Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Rzymska wojna - odsłona pierwsza

Był taki mecz: Rzymska wojna - odsłona pierwsza

Data publikacji: 04-11-2016 11:10



Wynik 3:3 jest dziś na ustach większości kibiców Ekstraklasy, nie tylko tych sympatyzujących z Legią Warszawa. Graczom ze stolicy gratulujemy remisu z Realem, a sami wpasowując się w wynikowy trend, w cyklu „Był taki mecz” wracamy do 2003 roku i do meczu Lazio Rzym - Wisła Kraków, którego stawką był ćwierćfinał (!) Pucharu UEFA.


Po odprawieniu Schalke 04 Gelsenkirchen w pamiętnym, wygranym 4:1 meczu wyjazdowym, kibice Białej Gwiazdy ostrzyli sobie zęby na wyrzucenie za burtę kolejnego klasowego rywala. Cięższej przeprawy nie dało się wylosować - Wiślacy trafili bowiem na Lazio Rzym, które wówczas rok po roku biło się o mistrzostwo Serie A, uznawanej wtedy za najsilniejszą ligę świata. Rzymianie - którzy w latach 1997-2001 pod wodzą Svena Gorana Erikssona zdobyli mistrzostwo kraju, dwa puchary Włoch, dwa superpuchary kraju, Puchar UEFA i Superpuchar UEFA - uznawani byli za faworyta rozgrywek.

Pierwszą odsłonę dwumeczu Wiślakom przypadło rozegrać na słynnym Stadio Olimpico, w sercu stolicy słonecznej Italii. Tym razem jednak o słońcu nie mogło być mowy - był wszakże późny lutowy wieczór. Pierwszy kwadrans meczu sędziowanego przez Konrada Plautza z Austrii upłynął na wzajemnym badaniu się obu zespołów. Biała Gwiazda grała jak równy z równym z pewnymi siebie Włochami, którzy byli zdziwieni takim obrotem spraw. W 22. minucie na chwilę wszystko wróciło do „normy” i przewidywań, gdy Nikola Lazetić huknął z linii pola karnego obok bezradnego Angelo Huguesa, który strzegł wówczas krakowskiej bramki.
 
Salta z radości
 
Wiślacy nie zrazili się utratą gola i ruszyli do ataków. Już po kwadransie genialnym podaniem popisał się Marcin Kuźba, a Kalu Uche w iście fantazyjny sposób ośmieszył defensywę Lazio, położył na ziemię golkipera Lucę Marchegianiego i posłał piłkę do pustej bramki. Zimna krew 20-letniego wówczas Nigeryjczyka może naprawdę budzić podziw. Tak samo jest i z „cieszynką” jednego z najlepszych obcokrajowców w historii Wisły - sprawności przy saltach pozazdrościć skrzydłowemu mógł niejeden gimnastyk!
 
Podopiecznym Henryka Kasperczaka nie udało się dotrzymać remisu do końca pierwszej połowy. Po wrzutce Enrico Chiesy futbolówkę w niefortunny sposób do własnej bramki skierował Mariusz Jop. Samobój nie zraził jednak Wiślaków, którzy w przerwie musieli zmotywować się w koncertowy sposób. Już pięć minut po przerwie dwójkową akcję Żurawskiego i Kuźby faulem na tym drugim w polu karnym przerwał Luca Marchegiani. Do jedenastki podszedł „Żuraw - Władca Muraw”, który okazał się pewnym egzekutorem. Nie był to jednak jedyny karny, którego przyszło wykonywać snajperowi Białej Gwiazdy. Dziesięć minut później golkiper Lazio po raz kolejny ściął równo z trawą napastnika Wisły - tym razem był to Żurawski. Maksyma mówiąca, iż sam poszkodowany nie powinien podchodzić do piłki ustawionej na wapnie nie sprawdziła się i 78-krotny reprezentant Polski zdobył swojego drugiego gola. O dziwo, w bramce dalej stał Marchegiani, który po drugim przewinieniu powinien zmierzać do szatni. 
 
Jak trwoga to… do kościoła
 
Rzymscy „tifosi” byli w szoku. Drużyna z Polski prowadząca grę na Stadio Olimpico - takie rzeczy nie działy się często! Trener Roberto Mancini, który zaczynał swoją szkoleniową karierę zastępując Svena-Gorana Erikssona dokonał trzech zmian, które przyniosły efekt. Wprowadzony w miejsce… Diego Simeone ofensywny pomocnik Claudio Lopez uprzedził Angelo Huguesa i wypatrzył Enrico Chiesę, który nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce. „Jak trwoga, to do Boga” - zwykło się mówić, tutaj bramkę zdobył piłkarz, którego nazwisko po włosku oznacza „kościół”. Choć Wisła atakowała, mecz zakończył się remisem, który w rewanżu dawał większe szanse graczom Henryka Kasperczaka.
 
Lazio Rzym - Wisła Kraków 3:3 (2:1)
1:0 Lazetić 22’ 
1:1 Uche 38’
2:1 Jop (s.) 43’
2:2 Żurawski (k.) 50’
2:3 Żurawski (k.) 63’
3:3 Chiesa 71’
 
Lazio: Marchegiani - Oddo, Couto, Mihajlović, Pancaro - Lazetić (61’ Cesar), Baggio (73’ Stanković), Liverani, Simeone (55’ Lopez), Fiore - Chiesa

Wisła: Hugues - Baszczyński, Głowacki, Jop, Stolarczyk - Uche, Cantoro (75’ Szymkowiak), Strąk, Kosowski - Kuźba, Żurawski (77’ Dubicki)
 
Sędziował: Konrad Plautz z Austrii
 
Widzów: 15 000
 
Jakub Pobożniak 
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony