Strona główna » Aktualności » Czy wiesz, że: Gospodarze na wyjeździe, cz. II

Czy wiesz, że: Gospodarze na wyjeździe, cz. II

Data publikacji: 26-04-2017 11:00



Najpiękniejsze momenty Wisły nieodłącznie kojarzą się ze stadionem przy Reymonta. To tu miały miejsce najwspanialsze serie wygranych i meczów bez porażek. To tu kibice Białej Gwiazdy mogli najczęściej wznosić ręce w geście triumfu. Wierzymy, że i w kolejnych starciach będzie podobnie. Dziś jednak w „Czy wiesz, że” wspomnimy inne stadiony, na których krakowianie rozgrywali spotkania jako gospodarze. Pora na część drugą, obejmującą II wojnę światową oraz czasy współczesne.


Gdy 8 kwietnia 1922 roku oddano do użytku nowy stadion Wisły Kraków wydawało się, że Biała Gwiazda nie będzie już skazana na tułaczkę po innych obiektach. Z drobnymi wyjątkami - jak choćby tym z 1927 roku, gdy w drugiej kolejce I ligi krakowianie podejmowali Ruch Chorzów na murawie Jutrzenki - stan ten utrzymywał się do wybuchu II wojny światowej. Wówczas sportowy kompleks należący do Wisły przejęli Niemcy, którzy jednak zamiast zrównać go z ziemią, postanowili przekazać ekipie Deutsche Turn und Sport Gemeinschaft - pierwszemu cywilnemu klubowi dla Niemców w Krakowie, założonemu przez byłego gracza Pasów Wilhelma Górę. Futbol uprawiać mogli tylko okupanci i piłkarze wciągnięci na „volklistę”, a próbujący organizować dzikie rozgrywki Wiślacy zmuszeni byli do rozgrywania spotkań w innych miejscach. 

Powrót na Błonia
 
Najczęściej wykorzystywanym obiektem był kameralny stadion krakowskiej Juvenii, na którym odbyły się m.in. wszystkie Okupacyjne Mistrzostwa Krakowa, rozgrywane w latach 1940-1944. Ich organizatorem formalnie był zarządca kompleksu znajdującego się na Błoniach - Aleksander Wodka, który z powodzeniem wcielał się także w rolę arbitra. Spotkania te były jedyną szansą na brak stagnacji krakowskiej piłki nożnej. Wraz z upływem czasu ich rolę docenili również Niemcy, którzy mimo oficjalnego dekretu gubernatora Hansa Franka zakazującego działalności polskiego ruchu sportowego, zezwolili klubom z grodu Kraka na przeprowadzenie rozgrywek. Trybuny zazwyczaj wypełniały się do ostatniego miejsca - a było ich 3.000. W obrębie Parku Sportowego Juvenia funkcjonowała też kawiarenka, która była miejscem spotkań polskich sportowców i działaczy podczas okupacji. W OMK trzykrotnie zwyciężali Wiślacy, a raz ta sztuka powiodła się Pasom. Tylko w 1942 roku nie udało się rozegrać tych zawodów, gdyż boisko na pewien czas zostało odebrane Aleksandrowi Wodce przez Niemców.
 
Wejście do Parku Sportowego Juvenii, fot. historiawisły.pl
 
W związku z brakiem Okupacyjnych Mistrzostw Krakowa, jedyną formą piłkarskiej aktywności dla Wisły były konspiracyjne mecze towarzyskie, które odbywały się w kilku miejscach. Źródła wymieniają wśród nich m.in. łąkę w Bronowicach Małych. Na pewno Wiślacy rozegrali tam cztery spotkania, z których nie przegrali żadnego. Również w tej lokalizacji miały odbyć się pierwsze w 1943 roku derby, lecz tuż przed meczem boisko zostało zdekonspirowane, wskutek czego starcie zostało odwołane w ostatniej chwili. W tym samym roku Biała Gwiazda wystąpiła kilkukrotnie na obiekcie Borku, Olszy oraz Łagiewianki - jak widać, by móc grać w piłkę, zawodnicy Wisły musieli przemieszczać się po całym Krakowie. 
 
Tułaczki ciąg dalszy
 
Kolejnym boiskiem, na którym przyszło Wiślakom rozgrywać okupacyjne mecze, było to należące do Rakowiczanki. Nieistniejący już plac gry mieszczący się na rozwidleniu ulic Pilotów i Młyńskiej był świadkiem kilku potyczek Białej Gwiazdy z 1944 roku, z czego udokumentowana została jedna - przeciwko Volanii. Wisła przy około trzytysięcznej publiczności znokautowała rywala 10:0. Wstęp na spotkania rozgrywane na murawie Rakowiczanki był bezpłatny, każdy kibic jednak na miarę swoich możliwości wspierał występujące zespoły. W przerwie po trybunach chodzili bowiem działacze z teczkami, a niemal wszyscy wrzucali do nich pieniądze na rozwój danej ekipy.
 
Najczęściej jednak podczas wojennej zawieruchy Wiśle przychodziło występować w roli gospodarza na Ludwinowie, gdzie mieścił się stadion Garbarni - na tamte czasy jeden z nowocześniejszych obiektów w południowej Polsce. O jego klasie świadczył m.in. fakt, iż w szatniach zamontowane były… prysznice! Na boisku, które znajdowało się tam, gdzie dziś straszy Hotel Forum, Biała Gwiazda w latach 1943-1944 rozegrała 10 udokumentowanych spotkań, z których żadnego nie przegrała. Najbardziej okazałym triumfem był ten premierowy, w potyczce z Podgórzem, zakończony wspaniałą dwucyfrówką - 13:0! W późniejszym czasie na kompleksie sportowym Garbarni Wisła rozegrała jeszcze jeden „gospodarski” mecz - w 1946 roku przeciwko reprezentacji Armii Renu, zrzeszającej żołnierzy angielskich sił okupacyjnych stacjonujących w Niemczech po zakończeniu II wojny światowej. Wszyscy z nich byli profesjonalnymi piłkarzami, reprezentującymi m.in. Arsenal, Middlesbrough, czy Celtic - remis 2:2 był więc dla krakowian sporym osiągnięciem! W tym samym roku Wisła jeszcze raz wystąpiła w roli gospodarza-gościa, gdy na Cracovii przyjmowała budapeszteński Honved (2:0).
 
Kraków gospodarzem… w Warszawie!
 
Arcyciekawym przedsięwzięciem Wisły był udział w Pucharze Intertoto w 1966 roku. Biała Gwiazda debiutowała tym samym w europejskich pucharach, za rywali mając zespoły takie, jak: Inter Bratysława, Malmö FF oraz 1.FC Kaiserslautern. Debiut przypadł na wyjazd do Niemiec, gdzie Wiślacy wygrali 4:2. Pierwszy mecz w Polsce, przeciwko Szwedom, krakowski zespół rozegrał na… Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie! Był to jeden jedyny raz, gdy piłkarze z byłej stolicy byli gospodarzami starcia w obecnej. Przy ponad 20 tysiącach widzów Wiślacy pokazali piękny futbol i wygrali 4:0. Do kolejnego spotkania krakowianie przystąpili już przy Reymonta, gdzie zwyciężyli Inter 3:2. Przed decydującym o zwycięstwie w grupie starciu piłkarze otrzymali informację, że z Niemcami w roli gospodarza zmierzą się… w Tarnowie, na obiekcie Unii! Mościce nie okazały się gościnne dla Wisły, która uległa 1:2 i zaprzepaściła szansę na zdobycie tak zwanego Pucharu Lata.
 
Tego samego roku Biała Gwiazda starła się towarzysko z Dynamem Kijów na Suchych Stawach, na które wróciła później po 44 latach. Zanim to jednak nastąpiło, w 1986 roku raz Wiślacy przenieśli się na plac gry Wawelu Kraków, by podjąć Zagłębie Sosnowiec. Po bramce Marka Motyki Wisła pokonała sosnowiczan 1:0. Historia zatoczyła koło w 2009 roku, gdy ze względu na remont stadionu przy Reymonta krakowianie poszukiwali obiektu do rozegrania rundy jesiennej sezonu 2009/2010. Jedynie w Sosnowcu wykazano się życzliwością i pełnym profesjonalizmem, w związku z czym to tam przyszło Wiśle rozegrać w roli gospodarza 10 spotkań. Stadion Ludowy nie był jednak zbyt przychylny dla Białej Gwiazdy, która co prawda wygrała sześć meczów, ale przegrała dwa najważniejsze - z Cracovią i Legią oraz zremisowała w pamiętnej ulewie z Levadią Tallinn w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Stadion Ludowy w Sosnowcu, fot. historiawisły.pl
 
Niegościnna Nowa Huta
 
Niepowodzenia Wisły miały zakończyć się wraz z przeniesieniem się na stadion Hutnika. Runda wiosenna nie zaczęła się dla Białej Gwiazdy najlepiej, bo od porażki z Arką Gdynia 0:1, lecz kilka kolejnych spotkań zakończyło się dobrym dla zespołu Henryka Kasperczaka wynikiem. Z Suchymi Stawami i 2010 rokiem wiąże się jednak historia derbów, przez które Wisła straciła szansę na tytuł mistrzowski. Ale więcej o tym tu nie napiszemy, gdyż na papierze gospodarzem tego meczu była… Cracovia, której stadion również był wówczas w fazie przebudowy! Ostatnim starciem na obiekcie Hutnika był mecz 4. kolejki Ekstraklasy sezonu 2010/2011, będący zarazem debiutem Roberta Maaskanta na ławce trenerskiej Wisły Kraków. Po golach Patryka Małeckiego i Macieja Żurawskiego, na które trafieniem odpowiedział tylko Clemence Matawu, Biała Gwiazda wygrała 2:1. Co ciekawe, w spotkaniu tym „Żuraw” strzelił swojego ostatniego ligowego gola. Na szczęście jednak „Władca Muraw” zdołał przywitać się z nowym R22 z hukiem, zapewniając skromne zwycięstwo w Pucharze Polski w pojedynku z Widzewem Łódź.
 
Ostatni raz Wiślacy w roli gospodarza w delegacji wystąpili 28 sierpnia 2010 roku. Od tego czasu nasz trzydziestotrzytysięcznik jest świadkiem emocji z Białą Gwiazdą w roli głównej. I choć zdarzały się stadiony, na których Wisła nie przegrała nigdy w roli gospodarza, wniosek nasuwa się jeden: wszędzie dobrze, ale przy Reymonta najlepiej! 
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony