Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Zwycięstwo, remis i niesamowity obrót spraw! Wisła - Twente 2:1

Był taki mecz: Zwycięstwo, remis i niesamowity obrót spraw! Wisła - Twente 2:1

Data publikacji: 16-07-2017 20:46



W historii Wisły zdarzyło się kilka momentów, gdy do bram piłkarskiego raju brakowało nam zaledwie paru minut. Były jednak i czasy, kiedy w ostatniej chwili szala zwycięstwa przechylała się na naszą korzyść. Był także mecz, podczas którego nie wszystko zależało od piłkarzy Białej Gwiazdy, a informacje, jakie przychodziły z drugiego stadionu do 93. minuty były złe. Wszyscy jednak pamiętają jeden „niesamowity obrót spraw”! W poprzednich dwóch tekstach z cyklu „Był taki mecz” wspominaliśmy zwycięstwa w Lidze Europy z Fulham i Odense. Nic dziwnego, że dziś wracamy pamięcią do trzeciego triumfu! 14 grudnia 2011 roku - Wisła kontra Twente. Przeżyjmy to jeszcze raz!


Biała Gwiazda przystępowała do spotkania z holenderską ekipą mając na koncie 6 punktów i bilans bramkowy -6. Twente miało już zapewniony awans z pierwszego miejsca, stąd w ich składzie doszło do kilku zmian. Na drugiej pozycji w grupie plasowało się londyńskie Fulham, mające na koncie 7 oczek i przewagę goli strzelonych. Co więcej, Anglicy mierzyli się już z pozbawionymi jakichkolwiek szans Duńczykami z Odense, którym cień złudzeń dwa tygodnie wcześniej odebrali Wiślacy. Wszystko wskazywało więc na to, że gracze Martina Jola spokojnie zameldują się w 1/16 Ligi Europy. 

Bomba „Guły”

Holendrzy wymienili niemal całą defensywę, lecz w ataku naprawdę mieli kim straszyć. W ich składzie pojawili się m.in. Nacer Chadli obecnie występujący w West Bromwich Albion, Marc Janko - były gracz FC Basel i Trabzonsporu, a także wracający wówczas z Wigan do rodzimego kraju Denny Landzaat - 38-krotny reprezentant „Oranje”. Biała Gwiazda zmagała się natomiast z plagą kontuzji, przez co jej ówczesny trener Kazimierz Moskal musiał zestawić bardzo eksperymentalną defensywę. Na środku wystąpił Júnior Díaz, a na lewej flance nominalny środkowy pomocnik Gervasio Núñez. W środku pola szansę występu otrzymało trzech Polaków - Rafał Boguski, Cezary Wilk oraz Łukasz Garguła, a samotnym żądłem był Cwetan Genkow. Eksperymenty szkoleniowca Wisły zaskoczyły Holendrów, a Biała Gwiazda grała tak, jakby był to jej 100. mecz w takim zestawieniu, a nie pierwszy i ostatni! Już w 11. minucie krakowianie wyszli na prowadzenie. Na strzał z ostrego kąta zdecydował się Łukasz Garguła, a piłka zmieniła kierunek lotu tuż przed rękawicami Nicka Marsmana i zatrzepotała w siatce.
 

Fulham odjeżdża
 
Wiślaccy kibice nasłuchiwali wieści ze stadionu Craven Cottage, te jednak z minuty na minutę były coraz gorsze. Po 30 minutach londyńczycy prowadzili już 2:0 i wydawało się, że nic złego nie może im się wydarzyć. Co więcej, w 39. minucie Luuk de Jong popisał się kapitalną przewrotką i umieścił piłkę w bramce Sergeia Pareiki. W tym momencie w wirtualnej tabeli Fulham miało dziesięć punktów, a Wisła zaledwie siedem. Przy takim dorobku oczek na przerwę schodzili do szatni piłkarze Białej Gwiazdy i Wieśniaków.
 
Gdy w Londynie zawodnicy wychodzili z szatni, Wisła prowadziła już z Twente 2:1. Świetną asystą popisał się… Pareiko, futbolówka trafiła wprost pod nogi Cwetana Genkowa, który strzałem po koźle z łatwością pokonał Marsmana. Krakowianie, mimo przetrzebionej urazami obrony, skutecznie bronili wyniku i nasłuchiwali wieści z meczu Fulham - Odense. W 64. minucie pojawił się pierwszy promyczek nadziei - bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego zdobył Andreasen.
 

Rozpacz w Londynie, euforia w Krakowie!
 
Kiedy sędzia Władisław Biezborodow kończył pojedynek ówczesnych mistrzów Polski, na Craven Cottage wybijała 90. minuta meczu. Piłkarze Białej Gwiazdy nie mieli jednak dobrych informacji - Anglicy ciągle prowadzili. Z marazmu podopiecznych Kazimierza Moskala wyrwał jednak ryk piętnastu tysięcy gardeł fanów, zgromadzonych przy Reymonta. Informacja o remisie w starciu Fulham - Odense rozchodziła się w mig. Nie do końca było jednak wiadomo, czy to prawda, czy plotka, aż w końcu spiker oznajmił to, co stało się w Londynie. 
 
W ostatniej akcji meczu przeprowadzonej przez Duńczyków Espen Ruud zacentrował wprost na głowę Baye Djiby’ego Falla, a ten pokonał Neila Etheridge’a. „Niesamowity obrót spraw - Djibi Fall! Fulham remisuje z Odense i to jest awans Wisły Kraków, to jest awans mistrza Polski” - krzyczał wniebogłosy do wszystkich fanów Białej Gwiazdy zebranych przed telewizorami komentujący tamten mecz Przemysław Pełka. A sympatycy Wisły, którzy spędzili wieczór przy Reymonta, choć nie widzieli, też szybko uwierzyli i zaczęli świętować! Craven Cottage zamilkło z niedowierzania, a na R22 szaleństwu kibiców i samych piłkarzy nie było końca. Awans wywalczony w cudownych okolicznościach musiał być długo świętowany. „Kraków nie położy się dziś długo spać, oj nie” - stwierdził komentujący spotkanie Wiślaków Mateusz Borek. I miał rację!
 
Wisła Kraków - Twente Enschede 2:1 (1:1)
1:0 Garguła 11’
1:1 de Jong 39’
2:1 Genkov 46’
 
Wisła: Pareiko - Jovanović, Diáz, Bunoza, Núñez - Boguski (61’ Małecki), Wilk, Jirsák (90’ Brud), Garguła, Melikson (89’ Kirm), Genkow
 
Twente: Marsman - Cornelisse, Bentgsson, Buysse, Roeseler - Janssen, Landzaat, de Jong (77’ Gouriye), Bajrami, Janko (65’ Berghuis), Chadli (46’ John)
 
Żółte kartki: Janssen, Gouriye
 
Sędziował: Władisław Biezborodow
 
Widzów: 15 210
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony