Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Schalke 1:4 Gelsenkirchen

Był taki mecz: Schalke 1:4 Gelsenkirchen

Data publikacji: 26-05-2016 18:30



Sezon 2002/2003 był jednym z najlepszych dla Wiślaków w europejskich pucharach. Od początku rozgrywek Pucharu UEFA Biała Gwiazda szła jak burza, pokonując Glentoran Belfast, NK Primorje Ajdovscina oraz AC Parmę. W czwartej rundzie na drodze krakowian stanęła czwarta drużyna Bundesligi Schalke 04 Gelsenkirchen. Pierwszy mecz Wiślacy długo mieli pod kontrolą, lecz kuriozalny błąd Angelo Huguesa w 80. minucie, wykorzystany przez Emila Mpenzę sprawił, że przed rewanżem to Niemcy mieli korzystny rezultat. Wszystko miało rozstrzygnąć się na jednym z najnowszych wówczas stadionów - Arenie AufSchalke.


Kilka dni przed spotkaniem, którego stawką był awans do 1/8 finału europejskich rozgrywek, trener Henryk Kasperczak wysłał swojego asystenta Jerzego Kowalika na zwiady. Jego zadaniem była obserwacja meczu Schalke - Werder. Drugi szkoleniowiec Wisły przekazał dobre wieści - skoro najsłabsza drużyna w lidze była w stanie powstrzymać ofensywę graczy z Zagłębia Ruhry to my też możemy! Wiślacy uwierzyli w swoje możliwości i podchodzili do spotkania bardzo zmobilizowani. Podstawowa jedenastka graczy z Reymonta był identyczna jak ta, która rozpoczynała pierwsze starcie dwumeczu. Opiekun gości, Frank Neubarth, zdecydował się na trzy zmiany. Na tym manewrze większe korzyści odniosła jednak Biała Gwiazda.

Początek meczu należał do Wiślaków, którzy dwa tygodnie wcześniej zakończyli rundę jesienną Ekstraklasy. O zmęczeniu sezonem nie było jednak mowy, a nogi same niosły podopiecznych Henryka Kasperczaka. Niekorzystny dla Białej Gwiazdy wynik utrzymywał się tylko do 40. minuty. Wtedy to idealną wrzutką z lewej strony popisał się Kamil Kosowski, który dograł wprost do Macieja Żurawskiego. Snajper krakowian, rozgrywający wówczas sezon życia, kropnął z woleja obok bezradnego Franka Rosta. Niestety, gospodarze momentalnie wyrównali. Najpierw jeszcze szarżę Emila Mpenzy powstrzymali do spółki Hugues i obrońcy, lecz chwilę później po rzucie rożnym w polu karnym znalazł się niepilnowany Tomasz Hajto, który strzałem w krótki róg pokonał francuskiego bramkarza. 36-latek w tej sytuacji mógł zachować się dużo, dużo lepiej. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym.

Z tyłu mur, z przodu armaty!
 
Mecz rozpoczynał się w zasadzie od początku. Jednak już po pięciu minutach drugiej części spotkania Wisła po raz kolejny wyszła na prowadzenie. Z prawej strony boiska rzut wolny egzekwował Kamil Kosowski, a jego dośrodkowanie trafiło wprost na głowę Kalu Uche, który pokonał Rosta. Kibice zgromadzeni na stadionie (w tym spora grupa Wiślaków) mogli podziwiać nie tylko gola, ale i fizyczną sprawność nigeryjskiego skrzydłowego, gdy ten z radości postanowił zrobić kilka salt. Niemcy musieli zacząć gonić krakowian. Ich opiekun wprowadził na plac gry bardziej ofensywnych zawodników, przechodząc na grę trójką obrońców. Jednak i ta roszada nie przyniosła niczego dobrego, a Wiślacy mieli coraz więcej miejsca na swoje ataki. Jeden z nich zakończył się trzecim golem - piłkę pod polem karnym gospodarzy przejął wprowadzony chwilę wcześniej Grzegorz Pater, po czym zgrał ją Żurawskiemu, a „Żuraw” uderzeniem z półobrotu zapewnił Białej Gwieździe dwubramkowe prowadzenie. Wiślacy wpadli w euforię, a menedżer Schalke Rudi Assauer nerwowo obgryzał swoje cygaro. Ekipa z Gelsenkirchen miała jeszcze kilka minut, by odwrócić losy meczu, lecz dobitnie przeszkadzała jej w tym krakowska defensywa, przypominająca w tym starciu mur. 
 
Wynik 3:1 nie satysfakcjonował Wiślaków, którzy próbowali dobić renomowanego rywala. Ta sztuka udała się w 89. minucie. Świetną kontrę rozpoczął Żurawski, który idealnym podaniem wypuścił Szymkowiaka. Rozgrywający Białej Gwiazdy znakomicie podał do Kosowskiego, a ten na raty pokonał Franka Rosta. „Kosa” udokumentował swój efektowny występ golem, który dla gospodarzy był gwoździem do trumny. „Schalke - Wisła 1:4, Schalke jeden, Wisła cztery!” - komentujący spotkanie Janusz Basałaj sam nie dowierzał w to, co widział na Arenie AufSchalke. Wtórował mu w tym współkomentator… Adam Nawałka. 
 
Wisła awansowała do dalszej fazy rozgrywek i czekała na rywala. Tym okazało się Lazio Rzym, z którym Wiślacy mieli okazję mierzyć się już na przełomie lutego i marca 2003 roku. Ale o tym dwumeczu już kiedy indziej…
 
Schalke 04 Gelsenkirchen - Wisła Kraków 1:4 (1:1)
0:1 Żurawski 40’
1:1 Hajto 42’
1:2 Uche 51’
1:3 Żurawski 85’
1:4 Kosowski 89’
 
Schalke: Rost - Hajto, van Hoogdalem, Matellan, van Kerckhoven (65’ Agali) - Asamoah (77’ Wilmots), Poulsen, Mueller, Boehme (83’ Hanke) - Sand, Mpenza
Wisła: Hugues - Baszczyński, Głowacki, Jop, Stolarczyk - Uche (90’ Paszulewicz), Strąk, Szymkowiak, Kosowski - Kuźba (78’ Pater), Żurawski
 
Sędziował: Tom Henning Ovrebo (Norwegia)
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony