Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
CLJ: Pościg bez happy endu. Wisła - Korona 0:1
Data publikacji: 05-05-2018 19:31Dzień przed starciem seniorów Wisły Kraków z Koroną w 34. kolejce Lotto Ekstraklasy w Centralnej Lidze Juniorów również zmierzyły się ze sobą drużyny Białej Gwiazdy i Złocisto-Krwistych. W starciu o sześć punktów dwóch sąsiadujących ze sobą w tabeli ekip minimalnie lepsi okazali się goście z Kielc. Jedyną bramkę z rzutu karnego zdobył Piotr Pierzchała.
Na bocznym boisku przy Reymonta młodzi Wiślacy bardzo chcieli zrewanżować się kielczanom za wyjazdową porażkę w 11. kolejce CLJ. Obie ekipy dzieliły przed spotkaniem dwa punkty, a krakowianie pragnęli zniwelować tę stratę i zbliżyć się do zapewnienia sobie utrzymania w reorganizowanych rozgrywkach juniorskich najwyższego szczebla.
Szalone ataki Korony
Zespół Mariusza Jopa przystąpił do spotkania wzmocniony ostatnio pauzującym przez uraz Piotrem Świątko, który puka do bram pierwszej drużyny. „Święty” i spółka musieli szybko radzić sobie w defensywie, gdyż piłkarze Korony momentalnie rzucili się do ataków na bramkę strzeżoną przez Kamila Brodę. W pierwszych dwóch kwadransach 16-letni golkiper Białej Gwiazdy kilkukrotnie radził sobie ze strzałami kielczan z dystansu. Na odpowiedź krakowian trzeba było zaczekać do 28. minuty. Wtedy to kontrę Wisły napędził Maciej Śliwa, który niczym slalomowe tyczki mijał rywali, by w ostatniej chwili odegrać do Damiana Korczyka. „Kori” uderzył mocno, ale tuż obok słupka.
Wypad bocznych pomocników Białej Gwiazdy był na dobrą sprawę jedynym wartym odnotowania zagraniem z przodu w pierwszej połowie. Wisła skupiła się bowiem głównie na defensywie, licząc, że szarżujący rywal przemęczy się w pierwszej części spotkania. Ta zakończyła się zaś wynikiem bezbramkowym dzięki kilku kolejnym interwencjom Brody oraz wskutek ofiarnego padu Szymona Jeziorskiego, który klatką piersiową zablokował uderzenie z bliska jednego z piłkarzy Złocisto-Krwistych. Wiślacy, dysponujący jednym z młodszych zespołów w stawce Centralnej Ligi Juniorów długo przystosowywali się do warunków narzuconych przez rywala, lecz w drugiej połowie grali już jak równy z równym. Najpierw jednak nadal atakowali Koroniarze.
Jeden moment dekoncentracji…
Pierwszą groźną sytuację w drugiej połowie podopieczni Marka Mierzwy stworzyli sobie w 53. minucie. Z głębi pola w obręb szesnastki przebojem wdarł się Kargulewicz, który szukał lewego okienka bramki Brody. Piłka odbiła się od poprzeczki i opuściła plac gry. Chwilę później na czystą pozycję strzelecką wyszedł Długosz, ale Broda zatrzymał strzał nogą. I gdy wydawało się, że jest już po akcji, niedoszły strzelec gola dla Korony wykorzystał chwilę dekoncentracji golkipera Białej Gwiazdy. Broda, nie zauważywszy, iż za jego plecami czai się piłkarz Korony, wypuścił sobie piłkę do wykopu. Skrzętnie skorzystał z tego Długosz, który zdołał włożyć nogę przed piłkę i został w nią trafiony przez bramkarza Wisły. Sędzia Sebastian Jarzębak z Bytomia nie wahał się i wskazał na wapno. Do piłki podszedł Pierzchała, który kopnął mocno pod poprzeczkę. Intencje strzelca wyczuł najmłodszy na boisku Broda, lecz uderzenie było za mocne, by udało się mu skutecznie interweniować.
Strzelony gol podziałał na Koronę demobilizująco. Od tego momentu na boisku swą dominację rozpoczęła Biała Gwiazda. Zaledwie pięć minut później arbiter z ekstraklasową przeszłością został zmuszony by podyktować drugą jedenastkę - tym razem dla Wisły. Maciej Śliwa obsłużył prostopadłym podaniem Michała Feliksa, ten mijając bramkarza został przez niego powalony na ziemię i sędzia Jarzębak nie mógł podjąć innej decyzji. Normalnie jedenastkę wykonywałby zapewne sam poszkodowany, jednak wskutek rozpaczliwej interwencji Osobińskiego nabawił się urazu. Do futbolówki podszedł więc Franciszek Wróblewski, lecz jego sygnalizowany strzał został złapany przez golkipera Złocisto-Krwistych. Uderzenie w lewy dolny róg nie sprawiło kłopotu bramkarzowi gości, który tym samym stał się bohaterem kieleckiej drużyny.
Pościg bez gola
W 78. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Michał Banik sprytnie wdarł się w szesnastkę Korony i przymierzył w światło bramki, lecz podbudowany wcześniejszą paradą Osobiński i tym razem zachował się bardzo dobrze. Ekipa Mariusza Jopa rzuciła się do frontalnych ataków - i ten z 80. minuty powinien był przynieść jej upragnione wyrównanie. Genialnym prostopadłym podaniem popisał się Patryk Plewka, a Maciej Śliwa zdecydował się przerzucić piłkę nad bramkarzem Koroniarzy. Wszyscy widzieli piłkę w siatce, lecz ta jakimś cudem o centymetry minęła prawy słupek bramki gości.
Niezrażony takim obrotem spraw rozgrywający Białej Gwiazdy ponownie spróbował sowich sił pięć minut później. Po zamieszaniu w polu karnym wychowanek Juventy Starachowice huknął z woleja, ale na wyżyny możliwości wzniósł się Osobiński. Pięć minut później Śliwa stanął przed swoją trzecią szansą w ciągu dziesięciu minut. Niestety, powiedzenie „do trzech razy sztuka” nie sprawdziło się, a najbardziej aktywny z Wiślaków w klarownej sytuacji z powietrza nie trafił w światło bramki.
Biała Gwiazda po dwóch różnych połowach minimalnie uległa Koronie i musi bić się w wyrównanej stawce o utrzymanie przynajmniej szóstego miejsca w lidze. Przed Wiślakami starcia z piątym Motorem Lublin, drugą Cracovią, czwartą Jagiellonią i przedostatnim ŁKS-em. Łatwo nie będzie, ale Wiślacy nieraz udowodnili, że walczą do ostatniego gwizdka!
Wisła Kraków - Korona Kielce 0:1 (0:0)
0:1 Pierzchała 58’ (k.)
Wisła: Broda - Morys, Świątko, Jeziorski, Żółkoś - Laskoś, Plewka - Wróblewski (75’ Grzybek), Śliwa, Korczyk (68’ Banik) - Feliks
Korona: Osobiński - Mazurek, Bartosiak (75’ Rogula), Pierzchała, Wojsa, Długosz (80’ Gromulski), Piróg (61’ Szałas), Czerwiak, Kargulewicz (90’ Kunat), Dziubek, Jopkiewicz
Żółte kartki: Laskoś - Kunat
Sędziował: Sebastian Jarzębak z Bytomia
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA