnego obcokrajowca kibicom i piłkarzom Wisły przyszło czekać do 1992 roku. Wówczas to opiekunem Białej Gwiazdy został Słowak Karol Pecze, który nie dał się jednak dobrze zapamiętać. „Wydaje mi się, że głównie interesowało go pobieranie kolejnych pensji. Nie panował nad zespołem i zupełnie nie rozumiał naszej piłki” - tak po latach Tomasz Kulawik skwitował uważanego na Słowacji za solidnego szkoleniowca Pecze. Po opuszczeniu Wisły, trener, który nigdy nie grał zawodowo w piłkę nożną pracował m.in. w Grecji, Turcji i w swoim rodzinnym kraju.
 
Czterech trenerów, dwa mistrzostwa
 
W erze Tele-Foniki natomiast cztery razy zdecydowano się powierzyć stery zagranicznym trenerom. Odpowiednio byli to: Werner Liczka, Dan Petrescu, Dragomir Okuka i Robert Maaskant. Tylko jeden - Maaskant - był w stanie utrzymać swoje stanowisko dłużej niż sezon. Jak dobrze pamiętamy, to właśnie za czasów Holendra, internacjonalna wówczas Biała Gwiazda zdobyła trzynasty tytuł mistrzowski i po raz ostatni biła się o Ligę Mistrzów. Po raz kolejny Wiślakom zabrakło wówczas kilku minut w starciu z APOEL-em… W połowie sezonu Maaskant został zwolniony. Spośród trzech pozostałych szkoleniowców, jeszcze tylko Werner Liczka zdobył mistrzostwo kraju. Triumf ten należy jednak potraktować raczej jako spuściznę Henryka Kasperczaka, który opuścił krakowski zespół w połowie sezonu, z przewagą ośmiu punktów w tabeli Ekstraklasy. 
 
Dan Petrescu zdobył z Białą Gwiazdą wicemistrzostwo kraju i całkiem nieźle radził sobie na początku kolejnych rozgrywek. Niespodziewanie jednak po 23 meczach słynący z ciężkich treningów Rumun pożegnał się z Wisłą, wracając do swojego kraju. Po kilku tygodniach przerwy, były znakomity defensor, który w reprezentacji Rumunii rozegrał aż 95 spotkań, a podczas kariery klubowej występował m.in. w Genoi, Chelsea czy Southampton, objął nieznaną Unireę Urziceni, którą w dwa lata wprowadził z II ligi rumuńskiej do Ligi Mistrzów. Co ciekawe, po odejściu Petrescu, klub ten całkowicie przestał istnieć, a jego stadion został całkowicie zdewastowany. Miejsce Petrescu zajął Okuka, który w Wiśle pracował tylko trzy miesiące, lecz zdążył odpaść z Pucharu UEFA oraz obsunąć się w ligowej tabeli. Po nim na kolejnego obcokrajowca czekaliśmy ponad trzy lata, aż do czasów Roberta Maaskanta, którego pobyt w Wiśle ciężko jednoznacznie zaklasyfikować do kategorii udanych lub nie. Sukcesy sportowe były, Liga Mistrzów była na wyciągnięcie ręki, lecz po nieudanym szturmie na jej bramy pojawiła się wizja chudych lat.
 
Nowy kraj, nowe oczekiwania
 
Jak widać, kariery zagranicznych szkoleniowców Białej Gwiazdy toczyły się bardzo różnie. Trzech z nich zdobyło mistrzostwa, z czego Josef Kuchynka dwa. Jeden, Karel Kolsky, spadł z I ligi, a reszta nie osiągnęła z Wisłą wielkich sukcesów, lecz i nie ściągnęła klubu w dół ligowej stawki. Ogółem krakowian prowadziło 5 Czechosłowaków, 4 Węgrów, Słowak, Czech, Rumun, Serb i Holender. Przedstawiciel Półwyspu Iberyjskiego zdarza nam się po raz pierwszy. Trenerowi Francisco Ramirezowi Gonzalezowi, pięćdziesiątemu w historii opiekunowi Wisły, będącemu tym samym 15. obcokrajowcem za sterami Białej Gwiazdy, życzymy, by jego praca przy Reymonta była pozytywnie zapamiętana na długie lata!  
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 

 



do góry strony