Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Z Jagą na piątkę!

Był taki mecz: Z Jagą na piątkę!

Data publikacji: 22-02-2017 13:51



Po porażce ze Śląskiem przed piłkarzami Wisły szansa na odkucie się u siebie. Od razu wiadomo jednak, że nie będzie łatwo - rywalem Białej Gwiazdy będzie wicelider z Białegostoku. Jagiellonia to zespół nieco sinusoidalny: dwa lata temu do końca liczyła się w walce o tytuł mistrzowski, a w zeszłym roku męczyła się w grupie spadkowej. W tym sezonie jednak podopieczni Michała Probierza są w gazie i do liderującej Lechii tracą tylko punkt. My w „Był taki mecz” - ku pokrzepieniu wiślackich serc - przypomnimy jednak ubiegłoroczny nokaut, jaki graczom z Podlasia zafundowali krakowianie!


18 marca 2016 roku przy Reymonta zespół dowodzony od prawie tygodnia przez Dariusza Wdowczyka miał odczarować własny stadion. We wcześniejszych meczach ubiegłego roku Wiślacy nie potrafili bowiem pokonać Podbeskidzia Bielsko-Biała, Górnika Łęczna i Piasta Gliwice. Do Jagi krakowianie tracili sześć punktów i musieli wygrać, by przedłużyć swoje szanse na awans do ósemki.

Podwójna kara

Początek gry zwiastował, że oba zespoły będą starały się „trzymać gardę”, lecz w 8. minucie nastąpił przełomowy moment. Najlepszy w obecnym sezonie Ekstraklasy zawodnik - Konstantin Vassiljev zbyt lekko wycofał piłkę w kierunku własnej bramki, a Rafał Boguski pognał w jej kierunku i uprzedził Igorsa Tarasovsa, który musiał ratować się faulem. Sędzia Paweł Raczkowski wyciągnął czerwoną kartkę i wysłał Łotysza pod prysznic, a chwilę później z boiska zszedł główny winowajca całej sytuacji, robiąc miejsce dla rezerwowego obrońcy - Sebastiana Madery. 
 
 
Zdjęcie z boiska głównego kreatora gry gości w zasadzie przekreśliło szanse Jagi na zwycięstwo, a pierwszy sygnał do szturmu na bramkę Bartłomieja Drągowskiego dał kapitan Wisły - Arkadiusz Głowacki, który huknął z dystansu. Młody bramkarz, dziś niemogący przebić się w Fiorentinie, sparował piłkę na rzut rożny. Po kornerze jeden z białostoczan wybił piłkę głową przed pole karne, gdzie dopadł do niej Maciej Sadlok. Lewy obrońca huknął swoją teoretycznie słabszą prawą nogą nie do obrony i golkiper gości musiał wyciągnąć futbolówkę z siatki. Ból pleców Drągowskiego związany ze schylaniem się po piłkę, która ugrzęzła w bramce, dopiero jednak się zaczynał!
 
Cztery do przerwy
 
Już w 32. minucie podaniem z własnej połowy Sadlok uruchomił Brożka, który zgrał piłkę do Wolskiego. Rozgrywający Wisły oddał futbolówkę „Broziowi”, który przeniósł ją nad interweniującym Drągowskim. Przy Reymonta zrobiło się 2:0. Taki wynik utrzymał się tylko przez osiem minut. Podopieczni Dariusza Wdowczyka poczuli krew i skarcili białostoczan trzecią bramką, której autorem ponownie był Paweł Brożek. Przed polem karnym Wolski prostopadłym podaniem wypuścił Małeckiego, który próbował strzelać. Próba „Małego” byłaby niecelna, ale dołożył do niej nogę Boguski. Jego strzał świetnie odbił Drągowski, lecz piłka spadła wprost pod nogi Brożka, który wbił ją do pustej bramki.
 
 
„Raz, dwa, trzy - mało” rozległo się z trybun, a Wiślacy jeszcze przed przerwą zdążyli zrealizować żądania swoich fanów. Przy absolutnie biernej postawie obrony Jagi bramkę do szatni zdobył głową Rafał Wolski. Asystował Rafał Boguski, który podbił futbolówkę wysoko do góry. I choć wydawało się, że wątły „Wolak” nie ma szans w starciu z rosłymi defensorami z Białegostoku, ci nie zorientowali się, gdzie znajduje się piłka. Ofensywny pomocnik Wisły zdołał więc posłać piłkę nad wybiegającym z bramki Drągowskim.
 
Już w drugiej połowie bliski swojego premierowego gola dla Wisły był Richard Guzmics, po którego strzale głową futbolówka odbiła się od poprzeczki. Ostatecznie „Riczi” zdołał w swej przygodzie z Białą Gwiazdą zanotować tylko jedno trafienie - było to ponad pół roku później w meczu z Wisłą Płock. Co jednak w starciu z Jagą nie powiodło się Węgrowi, udało się Rafałowi Boguskiemu, który w ekwilibrystyczny sposób wykończył składną akcję Małeckiego i Jovicia. Miały to być nożyce - wyszedł strzał z powietrza łydką, ale efekt był taki jak „Boguś” zamierzył - 5:0! 
 

Niczym Barcelona
 
W odpowiedzi kontaktowego gola z wolnego zdobył Świderski, ale nie zmąciło to radości, jaką Biała Gwiazda miała z wygranego w jakże przekonujący sposób meczu. W świat poszły także statystyki - rzadko zdarza się bowiem, by piłkarze jednej drużyny wymienili w meczu 992 podania! Wynik godny barcelońskiej tiki-taki. Tymczasem w sobotę nie wymagamy niemal tysiąca podań, w tych liczbach można przegrać. Liczy się tylko jedno - strzelić przynajmniej o jednego gola więcej niż Jaga.
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 5:1 (4:0)
1:0 Sadlok 24'
2:0 Brożek 32'
3:0 Brożek 40'
4:0 Wolski 45' 
5:0 Boguski 63'
5:1 Świderski 70'
 
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Boguski (77' Bałaszow), Wolski (77' Cywka), Popović, Małecki - Brożek, Ondrasek (34' Brlek)
 
Jagiellonia: Drągowski - Burliga, Guti, Tarasovs, Tomasik - Góralski (46' Romanczuk), Grzyb - Frankowski (77' Mystkowski), Vassiljev (14' Madera), Cernych - Świderski
 
Żółte kartki: Guzmics - Góralski
Czerwona kartka: Tarasovs
 
Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy
 
Jakub Pobożniak 
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony