Strona główna » Aktualności » Carrillo: Nikt nie powie nam, że nie próbowaliśmy

Carrillo: Nikt nie powie nam, że nie próbowaliśmy

Data publikacji: 02-04-2018 20:50



Wisła po raz pierwszy pod wodzą Joana Carrillo przegrała przed własną publicznością. Biała Gwiazda uległa 1:3 Lechowi Poznań i do ostatniej kolejki będzie walczyć o zagwarantowanie sobie miejsca w grupie mistrzowskiej. I to właśnie na meczu z Sandecją zaczyna się skupiać opiekun gospodarzy.

 
Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

„Po pierwsze Lech jest drużyną bardzo mocną i gratuluję mu zwycięstwa. To zwycięstwo było zasłużone. Chciałbym jednak podziękować swoim zawodnikom, bo próbowali grać i podjęli walkę choć mecz był dla nas bardzo trudny. W pierwszej części kontrolowaliśmy grę, lecz dostaliśmy bramkę do szatni, co nas podminowało. W drugiej połowie graliśmy bardziej sercem niż głową i czegoś nam brakło. Nie mam pretensji do swoich zawodników. Dziś naprawdę się staraliśmy. W tym momencie wolałbym już myśleć o sobocie i arcyważnym meczu z Sandecją. Mam nadzieję, że po nim będę się mógł uśmiechać” - przyznał na gorąco szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Ryzyko i jego konsekwencje
 
Wisła prowadziła 1:0, ale wypuściła prowadzenie po błędach indywidualnych. Nenad Bjelica stwierdził, że wykorzystał puste przestrzenie na skrzydłach, ale z tą oceną nie zgodził się trener Wisły. „Myślę, że nasza gra skrzydłami wcale nie jest taka zła, jak mówicie. Większość strat miała miejsce w środku pola, a Lech potrafi stworzyć sobie grę w trójkącie na skrzydle, jednak niezbyt próbował to dziś wykorzystać. Wszystkie ich akcje nie wynikły z błędów na skrzydłach, tylko ze strat w środkowych strefach. A błędy czasem muszą się zdarzyć, gdy długo gra się piłką” - wyjaśniał Carrillo. 
 
Dla Wisły to pierwsza porażka pod wodzą 49-letniego Hiszpana przy Reymonta. „Większość z meczów u siebie wygraliśmy lub remisowaliśmy. Jesteśmy drużyną, która chce ryzykować, a gdy się ryzykuje, czasem traci się gole. Można poprawić niektóre elementy w obronie, ale utrata bramek jest czasem nieunikniona” - zauważył Hiszpan.
 
Przedstawiciele prasy dociekali także, co sprawiło, że Wisła w ostatnich chwilach gry grała ustawieniem 3-3-2-2. „Ja podejmuję decyzje, ja jestem trenerem i to ja jestem za nie odpowiedzialny. Nie mam zastrzeżeń co do pierwszej połowy, w drugiej części popełniliśmy za dużo błędów. Trochę brakowało nam koordynacji, wtedy błędy owocowały poważnymi stratami. Popełnialiśmy złe decyzje, ale nikt nie powie nam, że nie próbowaliśmy” - zakończył Joan Carrillo.
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 


do góry strony