Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Udany atak na fotel lidera. Wisła - Jagiellonia 5:0

Był taki mecz: Udany atak na fotel lidera. Wisła - Jagiellonia 5:0

Data publikacji: 26-04-2018 09:53



Po sezonie 2006/2007, w którym Wisła niespodziewanie uplasowała się na ósmym miejscu, przyszedł czas na zmiany. Do Białej Gwiazdy trafił Maciej Skorża, którego zadaniem było uporządkowanie zespołu. Porządki zaczęły przekuwać się w wyniki - i po 9. kolejkach krakowianie mieli na koncie 23 oczka, o jedno mniej od notującej świetny początek sezonu Legii. Mecz z Jagiellonią miał popchnąć Wisłę na szczyt tabeli - tego samego dnia, o tej samej godzinie Legioniści mierzyli się bowiem z zawsze mocnym Lechem Poznań na wyjeździe. 


Beniaminek Orange Ekstraklasy notował całkiem niezłe wejście w sezon i miał na koncie 11 punktów. Zespół Artura Płatka miał już wówczas na rozkładzie obie łódzkie drużyny, potrafił także wyszarpać remis z bardziej utytułowanym od siebie Górnikiem Zabrze. Do Krakowa goście z Podlasia jechali z nadziejami na sprawienie niespodzianki, lecz Wisła miała zupełnie inny plan. Plan, który zaczęła realizować już na samym początku spotkania!

„Zieniu” nie z tej ziemi!
 
Z czego pamięta się sezon 2007/2008? Z doskonałej formy Marka Zieńczuka, który strzelał na zawołanie. Czy w starciu z Jagą mogło być inaczej? Nie! Nim jednak do głosu doszedł „Zieniu”, gola mógł zdobyć były piłkarz Białej Gwiazdy, Dariusz Łatka. Reprezentujący barwy Wisły w sezonie 1998/1999 obrońca znalazł się w polu karnym byłego klubu, lecz zabrakło mu zimnej krwi i jego strzał nieznacznie minął bramkę Mariusza Pawełka, który dziś… broni barw Jagi. Drugi z niegdysiejszych Wiślaków, Łukasz Nawotczyński, pokazał się z gorszej strony i nie upilnował wszędobylskiego „Zienia” - a ten po wrzutce Kamila Kosowskiego idealnie wymierzoną główką nie dał szans Banaszyńskiemu. 
 
 
Kolejne minuty upływały pod znakiem gry w środku pola. Jagiellonia mądrze się broniła i starała się wyprowadzić ciekawe akcje. Próbował zwłaszcza Vuk Sotirović, który raz po raz chciał zaskoczyć Pawełka strzałami z dystansu, lecz jego celownik był zupełnie nieskalibrowany. Wisła natomiast pokazywała, jak nie marnować okazji podbramkowych. W 36. minucie po rzucie wolnym egzekwowanym przez Jeana Paulistę, Nawotczyński ponownie skiksował w polu karnym, a futbolówka spadła na głowę Pawła Brożka, który ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce po raz ósmy w sezonie.
 
 
„Brozio” do bramki dołożył asystę - tuż po wyjściu sam na sam z Banaszyńskim zgrał futbolówkę do „Jasia” Paulisty, a ten nie mógł zrobić nic innego, tylko wbić piłkę do pustej bramki. 
 
 
Raz, dwa, trzy, cztery - mało!
 
Do przerwy Wiślacy schodzili z trzybramkowym prowadzeniem - a kibice pożegnali zawodników swojego klubu okrzykiem: „Raz, dwa, trzy - mało!”. Podopiecznym Macieja Skorży pozostało tylko wysłuchanie próśb. W 51. minucie o dublet mógł pokusić się Paulista, ale Banaszyński po sytuacyjnym strzale sparował piłkę na róg. Co nie udało się Brazylijczykowi, z powodzeniem zrobił „Zieniu”! Pięknie centrował Kosowski, a Zieńczuk potężnym półwolejem podwyższył na 4:0! Bramka z cyklu stadiony świata, a i podanie palce lizać - tak grała wówczas rozpędzona Biała Gwiazda.
 
 
W nagrodę za gola Zieńczuk… powędrował na lewą obronę. Zmieniony został bowiem Arkadiusz Głowacki, który musiał uważać, by nie otrzymać czwartej żółtej kartki. Na środek obrony powędrował uniwersalny Dariusz Dudka, zaś na pozycję „Zienia” Piotr Brożek. Po chwili na murawie pojawił się „Goal Machine” Dudu Omagbemi, który zapisał się w protokole asystą. Podanie wykorzystał drugi zmiennik, „Pietia”, któremu piłkę przepuścił brat bliźniak. Wisła wyszła na pięciobramkowe prowadzenie, a po chwili z Poznania doszły informacje, iż po bramce Hernana Rengifo Lech prowadzi z warszawską Legią 1:0. „Mamy lidera, Wisełko, mamy lidera” - chóralnie śpiewało 18 tysięcy kibiców.
 
 
Starcie w Poznaniu zakończyło się wygraną Kolejorza, mecz przy Reymonta deklasacją i Wisła w 10. kolejce wskoczyła na fotel lidera. Fotel, z którego nie zeszła do końca rozgrywek. Ostatecznie Biała Gwiazda zainkasowała wówczas 77 punktów i z przewagą aż 14 oczek wyprzedziła stołeczny klub. Wszystko zaczęło się od 6 października i piątki z Jagą. Ach, gdyby wrócić do takich chwil!
 
6 października 2007
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 5:0 (3:0)
1:0 Zieńczuk 9’
2:0 Paweł Brożek 36’ 
3:0 Paulista 41’
4:0 Zieńczuk 53’
5:0 Piotr Brożek 72’ 
 
Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki (58’ Piotr Brożek), Cleber, Dudka - Zieńczuk, Cantoro, Sobolewski (68’ Jirsák), Kosowski (68’ Dudu) - Paulista, Paweł Brożek 
 
Jagiellonia: Banaszyński - Łatka, Nawotczyński, Rodnei, Wasiluk - Gevorgyan, Evérton (59’ Falkowski), Markiewicz, Jarecki (59’ Niedziela) - Sotirović, Sobociński (72’ Janik)
 
Żółte kartki: Nawotczyński, Rodnei x2, Wasiluk 
Czerwona kartka: Rodnei (75’ - za dwie żółte)
 
Sędziował: Marcin Szulc z Warszawy
 
Widzów: 18 000 
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony