Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Wisła „panem boiska i derbów”

Był taki mecz: Wisła „panem boiska i derbów”

Data publikacji: 08-12-2016 08:35



Derbowe napięcie z dnia na dzień rośnie, tak jak liczba kibiców, którzy zasiądą na wiślackim stadionie. Fani i piłkarze obu klubów nie mogą doczekać się godziny 20.30 w sobotę, a dziennikarze przypominają wszystkim pamiętne spotkania Białej Gwiazdy i Cracovii. W tę konwencję wpiszemy się i my, wspominając historyczne, pierwsze ligowe spotkanie derbowe rozegrane przy Reymonta. Siadamy wygodnie w fotelach, zapinamy nomen omen pasy i wracamy do 9 września 1928 roku!


Oficjalne 37. derby Krakowa przyciągnęły na młodziutki wówczas stadion Białej Gwiazdy aż 15 000 widzów, którzy spodziewali się raczej zwycięstwa Pasów, które dołączyły do rozgrywek po ich bojkocie w premierowym sezonie. Ekipa z drugiej strony Błoń była więc beniaminkiem, lecz tylko na papierze, gdyż od razu po dokooptowaniu Cracovii do mistrzostw Polski zespół ten został uznany za głównego faworyta do odebrania tytułu… Wiśle. 

Powrót nie tylko na Pasy

W pierwszych ligowych derbach rozegranych na pasiastym terenie gospodarze zwyciężyli 2:1. Tym większa była motywacja graczy Białej Gwiazdy, by wziąć srogi rewanż na ekipie, której trenerem i najgroźniejszym zawodnikiem był Józef Kałuża. Chęć pokonania i wyprzedzenia w tabeli Pasów były tak duże, że po półtorarocznej przerwie buty z kołka zdjął Władysław Kowalski, który ponownie z miejsca stał się kluczowym wiślackim piłkarzem. 31-latek zdobył dla Wisły w kampanii roku 1928 roku dziewięć goli w jedenastu meczach, choć pierwotnie planował udział tylko w derbach!

fot. historiawisly.pl

Wzmocniona prawoskrzydłowym drużyna przeżywała trudne chwile w pierwszych dziesięciu minutach, kiedy to raz po raz zatrudniani byli: bramkarz Białej Gwiazdy - Maksymilian Koźmian oraz dwaj defensorzy: Aleksander Pychowski i Emil Skrynkowicz - duet tak niezastąpiony, że wystąpił w pełnym wymiarze czasu we wszystkich 28 meczach tamtej kampanii. Wiślacki monolit defensywny rozbiła dopiero w 1931 roku nierozpoznana i nieuleczalna choroba Skrynkowicza, który zmarł w wieku 24 lat w trakcie trwania sezonu, rozegrawszy w nim jeszcze 16 meczów… 

Wisła „panem boiska

Wiślacy przetrwali jednak trudny początek, po czym ze zdwojoną siłą rzucili się na gości. Po dwójkowej akcji Kowalskiego z Czulakiem, ten drugi pokonał Mieczysława Szumca, który zdaniem prasy w tej sytuacji mógł zachować się o wiele lepiej. Strzelony gol wprawił w osłupienie podopiecznych Józefa Kałuży, a gracze z Reymonta uwierzyli, że z nawiązką mogą zrewanżować się Pasom za marcowe derby. Po 30 minutach gry było już 2:0, gdy po solowej akcji Mieczysław Balcer płaskim mierzonym strzałem nie dał szans golkiperowi Cracovii. W 35. minucie najpiękniejszą bramkę w spotkaniu zdobył Stanisław Czulak, który wykorzystał prostopadłe podanie Henryka Reymana i przelobował Szumca. Wisła nie zatrzymywała się również po przerwie, kiedy to już w 50. minucie Balcer kopiuje swój wyczyn z pierwszej połowy i po samotnej szarży podwyższa na 4:0. 

W odpowiedzi dwie minuty rozluźnione nieco szyki defensywne Wisły karci Kałuża, który dobija piłkę do pustej bramki po interwencji Koźmiana. Pasy, które nie mogły pogodzić się z porażką, znalazły specyficzną metodę na zwiększenie swoich szans. Biało-Czerwoni zaczęli grać brutalnie, czego efektem była kontuzja Józefa Adamka, który pozostał na boisku w roli statysty, a także Bronisława Makowskiego, który na skutek urazu musiał opuścić plac gry. Mimo to Pasy nie były w stanie zmniejszyć rozmiarów przegranej, a po piętnastu minutach - pomimo zakazu lekarzy i ku aplauzowi publiczności - do gry wrócił Makowski. Jak pisał „Ilustrowany Kurier Codzienny”: „Odtąd znowu Wisła staje się panem boiska”.

fot. historiawisly.pl

Jeżeli bramkę strzelił Józef Kałuża, odpowiedzieć musiał też Henryk Reyman! W pojedynku graczy, którzy dziś są patronami ulic przy stadionach swoich dawnych klubów padł remis 1:1, gdyż w 82. minucie Reyman pewnie wykorzystał jedenastkę, ustalając wynik na 5:1. W swym podsumowaniu „IKC” stwierdził: „Czerwoni rozegrali w dniu wczorajszym jeden ze swoich najlepszych meczów od chwili istnienia klubu. (…) Wszystkie ich linie pracowały z taką precyzyjnością, jaką się rzadko widzi na zawodach naszych najlepszych drużyn ligowych. Od początku aż do samego końca pracowali Czerwoni z niezwykłą ambicją, elitarnością oraz świadomością doniosłości spotkania”. Oby i tak samo było 88 lat i 3 miesiące bez jednego dnia po tamtym pojedynku!

9.09.1928

Wisła Kraków - Cracovia 5:1 (3:0)
1:0 Czulak 11’ 
2:0 Balcer 31’
3:0 Czulak 38’
4:0 Balcer 50’
4:1 Kałuża 52’
5:1 Reyman (k.) 82’

Wisła: Koźmian - Pychowski, Skrynkowicz - Bajorek, Kotlarczyk, Makowski - Adamek, Czulak, Reyman, Kowalski, Balcer

Cracovia: Szumiec - Zastawniak, Gintel - Seichter, Chruściński, Mysiak - Kubiński, Wójcik, Kałuża, Rusin, Sperling

Sędziował: Artur Marczewski z Łodzi

Widzów: 15 000 

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

fot. historiawisly.pl


do góry strony