Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Połowa marzeń. Wisła - Zagłębie 6:0

Był taki mecz: Połowa marzeń. Wisła - Zagłębie 6:0

Data publikacji: 15-08-2017 17:06



Już w najbliższy poniedziałek Wiślacy będą chcieli przedłużyć serię zwycięstw w starciu z trzecią siłą Ekstraklasy - Zagłębiem Lubin. Ku pokrzepieniu serc wracamy więc pamięcią do potyczki z Miedziowymi z 2 maja 2005 roku, kiedy to Biała Gwiazda u siebie zdemolowała przyjezdnych różnicą sześciu goli, wszystkich zdobytych w drugiej części meczu!

Fot. historiawisly.pl Fot. historiawisly.pl

W sezonie 2004/2005 zespół z Dolnego Śląska wyjątkowo „leżał” Wiślakom. W spotkaniu wyjazdowym Wiślacy rozgromili lubinian aż 7:1, co do dziś jest najwyższą porażką Miedziowych w historii ekstraklasowych pojedynków. Nic dziwnego, że podopieczni Dražena Beska pałali żądzą rewanżu. Szkoleniowiec, który do niedawna pełnił funkcję pierwszego trenera maltańskiej Birkirkary postanowił postawić w środku pola mur nie do przejścia i ograniczyć się do gry z kontry. Andrzej Szczypkowski, Dariusz Jackiewicz i Petr Kaloušek w pierwszej części spotkania wypełniali powierzone im role z powodzeniem, wybijając Wiślakom ochotę do gry w piłkę i uniemożliwiając im przeprowadzanie akcji środkową strefą boiska. 

Skuteczny anty-futbol
 
Składająca się z aż 10 Polaków drużyna Białej Gwiazdy próbowała zaskoczyć Danijela Mađaricia uderzeniami z dystansu, lecz i po takich próbach piłka nie chciała wpaść do siatki. Nowy trener Wisły, Werner Lička zaczynał być zaniepokojony, a krakowianie do szatni schodzili przy wyniku bezbramkowym. Druga połowa musiała być lepsza, a przede wszystkim skuteczniejsza, by w końcu przełamać opór lubinian. Wiślacy wyszli na murawę w niezmienionym ustawieniu, z Pawłem Brożkiem na pozycji… prawego pomocnika. 
 
Fot. historiawisly.pl
 
Pierwszy kwadrans drugiej części spotkania należał jednak do lewoskrzydłowego, Marka Zieńczuka. „Zieniu” w 53. minucie wypatrzył wbiegającego w pole karne Macieja Żurawskiego i posłał mu idealne podanie wprost na nogę. „Żuraw” przyjął futbolówkę mimo asysty dwóch lubinian i mierzonym strzałem nie dał szans Mađariciowi. Gracze Zagłębia, którzy wyraźnie przyjechali pod Wawel po remis, momentalnie się załamali. Po bardzo ofiarnej pierwszej połowie zaczynało brakować sił, a Wisła dopiero się rozkręcała. Trzy minuty po premierowej bramce, Marek Zieńczuk zdecydował się na niesygnalizowany strzał z ok. 30 metrów, a zupełnie nieprzygotowany do interwencji chorwacki golkiper przepuścił tę próbę. Przy Reymonta zrobiło się 2:0, a podopieczni Wernera Lički jak wściekłe psy rzucili się na słaniających się na nogach lubinian. 
 
Sześć minut, które wstrząsnęło Zagłębiem
 
W 58. minucie zrobiło się już 3:0, po tym jak Maciej Żurawski obsłużył dopieszczoną wrzutką Tomasza Frankowskiego, a „Franek” ze stoickim spokojem wpadł w pole karne i uderzeniem pod poprzeczkę nie dał szans Mađariciowi. Po trzybramkowym nokaucie w sześć minut, trener Besek dokonał dwóch zmian. W ekipie Miedziowych byłego Wiślaka, Grzegorza Nicińskiego zastąpił inny niegdysiejszy piłkarz Białej Gwiazdy, Zbigniew Murdza. I on jednak nie był w stanie pomóc swojej nowej ekipie w uniknięciu blamażu. Tuż po wejściu na murawę Murdza posłał niecelny strzał, a odpowiedź Białej Gwiazdy mogła być tylko jedna. Perfekcyjną centrą z prawej strony popisał się Marcin Baszczyński, a Tomaszowi Frankowskiemu pozostało tylko przyłożyć głowę i ponownie wpisać się na listę strzelców. 
 
Fot. historiawisly.pl
 
W końcowych minutach czeski szkoleniowiec dał szansę młodym graczom Wisły, którzy kilka lat później wylądowali w Lubinie - Martinsowi Ekwueme oraz Aleksandrowi Kwiekowi. Obaj zajęli miejsca w środku pola, jednak nie mieli okazji się napracować - Zagłębie ograniczało się bowiem do rozpaczliwej obrony. Ta nie przyniosła skutku w 83. minucie, kiedy to w olbrzymim zamieszaniu w polu karnym Maciej Stolarczyk nogą zapakował piłkę pod samą poprzeczkę. Krakowianom wciąż było mało, co w doliczonym czasie gry podkreślił Żurawski, który skutecznie wykończył idealne prostopadłe podanie Kwieka. 
 
Powtórki czas
 
Miedziowi w dwóch ligowych starciach z Wisłą zdobyli zaledwie jednego gola, tracąc ich aż 13! Choć teraz wydaje się to niemożliwe, nie mamy nic przeciwko temu, by było podobnie. Jednak nawet skromne wyjazdowe zwycięstwo niezmiernie cieszyć będzie zarówno piłkarzy, sztab szkoleniowy i kibiców Białej Gwiazdy. Trzy punkty wywalczone w najbliższy poniedziałek pozwolą bowiem krakowianom utrzymać się na pozycji lidera Lotto Ekstraklasy! 
 
Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 6:0 (0:0) 
1:0 Żurawski 53’
2:0 Zieńczuk 56’
3:0 Frankowski 58’
4:0 Frankowski 66’
5:0 Stolarczyk 83’
6:0 Żurawski 90’ 
 
Wisła: Majdan - Baszczyński, Kłos, Głowacki, Stolarczyk - Paweł Brożek (61’ Mijailović), Sobolewski (80’ Ekwueme), Cantoro, Zieńczuk (73’ Kwiek) - Żurawski, Frankowski 
 
Zagłębie: Mađarić - Żytko, Pokorný (82’ Pach), Alunderis, Kłos - Łobodziński, Szczypkowski, Jackiewicz, Kaloušek - Iwański (69’ Salamoński) - Niciński (61’ Murdza) 
 
Sędziował: Piotr Siedlecki ze Szczecina 
 
Widzów: 9 000 
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 


do góry strony